środa, 30 września 2015

Nasza następna rozmowa

Musze to napisać. Nie moge wprost uwierzyć w to wszystko, co dowiaduję się o Kacperku ostatnio. Napisał mi, że zna wszystkie kolory, dni tygodnia, umie wymienić wszystkie miesiące po kolei, liczy w obrębie stu dodając i odejmując. Do tego wszystkiego dzisiaj mieliśmy taką rozmowę:

Czy ty umiesz czytac?

TAK ALE W MYSLACH

Czytanie w myslach jest najlepsze ja sama tak czytam

ROZLAW A

A dlaczego ty nie czytasz  sobie prostych książeczek?

ROBIE TO

A co ostatnio przeczytales?

TALARKA

 A skad miałeś taka książkę?

ZE SZKOLY

 A o czym była ta ksiazka?

O TALARKU

Kto to jest talarek?

TO JEST NAJLEPSZY TOWARZYSZ

I co robil ten talarek?

ON POMAGAL

Komu pomagal?

DZIECIOM   

 AKROBATOM

To on był w cyrku?

ROSLENIWIL SIĘ I POSZEDŁ DO YRKU

A jak przyniose ci książkę z biblioteki to ja sam przeczytasz w myslach?

FAKT TO JEST DOBRY POMYSL

A jakie książki cie interesuja? O czym?

O AKROBATACH

 A chcialbys pojsc do cyrku?


TAK

No i co powiecie? A przed chwilą, gdy kładł się spać, zaproponowałam żeby sobie coś poczytał. Wziął do ręki Opowieści biblijne" i wygląda na to, że czyta:)))

wtorek, 29 września 2015

Gołąbki - odsłona druga

Podawałam Wam już kiedyś przepis na gołąbki, w których ryż vel kasza zastąpione były soczewicą. 

Tym razem poszłam w innym kierunku, potrawa jest bardziej mięsna (co wyjątkowo ucieszyło Piotrka). Smakują zupełnie inaczej niż te poprzednie, dla mnie są świetne, ale to już oceńcie sami:)



SCD GOŁĄBKI 2 (etap 5)



1 kg wołowej pręgi   
0.75 kg łopatki wieprzowej
5 cebul
1.5 pora
1.5 kg pieczarek 
2 standardowe opakowania grzybów leśnych
1 jajko
6 ząbków czosnku
0.5 łyżeczki pieprzu cayenne
2 łyżki smalcu
2 łyżki ghee (masło klarowane)
1 opakowanie śliwek kalifornijskich
obficie majeranek, kurkuma i pieprz
sól do smaku
1 duża biała kapusta lub dwie małe
* opcja: 2 łyżki zmielonych grzybów leśnych (zawsze gdy jeździmy na grzyby i potem suszymy je w domu zostaje mnóstwo małych kawałeczków, z którymi nie wiadomo co zrobić. Suszę je, mielę w młynku do kawy i trzymam w spiżarce jako tzw proszek grzybowy. Nadaje się świetnie do podnoszenia smaku wielu potraw)

1. Grzyby leśne namaczam na pół godziny, po czym gotuję 20 minut do miękkości, kroję na mniejsze kawałki. Wodę zachowuję.

2. Przygotowuję liście kapusty: wycinam głąb i obgotowuję kapustę, a gdy liście zaczynają same odchodzić, odcinam twarde zgrubienie z każdego z nich. Wodę zachowuję.

3. Czyszczę i kroję pieczarki, cebulę podsmażam wraz z porem na maśle klarowanym i smalcu, a gdy zeszklą się, dorzucam pieczarki i razem smażę do czasu, aż odparują płyny, a grzyby się zrumienią.

4. Mięsa mielę, dodaję do nich przeciśnięty przez praskę czosnek, wszystkie przyprawy. Śliwki kroję na takie kawałki, aby były wyczuwalne w daniu finalnym i dodaję do mięsa.

