poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Mięsko i przepis na nowe muffiny :)

Na wstępie napiszę Wam jeszcze o jednej rzeczy, która jest potencjalnie niebezpieczna na diecie. Ostatnio byłam w Auchan i nie myśląc kupiłam na stoisku z drobiem świeży filet z indyka. Ależ był piękny! Jaki duży, różowiutki, soczysty! Musiał to był chyba indyk gigant:)

Do domu wpadłam w pośpiechu, popędziłam do kuchni i robiąc trzy rzeczy jednocześnie, pokroiłam filet w kostkę i wrzuciłam na masło klarowane do podsmażenia. Zajęłam sie czymś innym, a patelnię obserwowałam kątem oka. Minęlo może 10 minut. Zajrzałam do mięsa by sprawdzić jak się podsmaża i zobaczyłam zupę!

Mój indyczy filet pływał w płynie, który prawie go zakrywał. Nosz kurde... od razu podniosło mi sie ciśnienie. 

Proszę uważajcie gdzie kupujecie mięso. Powinno było dać mi do zastanowienia dlaczego ten filet jest taki duży. Muszą mieć jakąś metodę na szprycowanie filetów wodą dla zwiększenia wagi i zarobienia większych pieniędzy. 

Pal sześć gdyby była pewność, że to tylko woda. Mogłabym być zła tylko na wyzysk. Prawdopodobnie to byłaby najtańsza opcja dla hipermarketu, bo kranówa nic nie kosztuje. Znając jednak życie  myślę, że do wody dodają coś do poprawy koloru, coś, aby dłużej mięso zachowało świeżość, rozwińcie wodze wyobraźni...

Nie od dziś wiadomo o glazurowaniu ryb. Raz tylko przed Świętami Bożego Narodzenia natknęłam się na mrożonego dorsza bez glazury.

 Najczęściej mięso kupuję lokalnie w małym sklepiku, ale dzisiaj się spieszyłam i znowu pojechałam do Tesco kupić piersi z kurczaka, takie na tacce. W kasie samoobsługowej nie wczytywała się cena tego artykułu, wyskakiwał błąd, podeszła pani z obsługi  i mówi: "Proszę Pani, bo tu się waga nie zgadza, oni początkowo naklejają metkę, a potem filet samoistnie dużo wody łapie". Zatkało mnie. Od razu stanął mi przed oczyma mój indyczy filet z Auchan. Samoistnie wody nabiera. Hasło roku! 

Proszę Was uważajcie. W sklepach już dawno nie ma jedzenia. Są produkty jedzeniopodobne.
Jak ciężko jest skutecznie prowadzić dietę, jeżeli człowiek nie ma czasu i dostępu do wsiowych, naturalnych produktów. Dla handlowego molocha nie ma znaczenia czy filet jest kupowany dla mężczyzny w sile wieku, osoby ciężko chorej czy niemowlęcia.

Nie poddawajcie się jednak, bo jesteśmy przykładem na to że się da. Kacpra wyleczyłam z problemów jelitowych jeszcze mieszkając w Nowym Jorku, gdzie praktycznie 80-90% jedzenia nie było naturalne. W Polsce jest wciąż dużo lepiej pod tym względem. 



Teraz muffiny. Początkowo miały to być placuszki smażone na patelni, ale nie dało się ich odwracać i wymyśliliśmy więc, aby zrobić z tego muffinki. Pomysł okazał się dobry:) Mamy nowe danie dla Kacperka, a zapewne Wam również wzbogaci menu:) 


SCD MUFFINY Z SERKIEM KOZIM (wytrawne) - etap 3



1.5 szklanki zmielonych migdałów
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka soli
1 gałązka rozmarynu (lub tyle samo tymianku, będą dwa różne smaki)
1 jajko
300 ml jogurtu SCD
2 łyżki masła klarowanego
1 szklanka ugotowanej lub upieczonej dynii (polecam dynię piżmową)
100 g koziego serka SCD (powstałego przez odcieknięcie jogurtu SCD)

W misce wymieszaj migdały, sól, sodę i rozmaryn. Jajko zmiksuj z jogurtem SCD. Wlej do suchych składników. Dodaj masło klarowane, wymieszaj ponownie i odłóż na chwilę. Przygotuj dynię i wraz z serkiem kozim dodaj  do czekających w misce składników. Wymieszaj dokładnie. Nakładaj w papilotki do muffinów i piecz 25-30 minut w temperaturze 170 C (czas pieczenia zależy od piekarnika). 


sobota, 26 kwietnia 2014

Najczęściej popełniane blędy na diecie SCD

Zastanawiałam się ostatnio jakie moga być przyczyny tego, że u niektórych dieta nie działa tak jakbyśmy sobie tego życzyli.

Pierwsza sprawa jaka jest chyba oczywista dla wszystkich, to występowanie ukrytych cukrów w produktach, które spożywamy i uważamy za bezpieczne. Czy zdarza się Wam połknąć odrobinę pasty do zębów? (Używamy dla Kacperka takiej pasty (klik)). Lizać tył znaczka pocztowego? Nie przesadzam, takie rzeczy mają znaczenie. Nie mówiąc już o poważniejszych wpadkach, jak choćby ta zaliczona u nas ostatnio z żurawiną (parę postów niżej). Jeżeli nie jesteście w 100 % pewni składu pokarmu to niestety, ale nie włączajcie go do swojego menu.

No i tu, aż prosi się poruszyć temat serów dozwolonych na diecie. Hmm... jest to moja opinia, być może macie inną, ale według mnie Cheddar Cheddarowi nierówny, a z tego sądzę, że wynikają różnice. To samo tyczy sie Parmezanu, Colby, Goudy, Camembertu, Brie i innych dozwolonych na diecie.
Miałam ostatnio dwugodzinne "okienko" czekając na odbiór Kacperka ze szkoły i poświęciłam ten czas na przyjrzenie sie serom. Oryginalny, drogi  Cheddar ma w składzie tylko mleko i kultury bakterii (pisze to z pamięci), a ten pseudo Cheddar produkcji polskiej ma listę pięciu czy sześciu dodatków m. in. konserwant azotan potasu, barwnik annato oraz chlorek wapnia, które założę się, nie sa wskazane na diecie SCD. Tak samo wygląda sprawa z polskim Camembertem w cenie 3-5 złotych w przeciwieństwie do oryginalnego  francuskiego w cenie 9-10 złotych.

Dokładnie tak samo wygląda sytuacja z każdym innym serem dozwolonym na diecie.

Obecnie trzymam się sprawdzonych trzech serów: oryginalny duński Havarti, oryginalny Cheddar i francuski Camembert. Wszystkie dostępne w Extra Tesco, przynajmniej u nas w Bielsku Białej. Cena spora, ale to ser tylko dla Kacpra,  my jemy zwykłe polskie, z prostej przyczyny finansowej.

Wybierzcie się na duże stoisko z serami. Można wyjąć z lodówki cały duży blok sera i na takim zawsze jest skład produktu. Porównajcie polskie sery z autentycznymi ich odpowiednikami. Ciekawe co o tym myślicie?

Widzę, że pojawiły się też wątpliwości na temat tego "suchego sera białego" zalecanego przy SCD. Przyznam, że sama się zastanawiam i dotychczas nie znalazłam w sklepie takiego, który dostatecznie by mnie przekonał. Poza tym, nie wiedzieć czemu, producenci notorycznie nie zamieszczają składu na twarogach.  Nie mam więc do nich zaufania, tym bardziej że w głowie siedzi mi obraz sprzed wielu, wielu lat. Widziałam na wsi twaróg robiony w procesie odciekania mleka takiego prosto od krowy. Pamiętam że było to kwaśnawe, suche i takie jakby hmm... nie wiem jakiego słowa użyć... twardawe, mało elastyczne? 
Te w sklepach są inne. Bardziej zachęcaja do zjedzenia swoim kolorem, konsystencją, zapachem i miękkością. 

W każdym razie, z braku laku, na razie bazujemy na serku kozim powstałym przez odciekanie na gazie jogurtu SCD.

Myślę, że jedynym pewnym sposobem jest skontaktowanie się przez maila z działem konsumenta kilku rodzimych mleczarni i zapytanie wprost czy ser spełnia następujące wymagania: musi być biały, trzeba być pewnym, że po procesie zakończonej fermentacji nic nie zostało dodane, że był całkowicie oddzielony od zawierającej laktozę serwatki  i wzbogacony kulturami bakterii które, eliminują wszelkie pozostałości laktozy. Nie wiem... być może okaże się, że większość twarogów jest tak produkowana. Przyznam, że nie miałam czasu się tym zająć i sprawdzić. Może komuś się uda i  podzieli się wiedzą?

Jednym ze sposobów na stwierdzenie czy dany twaróg jest legalny na diecie jest sprawdzenie ilości węglowodanow w składzie. Poniżej wklejam zdjęcie przykładowego twarogu, dostępnego w Nowym Jorku w każdym sklepie, jest on legalny na SCD i jak widzicie na zdjęciu zawiera 0% carbohydrates (węglowodanów), a nawet ma napisane czerwonym drukiem, że spełnia wymogi diety SCD. Widzicie jak tam mają łatwiej?



