Cześć kochani po Świętach:)
Rozpoczynamy Nowy Rok, który (mam wielką nadzieję) pomoże Wam powrócić do zdrowia i cieszyć się możliwością jedzenia coraz większej liczby pokarmów bez strachu o ból i niestrawność. Pamiętajcie, że oprócz mojego bloga, macie jeszcze Magdę, ze "Zdrowiej z SCD" , której blog serdecznie polecam.
Ze swojej strony obiecuję, pomagać Wam jak tylko potrafię, odpowiadać na pytania i kierować w zawiłościach diety, aby jak najprościej poprowadzić Was przez jej etapy do pełnego SCD.
Jednocześnie, proszę o wyrozumiałość, jeżeli odpowiedzi na Wasze pytania nie pojawiają się tak szybko jakbyście tego oczekiwali. Pytań pojawia się coraz więcej, zarówno przez bloga jak i przez Facebook, a sami wiecie jak bardzo dieta absorbuje w kuchni, nie mówiąc o dwójce dzieci i codziennym zajęciom pozalekcyjnym każdego z nich. Często wieczorem siadam i mam pół godziny wolnego, ale jestem tak zmęczona, że nie jestem w stanie nawet wejść na bloga. Jestem pewna, że to znacie:)
Jednak staram się nie dopuszczać do sytuacji, abyście na odpowiedź czekali dłużej niż dwa, trzy dni.
Mam też małą prośbę:) Jeżeli sami wymyślicie jakiś przepis zgodny z zasadami diety, podzielcie się nim z innymi. Mogę go zamieścić na blogu, określić etap, tak choćby jak w tym poście Przepisy Moniki . W ten sposób pomagamy sobie wzajemnie i tworzymy coś na kształt grupy osób zjednoczonych ważną sprawą. W kupie siła;)
Dobra, dość spraw organizacyjnych, przechodzimy do garów:)
Kilkukrotnie natknęłam się już na różne przepisy na gołąbki SCD, można poszperać w sieci, jednakże nie byłabym sobą, gdybym nie próbowała po swojemu. Dlatego, dzisiaj zapraszam Was na wersję gołąbków SCD jaką można zjeść w moim domu:
SCD GOŁĄBKI (etap 4)
Te gołąbki nabierają smaku z czasem. W pierwszy dzień są najsłabsze, najlepsze w dniu trzecim, odgrzewane:)
Na farsz:
500 mięsa mielonego (wieprzowe typu łopatka)
200 g namoczonej zgodnie z zasadami diety surowej soczewicy
1 jajko
2 starte drobno marchewki
3-4 przeciśnięte ząbki czosnku
1 por (tylko część biała i jasno zielona), drobno pokrojony i zeszklony
2 zeszklone średnie cebule
500 g pieczarek (dorzucić do gotowej cebulki i podsmażyć pokrojone) lub grzyby leśne jeśli mamy
1 łyżeczka chili w proszku
1 łyżka domowej Vegety SCD
1 łyżka słodkiej papryki
1 łyżeczka majeranku
sól i pieprz do smaku (u mnie dużo pieprzu)
Ja lubię rozłożyć sobie pracę nad gołąbkami na dwa dni. W dniu pierwszym przygotowuję liście kapusty, czyli wycinam głąb, obgotowuję 20 minut, a gdy liście zaczynają same odchodzić wycinam z nich twardy trzpień pośrodku i odkładam wszystkie zawinięte w folię spożywczą na drugi dzień. Namaczam też soczewicę i robię sos pomidorowy.
W dniu drugim przygotowuję wszystkie składniki farszu według podanych wyżej wskazówek i po ostygnięciu mieszam je wszystkie na jednolitą masę. Sprawdzam farsz pod kątem smakowym i jeżeli jest taka potrzeba odpowiednio doprawiam.
Farsz zawijam ściśle w liście pilnując, aby nigdzie bokiem nie uciekł podczas gotowania. Na dno garnka lub solidnej brytfanny wykładam potargane liście cienką warstwą, a na niej bardzo ściśle układam gołąbki. Wszystko zalewam wodą spod gotowania kapusty, dosalam i dodaję jeszcze jedną łyżkę Vegety SCD. Gotuję do miękkości ok. 2 godziny lub w brytfannie piekę w piekarniku pod przykryciem w 180 C.