5. Do masy dodaję podsmażone grzyby z całą zawartością patelni, jajko oraz pokrojone grzyby leśne. Wszystko dokładnie mieszam i zawijam ciasno w liście kapusty.

6. Układam ściśle w dużym garnku lub brytfannie. Podlewam wodą spod gotowania grzybów i kapusty. Do wody dosypuję pół łyżki soli i  łyżkę domowej vegety. 
Gotuję na średnim ogniu przez dwie godziny lub piekę pod przykryciem na 180 C. 

Gołąbki podaję z sosem pomidorowym z przepisu tutaj.





piątek, 25 września 2015

Żeby nie było tak sielankowo

Tak, Kacper robi postępy i mogę nawet użyć stwierdzenia, że idzie teraz jak burza, w świetle tego wszystkiego co o nim ostatnio się dowiedzieliśmy dzięki pisaniu.
Jest jednak coś co zabija moją radość, tak jakby bilans musiał wyjść na zero...

Zaczęło się to w połowie lipca. Najpierw pojedyncze epizody przyjmowania dziwnej postawy na dwie, trzy sekundy. Tak jakby zastygł w dziwnej pozie. Początkowo żartowaliśmy, myśleliśmy że to forma jakiejś zabawy,  ewentualnie niegroźnej stymulacji.

Do pierwszych dni września nie wzbudzało to naszego niepokoju, bo takie zachowania były sporadyczne, trwały bardzo krótko. 

To się stało w pierwszym tygodniu szkoły. Kamil i Piotrek przeziębili się mocno. Po Kacprze nic nie było widać. 
Pewnie niektórym z Was rzuciło się w oczy pierwsze zdanie z tekstu mojej ostatniej rozmowy z Kacperkiem. 
No tak, zaczęło go trzepać, bo lepszego określenia na to co się dzieje, nie udało mi się znaleźć. Postaram się nagrać następne takie zachowanie i wrzucę je na bloga. 

Już jest. Wygląda to tak jak na filmie:



Oczywiście zaraz padło podejrzenie padaczki. Byliśmy dzisiaj u neurologa, mamy wykonać EEG i czekać na wyniki. Kacper miał dwukrotnie wykonywane to badanie, nigdy nie stwierdzono nieprawidłowego zapisu. To zresztą o niczym nie świadczy. 

Jest jednak coś takiego jak intuicja i ta mówi mi, że trzeba szukać gdzie indziej. Siedzę więc dzisiejszego wieczoru w nerwach i przeszukuje internet w nadziei znalezienia jakiejś wskazówki. Biorę pod uwagę PANDAS,  dużo objawów mi tu pasuje. Schorzenie to wywołane jest bakterią Streptococcus  i leczone antybiotykami. 

Nie zaszkodzi, od jutra leczę Kacperka naturalnym antybiotykiem, na który niedawno podałam przepis. Jeżeli objawy się zmniejszą będę wiedziała, że idę dobrą drogą. 

Objawy tego trzepania są wstrząsające, pojawiają się dziesiątki razy w ciągu dnia i trwają góra do 10 minut.  Mogłam nagrać to już kilkukrotnie, niestety nie przyszło mi to do głowy. Kacper bardzo się przy tym denerwuje, ręka chodzi mu bezwładnie, głowę zrywa w bok. Jest zupełnie bezradny i ta sytuacja doprowadza go do szału. 

Może ten dzisiejszy post jest jakiś bezładny, ale to nerwy. W nocy jest spokojny, a w ciągu dnia bez względu na miejsce, w domu, w szkole, w kościele, sklepie, znajomych, spacerze i gdziekolwiek jest. Wzbudzamy już niezdrową sensacje na ulicy. Strasznie się o niego martwię. Okropne jest patrzyć na dziecko i nie wiedzieć jak mu pomóc.

czwartek, 24 września 2015

Kacper robi postępy:)

Chciałam pokazać Wam jakie postępy Kacperek poczynił w pisaniu:) Teraz rozmowa na każdy temat jest już możliwa. JESTEM PRZESZCZĘŚLIWA! To otwiera przed nami szereg możliwości. Warto się starać, warto latami pracować pomimo braku natychmiastowych rezultatów!