Wczoraj też dostałam, dzięki uprzejmości Moniki (pozdrawiam:)), sporo nowych przepisów SCD i czytając je nasunęło mi się kilka spostrzeżeń.

W wielu z nich znalazłam w składzie ocet jabłkowy lub winny. Są one nielegalne na diecie!  No chyba, że zrobicie je sobie sami w domu. Wtedy, proszę bardzo:) Dopuszcza się wyłącznie "prostacki" ocet spirytusowy bądź też balsamiczny, ale autentyczny, gdzie cena za butelkę sięga $20 i wyżej, dwadzieścia  lat przechowywany przed sprzedażą i gdzie procesy balsamizacji nastapiły naturalnie na przestrzeni czasu, a nie były wywołane sztucznie, aby je przyspieszyć. Musi być poza tym bez żadnych dodatków jak moszcz czy konserwanty. U nas towar mało dostępny.

Kolejna rzecz: w jakimś przepisie na gołąbki SCD z soczewicą znalazłam zapis, że tą czerwoną wystarczy gotować kilkanaście minut, a moczyć trzeba tylko tą zieloną jako, że jest twarda. Niestety nie. Przypominam, że każda fasola, groch oraz soczewica wymaga całonocnego moczenia w wodzie i dokładnego wypłukania po moczeniu. Dopiero wtedy może być gotowana.

Idąc dalej  - sezam. Zabroniony na początku diety SCD. Może być wprowadzony po kilku miesiącach przez osoby zaawansowane na diecie, najlepiej w formie zmielonej, najłagodniejsze będzie masło z sezamu czyli tahini. Podobnie rzecz ma się z siemieniem lnianym. Zabronione w pierwszych miesiącach diety, a w późniejszych wysoce nie zalecane.

To są błędy, na które natknęłam się ostatnio, pewnie jest ich więcej i w miarę upływu czasu będę pisać o każdym jaki rzuci mi się w oczy.

Na koniec jeszcze prośba do Was wszystkich. Posuwajcie się powoli przez etapy. Mieliście problemy trawienne, zdiagnozowaną chorobę jelit bądź autyzm. Ból i dyskomfort utrudnia życie na tyle, że w desperacji podjęliście decyzję o rozpoczęciu,  tej z początku wydającej się bardzo trudną, diety (na szczęście tylko na początku). 
Nie jecie nic niedozwolonego, ból ustąpił, myślicie - wytrzymam tak rok, dwa i problem zniknie. Otóż nie zniknie. Problemu tymczasowo nie ma, ponieważ nie jecie niczego co Wam szkodzi. Jednak jelito się nie goi, ponieważ nie posuwacie się powoli etapami i nie dajecie mu czasu na zagojenie.

Każdy pokarm zbyt trudny do strawienia  dla chorego jelita, powoduje od nowa podrażnienie i stan zapalny w środku. Wyobraźcie sobie, że siedzi chłopczyk na dywanie i buduje zamek z klocków. Chce, aby był wielki i piękny. Co jakiś czas podbiega drugie dziecko i kopniakiem rozwala mu całą budowlę. Chłopczykowi zależy na zamku, więc rozpoczyna od nowa, ale gdy jest już na najlepszej drodze, tamto dziecko znów podbiega i obraca zamek w ruinę. Jeżeli w delikatne, odradzające się jelita wrzucicie coś co zaszkodzi, to tak jakbyście kopniakiem rozwalali zamek. Na odbudowę potrzeba czasu.

Etapy są pomyślane tak, aby realizować je dokładnie, produkt po produkcie. Robimy intro 2-5 dni. Potem robimy etap pierwszy  i dopiero jeżeli na etapie pierwszym wprowadziliśmy każdy pokarm to możemy  przesunąć się do dwójki. (Wyjątkiem są pokarmy, których i tak nie wprowadzimy, bo są u nas niedostępne lub takie, których tak bardzo nie lubimy, że nawet gdyby nie szkodziły to i tak ich nigdy jeść nie będziemy).

Jeżeli zaczniemy dwójkę, a coś nam szkodzi na etapie pierwszym to znaczy, że posuwamy się zbyt szybko i być może potrzeba więcej czasu by opanować problem. Wiem, że człowieka kusi, ale starajcie się zostać długo na poszczególnych etapach. To zapewni prawidłową odbudowę jelita. Etap trzeci  jest już stosunkowo ciężki dla chorych jelit i muszą one zostac wstępnie podleczone zanim go zaczniecie. Nie chcecie pogorszenia objawów, a tak się stanie, jeśli zbyt szybko go rozpoczniecie.

Jeżeli macie jakieś pytania to piszcie. Może jakieś sugestie? Komentarze mile widziane:)

piątek, 25 kwietnia 2014

Co wzmacnia odporność człowieka

Poniżej podaję czynniki, które budują i wzmacniają ludzką odporność

1. Dieta bogata w tłuszcze zwierzęce (z mięsa i nabiału), a w szczególności żywność bogata w cholesterol (najbardziej korzystne dla podniesienia odporności jest spożycie surowego żółtka)



2. Oleje tłoczone na zimno, oliwa z oliwek, oleje rybie, orzechowe i z nasion




3. Cebula i czosnek




4. Świeżo wyciskane soki z warzyw i owoców



5. Regularne spożywanie warzyw zielonych  takich jak pietruszka, koperek, kolendra, dymka, szczypiorek i inne tego typu



6. Spożywanie probiotyków i kiszonek



7. Kontakt ze zwierzętami: końmi, psami i innymi. Trzymanie w domu zwierzątka może znacznie podnieść odporność dziecka.


8. Pływanie w czystych wodach naturalnych jak stawy, rzeki, jeziora, morze.



9. Aktywność fizyczna na świeżym powietrzu



10. Kontakt ze słońcem i opalanie w rozsądnych ilościach




Źródło: "Gut And Psychology Syndrome" Dr Natasha Campbell McBride

wtorek, 22 kwietnia 2014

Breaking The Vicious Cycle rozdział 8 - tłumaczenie

Ten wpis będzie moim luźnym tłumaczeniem rozdziału 8 z książki "Breaking the Vicious Cycle" (Przełamując Błędne Koło) Elaine Gottschall, wciąż nie przetłumaczonej na język polski, nad czym ogromnie ubolewam.



Jest bardzo ważny dla osób, które poważnie myślą o zastosowaniu diety, więc zachęcam do przeczytania, mimo iż tekst jest długi. 

Jeszcze tytułem wyjaśnienia - książka skupia się na leczeniu chorób jelitowych za pomocą diety SCD, dlatego tekst nie mówi nic o autyźmie. Miejcie jednak  świadomość, że w autyźmie dieta pomaga również. Wszystkie jej reguły trzeba stosować tak samo, z takim może wyjatkiem, że przy autyźmie należy unikać produktów pochodzenia krowiego takich jak suchy biały ser i masło.
To już pozostawiam Waszej decyzji, są dzieci które dobrze tolerują krowią kazeinę (Kacper nie ma większych problemów, co było potwierdzone badaniami) i wtedy nie ma powodu wykluczać tych dwóch produktów z diety. Zapraszam:
   

 ***

Podstawową zasadą w diecie SCD jest ścisłe i ciągłe trzymanie się reguł. Żadne jedzenie zawierające inne węglowodany niż te, które znajdują się w owocach, miodzie, odpowiednio przygotowanym jogurcie SCD,  niektórych warzywach (dokładnie określonych) i orzechach nie może być spożywane.
Jakkolwiek łatwo zrozumieć tę zasadę, to jednak może okazać się trudnym zastosowanie jej w praktyce. Będzie ciężko odnaleźć ukryte węglowodany w różnych produktach.

Bardzo często  zdarza się, że małe ilości zakazanych węglowodanów wślizgują się do naszej diety, jeśli nie przykładamy wielkiej wagi do sprawdzania produktów i nie analizujemy dokładnie każdego produktu.

Czytanie opisów i metek, choć jest dobrym nawykiem, nie jest wystarczające dla osób na diecie SCD. Niektóre dodatki występują pod wieloma nazwami i czasem niełatwo rozpoznać je jako zabronione. Wiele puszek, słoików, butelek i żywności paczkowanej nie ma podanej w składzie pełnej zawartości, ponieważ nie wymaga tego od producenta prawo.
Rekomenduje się więc, aby na diecie nie było jedzone nic innego, niż wymienione w rozdziale 9 (produkty te opisałam już w poście Dieta SCD - pomocne informacje (klik) ).

Jeżeli biegunka jest wciąż stale obecna, to owoce i surowe warzywa trzeba  jeść z rozwagą, ponieważ mają one właściwości przeczyszczające. Po okresie ustania biegunek,  może być spożywana dowolna ilość owoców, surowych warzyw i miodu, do tego jednak czasu należy się ograniczać.

