Na temat dyni makaronowej przymierzałam się napisać już od wieków, no ale tak wyszło, że siadłam dopiero dzisiaj i jest już po głównym sezonie. Jeszcze przed Świętami dynia makaronowa była zawsze w sklepie ilekroć tam pojechałam (mam na myśli duże sklepy), a teraz jedynie się zdarza raz na jakiś czas, tak samo jak dynia piżmowa. Może jednak uda się Wam ją upolować.
Ja jestem pod całkowitym jej urokiem, zebrałam nasiona i na wiosnę planuję wysiać je obok tych piżmowych, które uprawiam już od kilku lat z powodzeniem.
Dynia makaronowa jest wprowadzana na etapie trzecim, czyli jako ostatnia z dyń.
Elaine Gottschall ostrzega, że dla osób, których problemem jest zwężone jelito kręte (ostatni fragment jelita cienkiego), takie potrawy jak dynia makaronowa, surowe winogrona, rodzynki, seler, pestki owoców i warzyw oraz całe orzechy (mielone są bezpieczne) mogą stanowić poważny problem.
Tak wygląda dynia makaronowa:
Dobrze jest to wiedzieć przed pójsciem na zakupy, bo jak sprawdziłam na własnej skórze, niektórzy sprzedawcy nie mają pojęcia jak odróżnić jeden gatunek dyni od drugiego.
Dynia makaronowa jest jedyna w swoim rodzaju. Rozpieczona zamienia swój miąższ na nitki makaronu, co czyni ją warzywem genialnym, a na diecie SCD wręcz niezastąpionym, jako że skazani jesteśmy na życie bez mąki (i dobrze).
Jest najmniej kaloryczna spośród dyń. Wskaźniki podają że w 90 % składa się z wody, a w 1 cup (200ml) pojemności zawiera 42 kCal, 0,5 g tłuszczu, 10 g węglowodanów, sporo błonnika, dużą koncentrację witaminy C i B-6 oraz zawiera wszystkie podstawowe minerały, a głównie potas, wapno, magnez, fosfor i sód.
Jest najmniej kaloryczna spośród dyń. Wskaźniki podają że w 90 % składa się z wody, a w 1 cup (200ml) pojemności zawiera 42 kCal, 0,5 g tłuszczu, 10 g węglowodanów, sporo błonnika, dużą koncentrację witaminy C i B-6 oraz zawiera wszystkie podstawowe minerały, a głównie potas, wapno, magnez, fosfor i sód.
Porównajcie więc sobie kaloryczność tradycyjnego makaronu spaghetti z białej mąki, do takiego z dyni makaronowej. Przepaść.
Poniżej przedstawiam Wam przepis z książki Against All Grain:
ŁÓDKI Z DYNI MAKARONOWEJ Z KLOPSIKAMI W SOSIE POMIDOROWYM
(etap 3)
2 dynie makaronowe
2 łyżeczki oliwy
sos pomidorowy (z przepisu tutaj)
2 szklanki posiekanych liści szpinaku
1 cukinia starta drobno i posolona (odkładamy na bok by puściła sok)
250 g mięsa mielonego wg własnego wyboru
1/2 łyżeczki soli
ząbek czosnku
Rozgrzewamy piekarnik do 200 C. Dynie przekrawamy wzdłuż:
i oczyszczamy z nasion:
Dynie umieszczamy "do góry nogami" na płaskiej blaszce.
Pieczemy przez około 40 minut, do czasu, aż skórka lekko się pomarszczy, a miąższ w środku będzie miękki.
***
Robimy sos pomidorowy dodając na ostatnie 15 minut startą, odciśniętą mocno cukinię i liście szpinaku.
Mięso doprawiamy solą, pieprzem i przyprawami wg własnego wyboru. Rolujemy w 12 małych kuleczek (jak piłka ping pongowa) i układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blasze.
Wyjmujemy dynie makaronowe z pieca i lekko studzimy.
W tym czasie pieczemy klopsiki przez 8 minut, obracając w trakcie dla równego zbrązowienia.
Uwalniamy makaron z dyni, poprzez przeciąganie widelcem tam i z powrotem.
Makaron dyniowy mieszamy w misce z łyżeczką oliwy, przetartym ząbkiem czosnku, solą i pieprzem.
Ponownie przekładamy makaron do wnętrza dyni, na wierzch nakładamy klopsiki i polewamy wszystko sosem pomidorowym.
Danie jest bardzo sycące. Z trudem mogliśmy zjeść całą połówkę dyni. Wygląda ciekawie, więc jest też opcją na przyjęcie gości:)
A tu Kamilek pochłania swoją porcję:)
Alternatywnym sposobem serwowania dyni makaronowej jest podanie jej na zimno wraz z oliwą, suszonymi na słońcu pomidorami, oliwkami i fetą (dozwoloną dopiero po 6 miesiącach na diecie). Makaron z dyni może również spełnić rolę makaronu do rosołu. Na blogu będa pojawiały się kolejne przepisy na dynię makaronową jak tylko wróci sezon i będzie ją można kupic w sklepach.
papa!
Wygląda przepysznie, już bym zjadła, ale zanim ja dojdę do tego etapu to ochoooo...
OdpowiedzUsuńChciałabym zapytać przy okazji, jak długo muszę być na pierwszym etapie? Bo wybór warzyw jest nie wielki a mi się już tak ich chce...
Marzena, nie jest to ściśle powiedziane. to Ty sama decydujesz czy czujesz się na tyle dobrze, aby przejść etap wyżej. No, a etap wyżej to już pokarmy trudniejsze o jedną półkę do trawienia. Zanim podejmiesz decyzję, to powinnas spróbować każdego pokarmu z etapu 1, każdy w odstępstwie 4 dni od siebie jak mówi podstawowa reguła SCD, a to daje nam jakieś 3 tygodnie do miesiąca.
OdpowiedzUsuńZdarzyć się może, że czegos nie trawisz, wtedy to pomijasz i wprowadzasz następne, a do tamtego wracasz nie wcześniej niż po miesiącu przerwy i próbujesz znowu i tak do czasu aż będziesz mogła to strawić. My mieliśmy takie problemy z gotowanym ananasem.
Cześć Aga czy ja mogę kupić sobie boczek (płat mięsa) upiec i dodawać do zupy np tak jak opisywałaś w poście? lub np. upiec roladę z boczku ? bo o tym boczku to wszędzie jest napisane 1 w tygodniu nie więcej.
OdpowiedzUsuńw wekend próbuję buraczki mam nadzieję że mi podejdą.
dzisiaj zrobiłam masło orzechowe z pecanów jest pyszne mniam ....
będę robić wędlinkę z wieprzowej kulki podeślę przepis i zdjęcie ale to dopiero w przyszłym tygodniu papa
Monika możesz sobie kupić i zjeść boczku ile tylko pomiescisz:) Ta zasada, o której piszesz to prawda, ale tyczy się wyłącznie boczku sklepowego wędzonego. Czyli tylko taki raz w tygodniu byle super wysmazony tzn pociętych w plastry i te plastry całkiem chrupkie.
OdpowiedzUsuńDlatego można jakikolwiek sklepowy, wędzony boczek. Tym smażeniem neutralizujemy to co mogłoby szkodzić. Natomiast możesz kupić ile chcesz surowego do obróbki w domu. Jasne teraz:)?
Na nowy przepis czekam z wielką ciekawoscia:)