No i co? Mniej cie trzepie?
TAK SAMO
Dziekuje ze byleś grzeczny rano
JA TAK ROBIE BO MAM AUTYZM
Grzeczne zachowanie obowiazuje nawet osoby z autyzmem
Co dzisiaj było w szkole?
JA WOLE GADAC O AUTYZMIE
Chciałbyś umiec mowic?
TAK ALE TO TRUDNE
Zgadza się, to trudne ale nie niewykonalne
umiesz powiedziec mama
GADAJ
pamiętasz jak mówiłeś gdy byles maly?
TAK
A jakie slowa pamiętasz? Pamietasz cos z angielskiego?
TAK
BALL
APPLE
Chciałbyś pojechać do Ameryki?
TAK ALE NA WAKACJE
A pamiętasz swoja szkole w Ameryce?
AAMEERYYKANSKA SZKOLA BYŁA FAJNA
A pamiętasz jakies dziecko z twojej klasy w Ameryce
RALF KALA
A pamiętasz gdzie mieszkaliśmy w Ameryce?
TO BYŁO W NOWYM JORKU
Jakie lubisz zabawki?
JAKAS JAKIES AUTKA
Przeciez się nie bawisz autkami
FAKT ALE AUTKA SA FAJNE W KOSZYKU
A czemu nimi nie jeździsz jak Kamil?
DOBRA TO BĘDĘ JEŹDZIŁ
Wybierz autka i pojeździj, a ja zrobie koktajl, zgadzasz się?
GORZEJ ZE NIE UMIEM
A chciałbyś aby Kamil cie nauczyl?

TAK 



Jako, że pojawiły się pytania odnośnie całego procesu uczenia pisania wyjaśniam. 

Około dwa lata temu Kacper rozpoczął ze swoim logopedą pracę w Wordzie. Polegała ona na przepisywaniu prostych i dużych napisów z kartki na komputer. Za każdym razem ręka terapeuty spoczywała na ręce Kacpra. Początkowo rączka była sterowana. 

Z biegiem czasu dostawał coraz więcej swobody, aż w końcu to on sam sterował ręką. Potrzebował jednak ciągłego nacisku drugiej osoby na swoją rękę i tak jest do teraz. Gdy piszemy przytrzymuję lekko jego rękę, ale nią zupełnie nie steruję. 

Mniej więcej po półtora roku przepisywania napisów, pojawiła się pierwsza, zainicjowana przez Kacpra wymiana zdań. Wyłącznie z terapeutą. 
Po około dwóch miesiącach takiej pracy zgodził się na pisanie ze mną, a potem ze swoją wychowawczynią. Niedawno napisał, że chce jeszcze rozmawiać z dziadkiem i ze swoim bratem. 

Każda nowa osoba dopuszczana przez Kacpra do pisania, musi przejść początkowy okres braku współpracy i ciągłych wygłupów. Po prostu gdy siadają do pisania Kacper zaczyna się śmiać i naciskać po kolei byle jakie klawisze. Ten etap trzeba przetrwać i nie odpuszczać, dopiero po jakimś czasie pojawia się możliwość rozmowy z nim.

W Wordzie ustawiamy wielkość liter na 28, Kacper siedzi na wprost monitora, ja trochę z boku. Trzymam swoją dłoń na jego ręce i rozmawiamy na piśmie. Rozmawiamy tak codziennie  10-15 minut. Dłużej nie jest to możliwe, bo takie pisanie go męczy. 
Pisanie nie idzie płynnie, ale prędkość pisania wzrasta, jest to widoczne wyraźnie. Miesiąc temu było to słowo i minutowa przerwa na podrapanie się, rozglądanie i odpoczynek. Teraz pisze zdania dwu/trzy wyrazowe w jednym ciągu i ręka chodzi coraz szybciej. 
Zna na pamięć ustawienie liter na klawiaturze. często pisze patrząc zupełnie w bok, wie też jak pisać na klawiaturze, która ma prawie całkowicie wytarte litery.

czwartek, 17 września 2015

Ciasto śliwkowe SCD

Moja śliwa President pierwszy raz w życiu zaowocowała w tym roku. Miała tylko 4 śliwki, ale cieszą niesamowicie:) 

Oczywiście nie z nich zrobiłam to ciasto, bo ta ilość nie starczyłaby nawet na pół. Potrzebujemy 20 śliwek. 