 Kiedy wprowadzamy do diety owoce (po tygodniu lub dwóch  od ustania biegunek) powinny być one dojrzałe, obrane i ugotowane. Świeże owoce i surowe warzywa takie jak zielone sałaty, marchew, seler naciowy, ogórki i cebula w ogóle nie powinny  pojawić sie w diecie do czasu ustania biegunek.

Dojrzały, rozgnieciony banan jest owocem, który można spróbować jako pierwszy świeży. Pierwszego dnia zacznij ostrożnie próbując zaledwie 1/4 banana. Mogą być spożywane jedynie banany, które są w pełni dojrzałe, bez śladu zieleni na ogonku, ze skórką mocno nakrapianą brązem i tylko takie które łatwo rozgniatają się widelcem. Niedojrzały  banan posiada w składzie węglowodany złożone  w formie skrobi, które są zabronione. W procesie dojrzewania przekstałca je na dozwolone cukry proste. Są one bezproblemowo trawione przez chorych.

Większość owoców w puszkach jest zabroniona ze względu na dodany cukier. Jeżeli istnieje chęć zjedzenia  gotowanych owoców, można przygotowac je w domu z dodatkiem sacharyny lub miodu. Sztuczne słodziki inne niz sacharyna nie powinny byc stosowane.

Żywność niskokaloryczna często zawiera sorbitol i ksylitol jako słodziki. Dopuszcza się sporadyczne użycie  gumy do żucia lub cukierka słodzonego  jednym z tych dwóch słodzików. Jednakże nadmierne stosowanie powyższych może powodować biegunki i wzdęcia.

Dieta SCD dopuszcza produkty mleczne  jednak płynne mleko i przemysłowe produkty mleczne sa zabronione. Lista wielu serów dopuszczonych na diecie znajduje sie w dodatku, jak również lista serów zabronionych (Dieta SCD - pomocne informacje (klik)). Dozwolony jest przygotowywany w warunkach domowych jogurt SCD. Niezmiernie ważne jest ścisłe przystrzeganie zasad robienia tego jogurtu, aby miec pewność że nie pozostały w nim nawet śladowe ilości laktozy.  Szczególnie ważny jest czas fermentacji; wymagane jest minimum 24 godziny.

Inny produkt mleczny, który powinien się znaleźć w diecie, to suchy biały ser. Jest to produkt wysokobiałkowy, bezcukrowy i warto pokusić sie o znalezienie źródła zakupu takiego sera. Ważne aby nie miał on żadnego dodatku w postaci mleka lub śmietany (co czyni go wilogotnym). Ser taki jest ważnym elementem diety, można poprawić jego konsystencję mieszając go z jogurtem SCD i używać jako zwykły biały ser. Może on być stosowany jako baza do placków i sernika oraz może być stosowany jako składnik mleka zastępczego SCD  dla niemowląt (do stosowania w krótkich odstępach czasu).

Ostrzeżenie: Wiele białych serów dostępnych na rynku określanych jest przez producenta jako nie zawierające dodatku śmietany czy mleka z tego powodu, że tej śmietany dodają bardzo mało. Taki ser jest zabroniony. Jest wilgotny, zawiera laktozę i nie jest suchym serem białym.
(Moja uwaga: jeżeli dietę stosujemy z powodu autyzmu, to zgadzam się z wieloma autorytetami w tej dziedzinie, że żadne produkty pochodzenia mlecznego nie powinny się znaleźć w diecie chorego).

Nie jest zalecane stosowanie mleka bezlaktozowego czy to sporządzonego w domu czy kupnego, w początkowych etapach diety.  Chociaż mleko bez laktozy zmniejsza fermentację w jelicie, wciąż niewiadomo do końca jaki jest jego wpływ na wątrobę u chorych z problemami jelitowymi. Wamagane są w tym zakresie dodatkowe badania. [...] W przypadku osób daleko zaawansowanych w diecie i na wyraźniej drodze ku zdrowiu, dopuszcza się używanie niewielkich ilości takiego mleka jako dodatek do kawy, herbaty czy w trakcie gotowania .

Kiedy mocna biegunka już zanika, można dołączyc do diety jajka. Gdy pojawią się uformowane stolce nie częściej niż dwa, trzy razy dziennie, można włączyć do diety gotowane warzywa. Proszę wprowadzać je ostrożnie, po jednym, z dostatecznymi okresami odstępów dla wyłapania, które z nich ewentualnie szkodzi.  W niektórych przypadkach biegunka wraca ponownie gdy włączymy do diety warzywa i owoce, wtedy trzeba z nich na jakiś czas zrezygnować. Generalnie warzywa cukiniowe, pomidory, fasolka szparagowa, marchew (wszystkie w formie ugotowanej) są dobrze tolerowane. Warzywa z puszki sa zabronione, gdyż wiele z nich ma dodane cukry lub skrobię i nie jest to zaznaczone  na opakowaniu. Ziemniaki zwykłe i słodkie są zabronione.

Tłuszcze zawarte w mięsie, maśle, serach i w domowym jogurcie SCD są dobrze tolerowane. Nie ma potrzeby używania 2% mleka (do zrobienia jogurtu) chyba, że ktoś dodatkowo myśli o odchudzaniu lub z innych powodów zdrowotnych.

Dieta SCD jest wysoce odżywcza i w zależności od wyboru jedzenia może byc dobrze zbilansowana. Powinno się zwrócić na to szczególną uwagę, aby dobierać produkty w miarę możliwości zróżnicowane, a nie spożywać np. wielkich ilości mięsa lub więcej niż czterech muffinów dziennie, zamiast  zblilansowanego pożywienia.

Dieta powinna być omówiona z twoim lekarzem, a leki kontynuowane według zalecenia. W miarę postępu leczenia lekarz zapewne zredukuje leki. 
Ostrzeżenie: wycofywanie niektórych leków wykonuje się w ściśle określony sposób i może być niebezpiecznym nagłe zaprzestanie ich przyjmowania. Zawsze konsultuj się w tej sprawie z lekarzem.

Zaleca się, aby codzienna dieta składała się z różnorodnych pokarmów: warzyw, owoców, serów, orzechów i produktów pochodzenia zwierzęcego.  Jednakże, jeżeli ktoś nie chce spożywać mięsa, jest to możliwe.  Trzeba jednak uświadomić sobie, że pozbawiając się go, ograniczamy wiele składników odżywczych. Książka ta nie zajmuje się rozszerzaniem tego tematu i przedstawianiem listy produktów bogatych w żelazo i witaminę B12, dwóch składników diety trudnych do znalezienia w wystarczających ilościach w produktach nie pochodzących od zwierząt. W związku z tym że soja i co za tym idzie ser tofu, jest zabroniona na diecie, będzie bardzo trudnym, choć nie niemożliwym, utrzymanie właściwego w składniki odżywcze i kalorie balansu pokarmów.

Większość osób cierpiących na chroniczne choroby jelitowe, cierpi również z powodu słabego wchłaniania i w konsekwencji z powodu niedożywienia. Zaleca się dla nich, dodatek suplementu witaminowego wolnego od cukru, skrobi i drożdzy (patrz dodatek). Może być koniecznym kontakt z producentem leku, w celu otrzymania pełnego składu produktu. Takie dodatki jak pyłek pszczeli lub zioła, muszą być dokładnie sprawdzone, jako że wielu producentów używa serwatki (70% laktozy), cukrów i skrobi do wypełniania i łączenia substancji aktywnej.

Zimą w klimacie północnym zaleca się suplementację witaminą D w połączeniu z witaminą A w postaci tranu lub oleju z halibuta (400 IU witaminy D i 5000 IU witaminy A). Dla osób nie tolerujących powyższych olejów, nawet w formie kapsułki, istnieją zamienniki rozpuszczalnych w wodzie witamin A i D.

Niedobór witaminy B12 jest częstym efektem chorób jelita i powinno się koniecznie próbować podnieśc jego poziom, choćby przez zastrzyki na zlecenie lekarza. Istnieją dowody na to, że niskie poziomy B12 mimo, iż wciąż mieszczą  się w granicy normy, nie są korzystne dla zdrowia.

Witamina B-kompleks: B1, B2, Niacyna, B6, Kwas pantotenowy, Kwas foliowy, Biotyna i B12 może być przyjmowana jako suplement, w formie pojedynczej tabletki. Powinno się unikać nadmiaru kwasu foliowego. Dzienna dawka powinna mieścić się w granicach 0.1 - 0.8 mg. Jeżeli jednak poziom B12 (która ściśle współpracuje z kwasem foliowym) nie jest w górnych normach, to ilość przyjmowanego kwasu foliowego nie powinna przekroczyć 0.4 mg


Kobiety  ze stwierdzoną chorobą jelit, przyjmujące środki antykoncepcyjne, muszą zwrócić szczególną uwage na dodatkową suplementację witamin, głównie tych z grupy B, jako że w ich przypadku poziomy witamin są uszczuplane przez środki antykoncepcyjne.

