Zawsze to ciasto kojarzyło mi się z porą roku, gdy złocą się liście, wiatr zrzuca je z drzew, potem podrywa i bawi się nimi. Nie wyobrażam sobie jesieni bez tego bardzo jesiennego ciasta, bez aromatu cynamonu, zapachu jabłek.
Jak to dobrze, że minęły czasy, gdy do tego ciasta ładowałam górę cukru i białej mąki. Jak to dobrze, że da się je zrobić w zdrowej wersji, gdzie cukier zastąpimy miodem, a mąkę migdałami. Jak dobrze, że smak na tym nie traci, a tak naprawdę wręcz zyskuje.
Nie mogę nie wspomnieć o moim asystencie. Kacper rośnie na prawdziwego pomocnika w kuchni. Nie odstępuje mnie na krok gdy gotuję, chce mieszać, podawać przyprawy, przynosić i odnosić potrzebne składniki, ładować i opróżniać zmywarkę, trzymać mi sitko, otwierać drzwiczki piekarnika.
Najbardziej oczywiście jest zainteresowany gdy piekę jakieś słodkości. Wtedy nic nie odciągnie go od kuchni.
Dzięki tej chęci pomocy ogromnie dużo się uczy i choć jego ręce są mało sprawne manualnie (wciąż nie zapina zamka w kurtce, guzika, nie sznuruje butów, nie potrafi obrać, choćby graślawo, ziemniaka i tą listę mogłabym jeszcze długo ciągnąć), to wielu rzeczy uczy się w teorii.
Wspomnijcie choćby na to, jak pięknie ostatnio napisał z pamięci przepis na surówkę z kiszonej kapusty, a to tylko wiedza pozyskana przez czystą obserwację.
Cieszę się bardzo, że jest tak zaangażowany i wiem, że bez tej cechy byłby teraz dużo słabiej rozwinięty, mniej zaradny i słabiej zorientowany w otoczeniu.
Jego chęć obserwowania nas przy pracy nie sprowadza się tylko w kuchni. Zawsze jest pierwszy przy tacie przy rąbaniu drzewa, koszeniu trawy, pracach w garażu i przy sprzątaniu. Interesuje go wszystko, a wiem po Kamilku, że nie każde dziecko takie jest.
Kamil jest przeciwieństwem. Gdyby nie kontrolować co robi, najchętniej swój czas podzieliłby na trzy ulubione zajęcia: piłkę nożną, komputer i telewizor. Prawdziwa bolączka naszych czasów. Robimy bardzo dużo, aby te dwa ostatnie zajęcia ograniczać i przedstawiać jakieś ciekawe, alternatywne. Komputer dozwolony jest tylko dwie godziny w piątek i sobotę. Trzymamy sytuację w ryzach, ale nie chcę myśleć co by było gdybyśmy wrzucili na pełen luz.
Także zobaczycie dzisiaj na filmiku Kacpra pomocnika i myślę, że będzie pojawiał się częściej, jako nieodłączny asystent:)
SCD SZARLOTKA (etap 3)
2.5 szklanki mąki migdałowej
pół kostki masła (100 g)
3 łyżki mąki kokosowej lub zmielonych wiórków
szczypta soli
1 łyżka miodu
Powyższe składniki miksujemy do dokładnego połączenia. Formujemy w zwarty kształt, zawijamy w folię spożywczą i wkładamy do lodówki na minimum pół godziny. W tym czasie przygotowujemy jabłka.
4 duże kwaśne i twarde jabłka
2 łyżki cynamonu
1 łyżka masła
1 łyżeczka mielonych goździków
1 łyżka miodu (opcja)
łyżka ekstraktu z wanilii (opcja)
Rozgrzewamy piekarnik do 200 C. Jabłka obieramy ze skórki i trzemy na tarce o dużych oczkach. Na patelni rozgrzewamy masło i smażymy jabłka do czasu, aż cały zebrany na dnie sok odparuje. Dodajemy cynamon i goździki, ewentualnie miód i ekstrakt z wanilii.
Brytfannę o średnicy 25 cm wykładamy papierem do pieczenia i smarujemy masłem klarowanym. Wyciągamy schłodzone ciasto z lodówki i krojąc na plastry wykładamy nim dno i brzegi brytfanny. Resztę ciasta pozostawiamy do posypania po wierzchu. Ciasto podpiekamy 10 minut.
Na lekko przestudzony placek wykładamy masę jabłkową. Po wierzchu możemy pokruszyć pozostałe skrawki ciasta. Wkładamy ponownie do piekarnika na około 10-15 minut, tu obserwujcie dokładnie, aby brzegi ciasta zanadto się nie spiekły, bo każdy piekarnik różni się trochę od innych w szybkości pieczenia.
Po ostudzeniu kroimy i zajadamy:)