Sos pomidorowy (etap 3)
1/4 szkl oliwy z oliwek
1/2 średniej cebuli drobno posiekanej
2 butelki passaty pomidorowej (takiej jak w tym przepisie)
2 pomidory drobno posiekane
3 ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę
kilka liści bazylii (posiekane)
sól i pieprz do smaku
Na oliwie podsmażam na lekko złoto cebulkę, zalewam passatą pomidorową, dorzucam resztę składników i gotuję na małym ogniu do zagęszczenia sosu. Doprawiam i ewentualnie blenduję.
Smacznego:)
No nareszcie, tęskniliśmy:)
OdpowiedzUsuńI meldujemy się na placu. Mimo trudnych okresów świątecznych i okołoświątecznych, wizyt babć, przyszywanych babć, ciotek i pociotek z naręczami słodyczy, pączków i placków...TRZYMAMY PION,
nie daliśmy się i jedziemy do przodu. Brawo MY !!!
Witaj Agnieszko,
OdpowiedzUsuńFajnie znów zobaczyć nowy przepis, ja na razie z niego nie skorzystam, dopiero zaczynam, ale na pewno go znajdę jak dojdę tak daleko.
Mam jedno pytanie, kiedy mogę wdrożyć do diety zioła suche lub świeże i inne przyprawy?
Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów.
Ola, no u mnie tak łatwo nie poszło:) Przyznaję się bez bicia do jednej mojej kapitulacji (Kacperek dostał histerii jak zobaczył u nas uszka w barszczu i poddałam się, zjadł 6 o matko!), do tego nie upilnowaliśmy go 2 razy i porwał kawałek ciasta. Przyznaję się jak na spowiedzi. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina:)
OdpowiedzUsuńMarzena, dojdziesz daleko, a ja Ci pomogę:) Przyprawy wprowadzaj od początku, ale ostrożnie, czasem się zdarza ze ktoś bardzo wrażliwy zareaguje na nie, więc tez rób odstępy pomiędzy każdą, aby w razie czego wiedzieć co szkodzi. Tu nie muszą być 4 dni odstępu. Każda przyprawa jednoskładnikowa jest dozwolona. Zioła już nie. Mało które dieta dopuszcza. W poście dieta SCd - pomocne informacje znajdziesz info dokładniejsze.
OdpowiedzUsuńDziękuję Agnieszko za wyczerpującą odpowiedź. Mam zamiar dojść daleko, ale jak mi pójdzie? Tego nie wiem.
OdpowiedzUsuńDzisiaj zrobiłam sobie omlet, taki prosty, białka ubiłam na sztywno, do żółtek dodałam łyżeczkę miodu i ubiłam na puszysto, połączyłam i delikatnie podpiekłam na maśle klarowanym a następie dopiekłam w piekarniku, zjadłam zimny z galaretką jabłkową. Prawie od razu poczułam się gorzej, rozbolał mnie brzuch aż dostałam dreszczy i cały czas mnie trzyma, a najgorsze, że nie wiem czy to galaretka czy omlet? Nie jest to moje pierwsze podejście do tej diety, jadałam omlety i galaretki z soku jabłkowego i nigdy tak nie reagowałam. Mam mętlik w głowie, odstawie jutro galaretkę i zjem mniej jajek, zobaczę jak się będę czuła.
A może Tobie nasuwa się jakiś pomysł co mi zaszkodziło?
Z góry dziękuję i pozdrawiam:)
Marzena podam kilka powodów takiej sytuacji, każdy jeden może być prawdopodobny. Ty sama lepiej będziesz wiedziała które z nich odrzucić.
OdpowiedzUsuń1. Przypadek - zaczyna rozkładać Cię choroba - to powinno wkrótce się okazać
2. reakcja die-off na skuteczne przeprowadzone intro. Gdyby tak było to wielki powod do radości.
3. nie rozrzedziłas soku jabłkowego. Wolno ci pić tylko taki rozwodniony w proporcjach 1:3 z wodą, przecedzony dokładnie.
4. Jajka były zbyt luźne w omlecie.
5. jestes tak wrażliwa ze źle reagujesz na zimne jedzenie.
Widziałam Twojego bloga. Fajnie piszesz:)
Jeszcze raz ogromne DZIĘKI!
OdpowiedzUsuńMam pomoc od Ciebie, od Teresy, wiem, że nie jestem sama i dam radę. Te dreszcze miewam ostatnio dość często po zjedzeniu czegoś co mi nie służy, najgorsze jest to, że przejdzie mi dopiero jutro po porannej toalecie.
Pozdrawiam:)