Witamina C ulega łatwemu zniszczeniu jako rezultat gotowania lub kontaktu z powietrzem, zaleca się wiec jej  suplementację 100 mg dziennie. Przy zażywaniu większych ilości, trzeba zwrócić uwagę czy nie nasila to występowania biegunek i upewnić się co do bezpiecznego składu witaminy.

Autor książki wierzy, że suplementacja w dużych dawkach jest zbędna. Dieta jest wysoce odżywcza i niewielka ilość suplementów wystarczy, aby  stan zdrowia ulegał poprawie. 

Można również rozpocząć suplementację minerałow, ale trudno na rynku znaleźć produkt spełniający wymagania diety. Komórki ciała potrzebują około dwudziestu minerałów do właściwego funkcjonowania, a większość suplementów zawiera tylko około ośmiu.  Minerały konkurują ze sobą w jelicie, w walce o absorbcję, dlatego też możliwe jest przy braniu ośmioskładnikowego suplementu, że zaburzy się  delikatny balans panujący w jelicie. Korzystniej byłoby pobierać te minerały naturalnie, w formie pokarmów. Jednakże mówimy tu o ludziach chorych, z uszkodzonym wchłanianiem, z niedożywieniem.  Dlatego wskazane jest monitorowanie z lekarzem poziomów takich minerałow jak wapno, żelazo, jod, i potas. Jeśli ich  poziomy są rzeczywiście niskie, można przez krótki czas brać suplementy dla korekcji problemu.

Minerały w przeciwieństwie do witamin, nie mogą ulec  zniszczeniu poprzez kontakt z powietrzem bądź temperaturą. Mogą jednak zostać stracone wraz z wodą, w której gotowano pokarm.  W momencie, gdy w jelicie zostanie przywrócone właściwe wchłanianie, dieta sama zadba o to, aby dostarczyć organizmowi wszelkich  niezbędnych minerałów.

Utrzymanie właściwego poziomu wapnia jest bardzo ważne, a już szczególnie wśród niemowląt i rosnących dzieci. Mleko zastępcze jakie oferuje dieta SCD dostarcza dziecku wapnia, ale nie w takiej ilości, jaką dostarcza pokarm matki lub jogurt SCD. Jeżeli więc, zachodzi potrzeba stosowania mleka zastępczego przez okres dłuższy niż dwa tygodnie, zaleca się wykonywać badanie krwi z oznaczeniem poziomu wapnia. Badania takie, należy wykonywać w regularnych odstępach czasu oraz konsultować ich wyniki z lekarzem, który może zasugerować dodatkową suplementację wapnia.

Jest rzeczą niemożliwą, aby określić dokładne ilości witamin dla każdej osoby. Poniżej przedstawione są przybliżone dane. Prosze o konsultację ze swoim lekarzem.

Dla dzieci:

  • Witamina A 5000 IU +
  • Witamina D 400 IU (pomijając okres letni)
  • Witamina E  10-30 IU
  • Witamina C 50 mg ++
  • Witamina B1   1.5-5 mg
  • Witamina B2   1.5-5 mg
  • Niacyn   10-20 mg
  • Kwas pantotenowy 2-5 mg
  • Witamina B6  2-5 mg
  • Biotyna  30-100 ug +++
  • Kwas Foliowy    0.1- 0.3 mg
  • Witamina B12     0.6-3.0  ug

Dla dorosłych:
  • Witamina A    5000 IU
  • WItamina D    400 IU  (pomijając okres letni)
  • Witamina E   100 IU
  • Witamina C   100-500 mg
  • Witamina B1    10-15 mg
  • Witamina B2     10-15 mg
  • Niacyna   25-50 mg
  • Kwas pantotenowy    10-15 mg
  • Witamina B6   10-15 mg
  • Biotyna    100-200 ug
  • Kwas Foliowy    0.1-0.5  mg
  • Witamina B12   100-200 ug
+      jednostki miedzynarodowe
++    miligramy
+++  mikrogramy

Podane ilości  są przybliżone. Większość oferowanych tabletek B-Kompleks nie posiada w swoim składzie wszystkich witamin z grupy B. Pomimo to, nigdy nie kupujcie B-Kompleks, jeżeli ma w składzie tylko B1, B2 i Niacynę. Minimalna ilość zawartych w niej witamin, które powinny się tam znaleźć to B1, B2, Niacyna, Kwas pantotenowy i B6. Dobrze jest też zakupić rozpuszczalne w tłuszczach witaminy A,D,E, ale każdą z nich osobno, gdyż jeżeli są połączone istnieje niebezpieczeństwo spożywania witaminy D równiez latem. Grozi  to przedawkowaniem, pomijając osoby spędzające  całe lato w domu lub mające bardzo mały kontakt ze światłem słonecznym.

Zalecając tę dietę, należy zwrócić większą uwagę na to czego nie jemy, niż na to co jemy. Każdy rodzaj zboża jest absolutnie zabroniony, włączając w to kukurydzę, owies, przenicę, żyto, ryż, pszenżyto, grykę, proso w jakiejkolwiek formie czy to chleba, ciasta, tostów, krakersów, chrupek, ciasteczek, mąki, płatków sniadaniowych, makaronów czy  pizzy.  Na rynku pojawiają się często nowe zboża, takie jak amarantus, komosa ryżowa, ziarna bawełny i nie są one polecane na  diecie. Wszelkie otręby, w każdej formie, są absolutnie zabronione, ponieważ zawarty w nich błonnik nie ulega trawieniu w organiźmie człowieka i w chorym jelicie zalega tworząc złogi. Złogi te fermentują stając się doskonałą pożywką dla patogennych organizmów, wiodących prym w chorych jelitach. Dodatkowo, większość otrębów zanieczyszczona jest skrobią. Zabroniony jest biały i brązowy cukier jako środek słodzący lub składnik innych produktów. 

Nie ma takich słów, którymi można by dostatecznie podkreślić jak restrykcyjnie musi być przestrzegana dieta SCD. Osoby, które będą przygotowywać posiłki dla chorych lub też osoby, które gotować będą dla siebie muszą zdawać sobie sprawę z powagi sytuacji. Muszą wykazać się inteligencją i czujnością. Zaskakujące jest, jak wiele razy dzieci będące na diecie są w stanie wykorzystać nieuwagę opiekunów i  pomimo nieustannego nadzoru, zjeść zabroniony pokarm. Równie zaskakujące jest to, jak wielu spośród rodziców nie zdaje sobie sprawy z tego czym jest ta dieta  i pozwala dziecku na "odrobinę", "jednego kęska", bo przeciez "tyle" nie może wyrządzić wielkiej krzywdy. Tego typu podejście  spowoduje dużo wolniejszy progres w leczeniu i jeżeli wiesz że nie dasz rady przyłożyć się do tej diety wręcz fanatycznie, to w ogóle nie ma sensu abyś ją rozpoczynał. 

Wiele osób postanawia przestawić się na dietę na jeden miesiąc dla próby. Jeżeli będą oni rzeczywiście restrykcyjnie przestrzegać wszelkich zaleceń to tak, po miesiącu powinni zauważyć poprawę swojego stanu. Będzie on zachętą do dalszego stosowania diety. Dobrze jest prowadzić zapiski objawów w pierwszym miesiącu. Powieś notaki gdzieś w widocznym miejscu, najlepiej niech to będzie kuchnia. U góry kartki w poziomie zamieść takie objawy jak gazy, biegunka, złe sny itd.
Pionowo ponumeruj poszczególne dni miesiąca. Wieczorem każdego dnia wypełnij tabelkę. Zaznaczaj plusikami skalę nasilenia problemu np. cztery plusiki przy gazach, po zmniejszeniu objawów trzy plusiki itd. Końcem miesiąca będzie widać jak postepował progres. Należy wtedy poczynić postanowienie pozostania na diecie rok lub dłużej w zależności od tempa zdrowienia.

Jeżeli po miesiącu dokładnego stosowania diety nie widzisz poprawy, ta dieta prawdopodobnie nie rozwiąże Twoich problemów. Do Ciebie należy decyzja, czy wrócić do dawnego odżywiania się, czy mimo wszystko pozostać na diecie. Twoja decyzja na pewno będzie zależeć od ogólnego samopoczucia.

Na początku leczenia, kiedy symptomy takie jak biegunka i bóle brzucha są mocne, poniższa, podstawowa dieta powinna być stosowana przez pięć dni.  W innych przypadkach, jeden lub dwa dni na  diecie intro są wystarczające. Nie ma restrykcji co do ilości spożywanych pokarmów, jednak można jeść wyłącznie:

Śniadanie:  suchy biały ser (nawilżony jogurem SCD), jajka (unikać przy ostrej biegunce), świeżo, w domu wyciskany sok jabłkowy lub winogronowy zmieszany pół na pół z wodą, domowa galaretka zrobiona z tychże soków i żelatyny spożywczej bez dodatków.