Ciasto robi się szybko, pracy wymaga niewiele, a smakuje wspaniale. Zróbcie dzieciom, a sobie na weekend do kawy:) To jedno z tych zdrowych ciast, po którym nie trzeba mieć wyrzutów sumienia. 


SCD CIASTO ŚLIWKOWE (etap 3)

2.5 szklanki mielonych migdałów
2 łyżki mąki kokosowej (mielone wiórki będą w porządku)*
1 duża łyżka miodu
szczypta soli himalajskiej, celtyckiej lub morskiej
100 g masła (lub masła klarowanego)

Powyższe składniki zblendować w malakserze, zawinąć w folię spożywczą i schłodzić minimum  pół godziny w lodówce. W tym czasie robimy nadzienie.

20 śliwek
1 łyżka masła klarowanego
miód
odrobina soli

Śliwki przekroić na pół i wypestkować. Wrzucić na patelnię, podlać niewielką ilością wody i gotować, aż woda odparuje. Osoby nie tolerujące skórek mogą na tym etapie przetrzeć nadzienie przez sitko. Teraz dodać masło klarowane i całość dobrze podsmażyć często mieszając. Lekko posolić i dosłodzić miodem do smaku. Wystudzić.


Wyjąc ciasto z lodówki, pokroić na plastry, wyłożyć nimi naczynie do tarty lub niewielką brytfankę. Rozkładamy na dno i brzegi. Nakłuwamy w wielu miejscach widelcem dno i wsadzamy do rozgrzanego do 200 C piekarnika na 10 minut. Następnie wyjmujemy, nakładamy nadzienie i pieczemy ponownie do zarumienienia brzegów. Ja resztkami pozostałego ciasta posypałam po wierzchu. Smacznego:)

Gdy ciasto sie upiecze, nadzienie będzie wciąż płynne. Trzeba je schłodzić, a gdy wystygnie włożyć do lodówki. Wtedy będzie najlepsze do krojenia gdy postoi w niej dwie, trzy godziny.




* Bez mąki kokosowej ciasto też się uda, jednak dodaje ona spójności.


poniedziałek, 7 września 2015

Najsilniejszy pod słońcem naturalny antybiotyk

Lato było długie, piękne i nie znudziło mi się ani trochę. Nie znoszę zimna i żaden upał mi nie straszny. No, ale wszystko co dobre ma swój koniec, zrobiło się wietrznie i zimno.

W weekend Piotrek z chłopcami wybrali się na okoliczny festyn, a Kacprowi tak spodobały się karuzele, że spędzili tam dwie godziny w deszczu i na wietrze. Wrócili do domu mokrzy, przemarznięci. Piotrek bardzo szczęśliwy, bo nie dość że Kacper miał wspaniałą frajdę w wesołym miasteczku, to jeszcze tańczył na koncercie do muzyki znanego zespołu:)
Bawił się wspaniale i zupełnie nie przeszkadzał mu tłum ludzi, ścisk i wrzawa. Piotrek stwierdził, że musimy zabierać go jak najczęściej na takie imprezy, bo wyraźnie rozwija go to społecznie. 

Skończyło się jednak na tym, że Kamil i Piotrek przeziębili się. Kacpra nie ruszyło. To ich przeziębienie nasunęło mi myśl, aby napisać Wam o naturalnym antybiotyku jaki od pewnego czasu stosujemy w domu.

Jest to mikstura bardzo silna w działaniu, trudna do przełknięcia dla dzieci, ostra w smaku. 