Obiad: domowy rosół ze zmiksowaną marchewką (robiony w ściśle określony sposób (klik)), opieczony kawałek wołowiny lub opieczona ryba, sernik robiony w konkretny sposób (na końcu posta przepis), bez skórki cytrynowej i pieczony do konsystencji kremu, galaretka.

Kolacja: cokolwiek z powyższych

Jeżeli któryś z pokarmów powoduje silną reakcję uczuleniową, usuń go całkowicie z diety SCD. Jeżeli zaś wcześniej nie tolerowałeś jakiegoś pokarmu, wycofaj go na tydzień i spróbuj ponownie w małej ilości. Jeżeli w dalszym ciągu powoduje problem, usuń go całkowicie z diety.

Jeżeli nie znajdziesz pewnego źródła suchego białego sera zrezygnuj z niego i zrób sobie ser w domu (przez podgrzanie i odciekanie na szmatce jogurtu SCD).

Gdy biegunka i ból brzucha osłabną, możesz spróbować gotowanego owocu, banana i warzyw. Jeżeli spowodują one pogorszenie symptomów, odłóż wprowadzenie ich w czasie. W miarę postępu leczenia, możesz posuwać się dalej we wprowadzaniu pokarmów. Nie stosujcie warzyw kapuścianych do czasu unormowania się biegunki. Suche rośliny strączkowe moga być dodane po trzech miesiącach na diecie.

Pierwsza poprawa następuje zazwyczaj  w przeciągu trzech tygodni i postępuje. W okolicy drugiego lub trzeciego miesiąca następuje pewien regres nawet jeśli dieta była przestrzegana perfekcyjnie. To może się przydarzyć jeśli osoba przebyła właśnie  infekcję oddechową lub też bez wyraźnego powodu. Niech Cię to nie zniechęci! Po okresie pogorszenia następuje dalszy progres w leczeniu i mimo okazjonalnych gorszych epizodów wsystko się poprawia.

Wiele przpadków celiakii, spastycznego jelita, zapalenia uchyłków ulega całkowitemu wyleczeniu po roku na diecie. Inne choroby, takie jak choroba Krohna czy wrzodziejące zapalenie jelita grubego wymagają dużo dłuższej diety, minimum dwa lata. Generalną zasadą jest pozostanie na diecie przynajmniej rok po ustąpieniu ostatniego objawu.

Kiedy to nastąpi, wprowadź jeden zakazany produkt w bardzo małej ilości i przez okres tygodnia stopniowo zwiększaj jego ilość. Obserwuj się. W następnym tygodniu możesz wprowadzic drugi produkt. Jeżeli nie ma reakcji negatywnych możesz powrócić do normalnej diety. Jeżeli zaś nastąpi pogorszenie trzeba wrócić do diety i pozostać na niej dłużej.

Liczymy na to że osoba, która dzięki diecie wyzdrowiała, nie będzie chciała już nigdy powrócić do diety bogatej w cukier i biała mąkę. Taka dieta uboga jest w składniki odżywcze, nie karmi odpowiednio systemu immunologicznego i czyni osobę bardziej podatną na infekcje jelitowe. Nasze dziecko było  na diecie przez siedem lat, pomimo iż wszelkie symptomy choroby ustąpiły pod koniec drugiego roku. Podabał nam się ten sposób żywienia i woleliśmy zachować ostrożność. Jako że dr Haas zmarł w drugim roku stosowania przez nas diety nie mieliśmy możliwości skonsultować się  z nim kiedy należy ją zakończyć, a w związku z tym, że była odżywcza, postanowiliśmy nie ryzykować i pozostaliśmy na niej dłużej.






***
Mam nadzieję, że tłumacząc ten rozdział pomogłam kilku osobom znaleźć rozwiązanie  ich problemów jelitowych, przynajmniej wskazać drogę we właściwym kierunku oraz że rozjaśni Wam to trochę szczegóły diety. Uszanujcie, że tłumaczenie tego tekstu jest moją własną pracą i jeżeli cytujecie go gdzieś, proszę o podanie źródła i zamieszczenie linka do  tego bloga.

Na koniec wspominany wyżej przepis na sernik na diecie intro (nie zalecany dla dzieci z autyzmem, ze względu na krowią kazeinę):

SERNIK NA DIECIE INTRO

3 jajka
1/3 filiżanki  miodu
1/2 filiżanki jogurtu SCD
2 filiżanki suchego białego sera
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii SCD (klik)

Wszystkie składniki zblendować dokładnie. Wyłożyć cienko na papier do pieczenia  i piec w 180 C przez około 30 minut lub do czasu gdy brzegi zaczną się rumienić. 

Jest to bardzo prosty przepis, ale na pewno przyda się tym biedakom, którzy męcza się na diecie intro:)) Nie jest to łatwy okres, wiem :)

czwartek, 17 kwietnia 2014

SCD Wykwintna zupa z pieczonych bakłażanów

Na szybciutko, bo już maraton świąteczny u mnie w domu się zaczął, wrzucam  przepis z książki BTVC na bardzo dobrą zupę, którą właśnie mamy dzisiaj na obiad. Robi się ją szybko i łatwo. Zapraszam:)

SCD WYKWINTNA ZUPA Z PIECZONYCH BAKŁAŻANÓW (etap 3)

4 średnie bakłażany
2 średnie cebule pokrojone w piórka
4 gałązki selera naciowego, pokrojonego
2 średnie marchewki, pokrojone
2 łyżki oliwy z oliwek
8 ząbków czosnku przeciśniętych przez praskę
2 szklanki jogurtu SCD
4 litry dobrego wywaru domowej roboty
5 łyżek masła klarowanego ghee
1 szkl świeżej bazylii
sól, pieprz do smaku


Bakłażany przekrójcie wzdłuż, posmarujcie oliwą,  posypcie solą i włóżcie do rozgrzanego na 200 C piekarnika do czasu aż zrobią się złote i miękkie. 


W dużym garnku zmieszajcie marchew, cebulę seler, czosnek i wywar. Na delikatnym ogniu gotujcie do miękkości warzyw. Gotowe bakłażany wydrążcie łyżką ze skórki i miąższ dodajcie do zupy.

 Ostudźcie zupę lekko, po czym wszystko zblendujcie na gładko. Dodajcie masło klarowane i jogurt. Delikatnie zagotujcie. Na koniec należy doprawić solą i pieprzem oraz ozdobić pokrojoną bazylią. Podawać gorące. Mniam:) 



poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Wielkanocna zupa chrzanowa


Jak znalazł na Wielkanoc, kiedy zupy takie jak biały barszcz czy żurek odpadają całkowicie ze względu na użyty w ich składzie zakwas żytni bądź pszenny, nie mówiąc już o zagęszczaniu mąką i zabielaniu śmietaną.

Nie ma jednak tragedii, bo zupa chrzanowa też jest typowo wielkanocną zupą. Świetnie komponuje się z jajkami, można również kupić surowy boczek, upiec go i pokroić w kosteczkę. Podpiec na rumiano na patelni i dorzucić do zupy zamiast białej kiełbasy. Nie mówię, że jest to klasyczna zupa chrzanowa, ale spełnia wszystkie wymogi SCD, jest bardzo pożywna i chyba będzie dobrą alternatywą klasyka:)

SCD ZUPA CHRZANOWA (etap 3)


Z podanych składników ugotujcie wywar:

 3 litry wody, 
1 marchew, 
gałązka selera naciowego, 
zielona część pora, 
kawałek selera, 
porcja rosołowa z wybranego mięsa (odpada kość wędzona, chyba że wędzona w domu), 
sól, 
10 ziaren pieprzu, 
3 ziela angielskie, 
2 liście laurowe.

Pozostałe składniki:
2 większe pory  - tylko białe części 
średniej wielkości seler
1 pietruszka
2 cukinie
2 ząbki czosnku
1 duży kalafior
1 łyżka masła klarowanego ghee
1 łyżka oliwy z oliwek
4-5 łyżek tartego chrzanu lub więcej  (jak kto lubi)

Seler i pietruszkę ścieramy na tarce i podsmażamy wraz z porem na łyżce oliwy i łyżce masła klarowanego. Do przecedzonego wywaru wrzucamy podsmażone warzywa, pokrojoną w kostkę cukinię, kalafior i przeciśnięty czosnek. Gotujemy do miękkości kalafiora.

 Po przestudzeniu blendujemy na gładko. Dodajemy chrzan, ewentualnie sól i biały pieprz. Sprawdzamy czy zupa ma odpowiadającą nam ostrość i doprawiamy. Zabielamy 1 szklanką jogurtu SCD. Ważne, aby przed dolaniem jogurtu zupę lekko wystudzić i potem juz nie zagotowywać, aby jogurt się nie ściął. Można go dodać do gorącej, ale nie do wrzącej zupy.

W momencie podgrzania zupy jogurt się zneutralizuje, mikroorganizmy zginą w zbyt wysokiej temperaturze i tutaj właśnie nam o to chodzi. Zupę więc będzie można jeść swobodnie bez obaw o ból brzucha z powodu przedawkowania jogurtu, a wciąż zachowa on swoje właściwości SCD.

Z podanej ilości  wychodzi ponad 4 litry zupy. Najlepsza jest jak się "przegryzie" na drugi dzień. Ja połowę rozkładam do pojemniczków na porcje do szkoły i mrożę, a drugą jemy. Robię tak z każdą zupą jaką gotuję.

Życzę smacznego:)

sobota, 12 kwietnia 2014

Gorączka jako tarcza obronna Twojego organizmu

Nie jestem lekarzem, jednak ze względu na chorobę Kacperka mam za sobą  wiele  godzin rozmów z lekarzami w Stanach i troszkę też w Polsce. Interesuję się też tym tematem i sporo czytam, dlatego chciałam podzielić się z Wami moim poglądem na sprawę gorączki. Może komuś przyda się ten tekst, może pomoże spojrzeć troszkę inaczej na tę kwestię. 


***
Zapewne wielu z Was martwi się bardzo kiedy u dziecka pojawia się gorączka. Dzwonicie do lekarza, jedziecie  na pogotowie, staracie się podać coś przeciwgorączkowego lub ci bardziej "naturalni" kąpiele chłodzące w ciepłej wodzie. Dlaczego tak działamy? Bo lekarze przyzwyczaili nas myśleć, że każda gorączka jest niebezpieczna. Każdy jeden stopien wyżej wprowadza nas w coraz większe nerwy.



Nauczyliśmy się myśleć stereotypem, że czym większa gorączka, tym dziecko poważniej chore. Dlatego na nocnym dyżurze pogotowia tak wielu zatroskanych rodziców z gorączkującym dzieckiem na ręku. Jest coś zakodowane w nas, że gorączka sama w sobie stanowi niebezpieczeństwo. Taki pogląd przekazuje nam rodzina, znajomi i przede wszystki lekarze pytając na wejściu "Czy dziecko gorączkuje? Tak? Trzeba jak najszybciej coś z tym zrobić."

Mamy jakieś wewnętrzne przekonanie, że jeżeli pojawia się gorączka, to trzeba ją koniecznie zbić i to jak najszybciej.

Na szczęście są jeszcze lekarze, którzy do sprawy podchodzą profesjonalnie. Samo pojawienie się gorączki nie świadczy o tym, że coś koniecznie trzeba z nią zrobić. Dużo poważniejszymi objawami, które mogą być naprawdę niebezpieczne są: przede wszystkim  bardzo groźny objaw  dziecka "lejącego się przez ręce", słabego, bladego, mającego problem z oddychaniem lub kiedy pojawia się nietypowe zachowanie. Mogą to być pierwsze objawy bardzo groźnych chorób.

Jeżeli gorączce towarzyszą objawy z grupy typowej, czyli kaszel, katar, czerwone gardło, objawy osłuchowe, bólu itp wtedy lekarz dostaje więcej informacji i na ich podstawie może i powinien rozpocząć leczenie.
Jednakże jeżeli wyłącznym  objawem, który może stwierdzić lekarz jest gorączka, powinien jedynie powiedzieć, aby obserwować dzieci i odesłać je do domu.

Rodzice generalnie nie lubia takiej postawy u lekarza. Jak to? Przychodzę z gorączkującym dzieckiem, a on mnie odsyła do domu? Nic nie zapisuje? Nie trudno po takim doświadczeniu dojść do wniosku, że lepiej poszukać innego lekarza.
Zapewne wielu z nich ma na swoim koncie takie doświadczenia, więc teraz nauczeni przejściami, wolą zapisać cos dla świętego spokoju. Zleciłem leczenie, zająłem się dzieckiem. Jest dobrze.

Pomyśl jednak, zaoszczędzisz dziecku wielu nieprzyjemnych testów, prześwietleń, zbędnych leków, potencjalnego zarażenia się inną choroba od przesiadywania na poczekalni, gdzie pełno kasłających osób obok.  Poznaj kilka podstawowych faktów na temat gorączki:


1. temperatura 36.6 nie jest typowa dla każdego.  Jest to tylko statystyka i szczególnie odnosi sie to do dzieci.  Badano, że dziecięce temperatury w czasie zdrowia oscyluja pomiędzy 35.8, a 37.4. W grupie badanych dzieci znaleziono tylko kilkoro z dokładnym 36.6.  Temperatura podlega również wahaniom w ciągu dnia. Zazwyczaj po poludniu, około godziny 17- tej jest najwyższa.

2. Temperatura u dziecka może podnieść się z wielu powodów, nie koniecznie z powodu choroby. Przykładem może być czas intensywnego trawienia po obfitym posiłku, czas owulacji u dojrzewających dzieczynek, może to też być efekt uboczny zażywania leków antyhistaminowych i innych.

3. Gorączka, która powinna wzbudzić faktyczne zaniepokojenie zazwyczaj wynika z wcześniejszego wydarzenia. Może to być zatrucie środkiem toksycznym, pokarmowe, pochodzące ze środowiska oraz wydarzenia, które na skutek przegrzania prowadzą do wysokiej gorączki (takie jak:  nadmierne przebywanie na słońcu i związany z tym potencjalny udar, bardzo intensywny wysiłek fizyczny w gorący dzień, zbyt długi pobyt w saunie bądź jacuzzi). Są to przypadki bardzo niebezpieczne i jeżeli gorączka wystąpiła po wydarzeniach tego typu, nie zwlekaj i jedź do szpitala. Jeśli mozliwe zabierz ze soba środek trujący, który prawdopodobnie spożyło dziecko.

Inną sytuacją, kiedy wymagana jest nasza natychmiastowa reakcja, jest nagła utrata świadomości, przewrócenie sie dziecka, szczególnie jeśli ma to miejsce po wcześniejszej ekspozycji na gorąc, wysiłek. Wtedy nie ma czasu na telefony do lekarza, bierz dziecko i jedź do szpitala.

4. Odczyty temperatury będa różne w zależności od tego jak była mierzona.  Najwyższa jest temperatura mierzona doodbytniczo, natomiast doustnie i pod pachą daje niższy wskaźnik (nie dotyczy to niemowląt, u nich różnice prawie nie istnieją i nie ma potrzeby badać ich doodbytniczo). Czy wiecie że przypadkowa perforacja odbytu u niemowlęcia w 50 % kończy się zgonem? Domyślam się, że trudno przebić błonę odbytu termometrem, ale w związku z tak dużym niebezpieczeństwem podaję tę informację.

5. Wszystkie te zasady nie dotyczą dzieci poniżej 6 miesięcy. Jeżeli gorączka występuje u takiego malucha, należy skontaktować się z lekarzem niezwłocznie.

6. Ważną rzeczą jest, aby pamiętać żeby w przypadku gorączki nie ubierac dziecka ciepło. Nie zakopywać pod dwoma pierzynami "bo musi sie wypocić" , nie ubierać kolejnej warstwy "bo może je zawiać i się pogorszy", lub też "trzeba go przykryć bo ma dreszcze i się trzęsie". Wręcz przeciwnie. Kierując się takimi zasadami podniesiemy tylko temperaturę dziecka. Dobrą zasadą jest ubrać je tak, jak sami jesteśmy ubrani i czujemy sie komfortowo.

7. Zdecydowana większość gorączek bierze się z powodu infekcji wirusowej lub bakteryjnej, z którą organizm o sprawnym systemie immunologicznym sam sobie poradzi, jeżeli nie będziemy mu tego utrudniać. Warto na to zwrócić uwagę. Czym częściej organizm musi poradzić sobie sam, tym jego system immunologiczny staje sie silniejszy. Czym bardziej pomagamy mu środkami z zewnątrz, tym bardziej robi sie leniwy.  Zwykłe przeziębienie może podnieść temperaturę do ponad 40 stopni, ale nawet w takim przypadku nie ma powodu do paniki. Jak pisałam wyżej, dużo groźniejszy jest objaw dziecka "lejącego się przez ręce".

Co zatem powinniśmy robić w przypadku gorączki? Przede wszystkim podawać płyny. Na pewno słyszeliście już o tym, jak złym połączeniem jest herbata z cytryną. Lepiej dać wodę z cytryną i miodem (przy kaszlu zdecydowanie najlepiej radzi sobie miód gryczany), można też zaproponować herbatkę imbirową, pitą co godzinę, o której pisałam niedawno, może to też być domowej roboty sok z malin lub aronii, a jeżeli dziecko jest wybredne, ważne by dać cokolwiek będzie chciało, żeby tylko piło.

Ważne aby pamiętać, że na infekcje wirusowe w zasadzie nie ma jakiegoś konkretnego lekarstwa z którym dobrze się utrafi. Zdecydowanie lepiej poradzi sobie organizm sam, trzeba mu jedynie zapewnić warunki: dużo snu, odpoczynku, płynów, spokoju i czasu.