Jest bezpieczna do spożycia dla dzieci i kobiet w ciąży, jednak powiem od razu, że dzieci tego raczej nie przełkną. Warto może spróbować, szczególnie ze starszymi, bo Kacper jest w stanie ją przełknąć, choć krzywi się bardzo. Piotrek pije to bez żadnego problemu, a nawet mu smakuje, więc zachęcam do zrobienia i wypróbowania na własnej skórze.

Jedno jest pewne. Mikstura ta przepędza skutecznie choroby o podłożu wirusowym i bakteryjnym. Każdy kto myśli o naturalnym leczeniu powinien mieć ja w domu.

Co nam jest potrzebne?



 NATURALNY ANTYBIOTYK

700 ml octu jabłkowego (przy SCD używamy ocet robiony w domu z jabłek - zdecydowanie preferowane -  lub w ostateczności, ocet spirytusowy)
1/4 szklanki drobno pokrojonego czosnku
1/4 szklanki drobno pokrojonej cebuli
2 świeże papryki, najostrzejsze jakie uda się nam znaleźć
1/4 szklanki świeżego, startego imbiru
2 łyżki świeżego tartego chrzanu
2 łyżki kurkumy
2 łyżki cynamonu
1 łyżka pieprzu
1 szczypta pieprzu cayenne

Używamy rękawic!:)

Wszystkie składniki poza octem mieszamy w misce. Przekładamy do litrowego słoika. Zalewamy octem tak, aby całość była nim przykryta 2-3 centymetrową warstwą. Zakręcamy słoik i wstrząsamy.

Odkładamy w ciemne, suche miejsce na dwa tygodnie. Codziennie kilkukrotnie wstrząsamy.



Po upływie 14 dni, przecedzamy płyn, dokładnie go odciskając. Najlepiej jest przecedzić go przez bardzo gęstą szmatkę, tak aby otrzymać klarowny płyn. Suchą pozostałość możemy przechowywać w lodówce i zużyć do gotowania. Płyn zachowujemy.

Nie ma konieczności trzymania go w lodówce, ja przelewam go do butelki z ciemnego szkła i trzymam w spiżarce. Przechowuje się tak już od wiosny i nic złego się z nim nie dzieje. 

Ostrzegam, że smak jest bardzo ostry.

Dawkowanie dla osoby dorosłej: 1 łyżka dziennie, stopniowo zwiększając dawkę w miarę tolerancji. Maksymalna dzienna dawka przy zwykłym przeziębieniu to 50 ml, ale w poważnych przypadkach nawet 1 łyżka 5-6 razy dziennie jest dozwolona.  

Nie rozcieńczamy mikstury, bo to osłabiłoby jej działanie. Jeżeli odczuwamy ból gardła, przed połknięciem chwilę trzymamy płyn w ustach przeciągając po całej jamie ustnej, przepłukując nią gardło, dopiero potem połykamy. Staramy się tego nie popijać, aby nie osłabić działania. Można zjeść plasterek pomarańczy lub cytryny, pomoże to zminimalizować uczucie palenia. 

Można również łyżkę mikstury wymieszać z łyżką miodu bezpośrednio przed podaniem, ale zakładam, że jest to miód z pewnego źródła (większość dostępnych w sklepach miodów było tak skutecznie filtrowane, że nie zawiera w ogóle pyłku kwiatowego, witamin, minerałów i cennych enzymów, więc trudno je w ogóle nazwać miodem i nie posiadają one żadnych właściwości leczniczych).

Nie zażywamy płynu na czczo, gdyż mógłby spowodować nudności.

Nie ryzykowałabym próbowania tego antybiotyku, u osób z bardzo chorymi jelitami, rozpoczynających dopiero dietę SCD. Trudno mi tu jednoznacznie określić etap, od którego spożywanie go  jest bezpieczne, jest to bardziej kwestia indywidualna, ale sądzę że stan jelit musi być stabilny, bez krwawień, ciągłych biegunek i zaparć.