Powiem Wam, że moje dzieci praktycznie w ogóle nie chorują. Owszem, zdarzy się że któryś wróci do domu z gorączką, ale zazwyczaj na drugi dzień nie ma po chorobie śladu. Nie chcę krakać, ale od dobrych kilku lat stosuję metodę nie przeszkadzania organizmowi i widzę świetne rezultaty u obu chłopców. Gdybym widziała, że sprawa idzie ku gorszemu, na pewno zareagowałabym w inny sposób. Są jednak obserwowani i jak dotąd dobrze radzą sobie w tych walkach sami.

8. To nie wysokość temperatury świadczy o powadze sytuacji.  Są bardzo poważne choroby przebiegające z niewielka temperaturą, są też zwykłe infekcje gdzie gorączka może podnieśc sie do ponad 40 stopni. Jeżeli nie towarzyszą temu objawy takie jak wymioty, problemy z oddychaniem lub też inne  opisane wyżej, nie ma powodu do niepokoju. Dziecko, u którego rozwija się coś poważnego jak np. zapalenie opon mózgowych  zwróci Waszą uwagę swoim wyglądem, zachowaniem, bedziecie czuć niepokój, bo będzie widać że dzieje się cos nietypowego, niepokojącego. Jeśli zaś przy gorączce dziecko jest wesołe, bawi się, zachowuje normalnie nie trzeba sie niepokoić bez względu na wysokość gorączki.

9. Gorączki ze zwykłych infekcji wirusowych i bekteryjnych nie podnoszą się niepowstrzymanie w nieskończoność i nie przekroczą 40.5 stopnia. Także pamiętajcie, że obniżanie dziecku temperatury nie pomoże mu w niczym oprócz lepszego samopoczucia, wydłuży natomiast czas trwania infekcji.

Gorączka to mechanizm obronny organizmu. Ciało wywołuje ją celowo, żeby zniszczyć intruza, który wkroczył z zewnątrz. Jeżeli obniżamy gorączkę zabieramy mu zdolnośc bronienia się. Atakujący wirus bądź bakteria zaczyna czuć się raźniej i bardziej nabroi w organiźmie. Gorączka jest więc pożądanym objawem przy infekcji, wręcz miłym gościem i tak powinna być traktowana. Obecność gorączki mówi Ci tylko tyle, że organizm jest w stanie całkowitej gotowości i że rozpoczął walkę. Nie zabierajmy mu jego najsilniejszej broni.

Oto w skrócie, jaki proces zachodzi w trakcie infekcji: System immunologiczny rozpoznając intruza wytwarza  dodatkowe białe krwinki zwane leukocytami. Służą one do zwalczania wirusów i bakterii. Leukocyty zaczynają ruszać się szybciej i jest ich znacznie więcej. Pędzą w kierunku lokalizacji infekcji. Gorączka usuwa z krwi również żelazo, którego patogenne organizmy potrzebują, aby przeżyć. Podnosi sie produkcja interferonu, substancji przeznaczonej do walki z chorobą. Proces jest złożony i nie ma tu sensu wchodzic w terminologię medyczną, chcę tylko powiedzieć, że obecnośc gorączki mówi nam, że walka organizmu ruszyła pełna parą, że ciało nie poddaje się i tym zacieklej walczy im wyższa gorączka. Nie przeszkadzajmy mu. 

W próbach na zwierzetach wykazano, że większą śmiertelność miały te grupy zwierząt, którym w trakcie trwania infekcji obniżano gorączkę.  Czym wyższa gorączka była utrzymywana u zwierząt, tym bardziej rósł wskaźnik przeżycia. 

Rekomendacja lekarska: Jeżeli Twoje dziecko ma goraczkę  z powodu infekcji powstrzymaj sie przed obniżaniem gorączki lub kąpielami chłodzącymi. Pozwól gorączce przetrawić organizm. Jeżeli nie możesz się powstrzymać przetrzyj czoło lub daj jedną tabletkę paracetamolu o sile odpowiedniej do wieku dziecka. Nie rób niczego więcej, chyba że gorączka trwa ponad trzy dni, towarzyszą jej dodatkowe objawy, lub dziecko zaczyna wyglądać gorzej. W takim wypadku jedź do lekarza.  Chcę podkreślić, że obniżając gorączkę zakłócamy naturalny mechanizm obronny, wprowadzamy zamieszanie w systemie immunologicznym.  Destabilizujemy naturalne procesy.



Przy okładaniu kompresem chłodzącym pamiętajcie że to nie temperatura wody chłodzi organizm tylko proces ewaporacji. Nie powinna więc byc zimna, raczej komfortowo neutralna. 


11. Gorączki wywołane typową infekcją wirusową bądź bakteryjną nie spowodują uszkodzenia mózgu lub nieodwracalnego uszkodzenia ciała. Jest to jeden z wielu mitów, że gorączka "zbyt" wysoka uszkadza mózg.  Tak się dzieje przy skrajnych temperaturach, ale z powodu infekcji wirusowej bądź bakteryjnej gorączka nie przekroczy 41 stopni.  Układ immunologiczny ma nie do końca wyjaśniony mechanizm zabezpieczający, który nie pozwala gorączce podnieść się wyżej z powodu infekcji. Owszem, bywaja takie gorączki, ale spowodowane są zatruciem lub udarem słonecznym i wtedy są bardzo groźne.

12. Drgawki nie są powodowane przez wysoką temperaturę. Drgawki wywołuje gwałtownie podnosząca się temperatura. Nie spotyka się w medycznej literaturze, aby takie drgawki wywoływały ciężkie zmiany. W badaniu na próbie 1,706 dzieci, które doświadczały drgawek gorączkowych nie było ani jednego przypadku śmierci lub uszkodzenia mechanicznego.  Nie ma również żadnych dowodów na to, że tego typu drgawki mogą wywołać epilepsję. Zwykle przechodzą na zawsze po ukończeniu 5 roku życia. Sama je przechodziłam jako dziecko i pamiętam  że wywolywało to duży niepokój u moich rodziców. Nie ma się co dziwić, wygląda to naprawdę poważnie, nie jest jednak niebezpieczne. Wystarczy upewnić się, że dziecko nie spadnie, nie przygryzie sobie języka oraz po ustaniu drgawek jakiś czas nie podawać nic do picia i jedzenia aby uniknąć ryzyka  zadławienia. 

Moje dzieci nigdy nie miały drgawek gorączkowych, ale też napewno bym się przestraszyła. Wiem, rozumiem, to jest niejako instynktowne. U nas wygląda to tak, że na noc dostają czasem coś przeciwgorączkowego, natomiast w ciągu dnia pozwalam gorączce swobodnie przetoczyć się przez organizm (czasem przyznam, kapituluję gdy przekracza  39 C, choć nie zdarza się to często). Leżą, popijają ile wlezie. Lubię używać robionych w domu kropli propolisowych i bezogniowych baniek, kiedy jest ku temu powód. Spróbujcie zrobić sobie takie krople:


KROPLE PROPOLISOWE NA INFEKCJE:

1/2 szklanki posiekanych ząbków czosnku
1 szklanka spirytusu
5 łyżek mikstury propolisowej (do kupienia w aptece)
2 łyżki zmielonych goździków

Czosnek i goździki zalewamy spirytusem i zamykamy w szczelnym słoiku na dwa tygodnie. Odstawiamy w ciemne miejsce. Trzeba często nim potrząsać, aby składniki ładnie sie połączyły. Następnie przecedzamy płyn, odciskamy mocno cały czosnek i do tego odciśniętego płynu wlewamy miksturę propolisową.  Odstawiamy na tydzień i po tym czasie mamy krople gotowe.

Dawkowanie : 1 łyżeczkę rozpuszczamy w pół szklanki mleka, a przy diecie SCD robię w ten sposób, że dużą łyżkę miodu rozpuszczam w pół szklanki gorącej wody i do tego wlewam łyżeczkę kropli propolisowych.  Kacperek to chętnie wypija. Można też podać je z mlekiem orzechowym,  i reszta jak przy tradycyjny podaniu. Krople podaje do trzech razy dziennie.

Zastanawiam się ile razy Kacperek, jeszcze w wieku kiedy nie miał autyzmu, uniknąłby niepotrzebnych antybiotyków, gdybym wiedziała, że gorączka jest potrzebna do zwalczenia choroby i może zastąpić niejeden antybiotyk. 

Kamil pije też chętnie syrop z cebuli, Kacper nie może bo zawiera cukier, ale za to lubi jeść ząbki czosnku i surowa cebulę, więc mam o tyle łatwiej. Przy suchym kaszlu daję Kamilkowi syrop z buraka, ale Kacper na SCD nie może. Staramy się, o ile to możliwe, walczyć z infekcjami metodami naturalnymi.

Nie uważam też, że gorączkujące dziecko musi koniecznie leżeć w łóżku. Jeżeli czuje się na siłach i chce, nic nie stoi na przeszkodzie aby chodziło po domu. Jeżeli pogoda jest odpowiednia,  to również nie widzę powodu, aby nie posiedziało na ogrodzie. Świeże powietrze na pewno nie zaszkodzi, dobry rosołek wzmocni. Odżywienie jest ważnym elementem w walce z infekcją. Gorączka spala wiele kalorii.

Nie pakujmy w nasze dzieci połowy apteki, zawierzmy trochę sile organizmu i sprawności systemu immunologicznego. Budujmy go, a nie osłabiajmy.

Na koniec przeczytajcie jeszcze doskonały artykuł na ten temat. To powinno przekonać Was już całkowicie. Tutaj jest następny dla tych, którzy wciąż nie są przekonani.

Źródlo: "How To Raise A Healty Child In Spite Of Your Doctor"  Robert S. Mendelsohn MD

piątek, 11 kwietnia 2014

Co niszczy naszą odporność?

Coś co budujemy od pierwszego dnia życia, coś co utrzymuje nas przy życiu i w zdrowiu   - naszą odporność - musimy ją szanować. Musimy ją budować, a nie niszczyć. Czy zastanawialiście się kiedyś dokładnie nad tym jakie czynniki powodują, że nasza odporność leży? Nie działa jak przed laty?

Najważniejszym czynnikiem  jest nasza dieta. Jesteśmy tym co jemy, czyż nie?


  • Dieta bogata w cukier, napoje typu cola, lody i  cukierki, kupne jogurty pełne cukru  jest najgorszym wyborem dla organizmu. 


  • Przetworzone węglowodany takie jak ciasta, biszkopty, chrupki, płatki śnadaniowe, biały chleb i makarony.

  • Sztuczne i niezdrowe tłuszcze trans, margaryny, pseudo masła, słabe oleje roślinne i produkty zawierające te tłuszcze.

  • Słabej jakości białko, które dostarczamy naszemu organizmowi. Potrzeba mu wiele wartościowego i różnorodnego białka z dobrego mięsa i ryb, jajek, nabiału, orzechów i nasion.


  • Kontakt ze wszechobecną chemią, środki do prania i szorowania, do dezynfekcji, do szyb, kosmetyki, farby, środki ochrony roślin, lista jest bardzo długa.


  • Ekspozycja na radiację z urządzeń elektronicznych takich jak  telewizory, komputery, playstation, komórki, linie wysokiego napięcia i inne. 


  • Leki, głównie antybiotyki, sterydy, antydepresanty, środki przeciwbólowe, przeciwwirusowe i leki stosowane przy nowotworach, wszelkie używki


  • Brak częstego kontaktu ze świeżym powietrzem i mała aktywnośc fizyczna


  • Niedostateczny kontakt ze światłem słonecznym


  • Brak kontaktu z szerokim spectrum mikroorganizmów w środowisku. Zbyt przesadne czyszczenie i sterylizowanie powierzchni jest ściśle powiązane z brakiem odporności. Układ immunologiczny musi być ciągle stymulowany kontaktem z zagrożeniami.

Źródło: "Gut And Psychology Syndrome" Natasha Campbell-McBrideMD, 2010

środa, 9 kwietnia 2014

Świątecznie

Kto powiedział, że jadłospis osoby na diecie SCD jest monotonny, bez smaku, jałowy? Nic podobnego:) Ta dieta, jak mało która, dopuszcza ciastka i wypieki, a także, jak zaraz zobaczycie, możliwość przygotowania przyjemnych i ogólnie lubianych dań wielkanocnych. Przynajmniej ich części. Zapraszam:

Odsłona pierwsza:

SAŁATKA JARZYNOWA SCD (etap 3)



Żeby spełniła wymogi SCD trzeba zastosować sie do kilku wskazówek. Po pierwsze bez ziemniaków. Po drugie majonez domowej roboty. Po trzecie ogórki kiszone (nie konserwowe i  nie kwaszone! - kiszenie, a kwaszenie to nie to samo, poniżej wyjaśnienie).

3 marchewki
1 pietruszka
1 mały seler 
4 jajka na twardo
3-4 ogórki kiszone
1 jabłko
sól, pieprz, kurkuma (dosypuję ją wszędzie), domowy majonez SCD, natka pietruszki

Nie opisuję jak ją wykonać, bo chyba każda kobieta zna takie banały. Nasza wyszła pyszna:)

Odsłona druga:

PASZTET WIELKANOCNY SCD (etap3)


Nie bójcie się go zrobić, że wyjdzie jakiś za suchy, czy nie tak dobry jak zwykły  pasztet. Gwarantuję, że przy zachowaniu moich proporcji wychodzi wyśmienity, znika w przeciągu 2 wieczorów (a tu jest podana ilość na dwie blaszki), nadaje się doskonale do mrożenia, a goście będą pełni zachwytu.

25 dkg cielęciny (łopatka, jakieś tłuste)
25 dkg wieprzowiny (łopatka)
25 dkg słoniny
25 dkg boczku surowego
vegeta SCD ( można pominąć)
białka 3 jajek
2 marchewki
2 pietruszki
1 średni seler
1 por
1 cebula
50 dkg wątróbki wieprzowej
gałka muszkatułowa, tymianek , sól, pieprz

Mięsa i warzywa wrzucamy do dużego gara, dodajemy liśc laurowy i kilka ziaren angielskich i wszystko gotujemy razem, z wyjątkiem wątróbki, którą podsmażamy wraz z cebulą i porem na osobnej patelni. (Watróbki w trakcie smażenia nie solimy, bo zrobi sie twarda).

Po ostudzeniu całość mielimy dwa razy.

Do masy mięsnej dodajemy gałkę muszkatułową, sól, pieprz, tymianek, ilość według własnych preferencji.  Ubijamy 3 białka, delikatnie mieszamy z resztą. Dwie blaszki o wymiarach 30 x 10 smarujemy  olejem i wykładamy papierem do pieczenia.  Nakładamy masę mięsną do 3/4 wysokości. Pieczemy jedną godzinę w 180 C. 

Gwarantuję, że będzie smakować:)


Teraz wspomniane wyjaśnienie dotyczące kiszenia. 

Kiszenie jest to proces naturalny, stosowany od stuleci, wymagający czasu i wytworzenia sie kwasu mlekowego, samoistnie na skutek procesu fermentacji. Proces ten wpływa  wspaniale na kondycję układu pokarmowego, dostarcza wielu cennych mikroorganizmów, witamin B1, B2, B3 , C, E, tworzy  acetylocholinę odpowiedzialną za przekaz impulsów nerwowych w organiźmie, poprawia perystaltykę jelit.

 My niedawno zaczęliśmy w domu kisić kapustę i moje dzieci codziennie ją jedzą. Niedługo napiszę Wam jak ją przygotowujemy. Dawno temu, dzięki kiszeniu warzyw, ludzie byli w stanie przetrwać surowe zimy bez szkorbutu, jako że z kiszonek czerpali całe bogactwo witamin i minerałów.

Kwaszenie zaś to proces całkowicie sztuczny. Warzywa zakwasza się dodając do wody octu, wytrąca się z niego kwas octowy, który niekorzystnie wpływa na nasze zdrowie zabijając czerwone krwinki. Niestety na półkach sklepowych produkty kwaszone królują i przyznam że kiedyś też nie wiedziałam, że kiszenia a kwaszenie to dwa zupełnie różne procesy i kupowałam jak leci. Nigdy więcej.
 

Wracając jednak do  tematu Świąt polecam również popularne jajka faszerowane. Na szczęście mamy tutaj duże pole do popisu, bo dieta dopuszcza wiele ze składników, których możemy użyć do zrobienia takich jajek. Ja podaje dwie propozycje:

JAJKA FASZEROWANE Z PIECZARKAMI (etap 3)


Jajka na twardo wydrążam, Do blendera wrzucam zółtka, podsmażone pieczarki, natkę pietruszki, pieprz, sól, czerwoną paprykę i wszystko dokładnie miksuję dolewając po troszkę oleju lnianego, tylko tyle, aby składniki ładnie się połączyły.  Farsz nakładam na białka, posypuję dla dekoracji słodka papryką i gotowe:)


oraz druga propozycja:


JAJKA FASZEROWANE ZAPIEKANE POD ORZECHOWĄ PANIERKĄ (etap 4)



Ugotowane jajka na twardo delikatnie przekrawam wzdłuż nie obierając ze skorupki. Środek wydrążam, wrzucam do blendera razem z tuńczykiem w oleju, kilkoma śliwkami suszonymi, drobno pokrojoną zieloną papryką, suszoną cebulką SCD i czosnkiem SCD, dodaję chili do smaku, sól i pieprz. Blenduję dolewając odrobinę oliwy z oliwek do połączenia składników. Jajka wypełniam powstałym farszem, posypuję grubo mielonymi orzechami włoskimi, dociskam i kładę na patelnię z rozgrzanym masłem klarowanym panierką w dół. Podsmażam na średnim ogniu 2-3 minuty do zezłocenia się panierki. Pychotka:)