Nie mam czasu siąść i napisać do Was paru słów już od kilku dni.
Dużo mieliśmy załatwiania w sprawach chłopców.
Po pierwsze Kacper ma nową terapeutkę w domu. W zeszłym tygodniu kiedy czekałam na ulicy na autobus przywożący Kacperka ze szkoły, podeszła do mnie jakaś dziewczyna i zapytała o adres. Powiedziałam, że to właśnie u nas, a ona na to, że ma być nową terapeutką i że ma zacząć od poniedziałku. Jak się okazało to nie ta Jacklyn na którą miałam czekać.
Tyle ją widzieli...
Kiedy nie doczekałam się na nikogo kilka kolejnych dni, zadzwoniłam znowu do agencji, a moja service coordinator przydzieliła mi jeszcze kolejną terapeutkę. Nazywa się Hannah, jest azjatką, młoda dziewczyna, wydaje mi się, że za miękka do tego typu pracy. Postanowiłam dać jej trochę czasu, mimo iz pierwsza godzina terapii była fatalna.
Złożyło się na to kilka czynników. Kacper potrzebuje twardej ręki, inaczej nie będzie robił nic. Uciekał jej więc notorycznie do salonu, a ona rozkładała ręce i nie wiedziała co ma zrobić.
Nosz kurde...
Terapeutka od siedmiu boleści. Do tego wszystkiego sytuacja nie była łatwa przez Gysia, bo on koniecznie chciał robić to samo co Kacperek, a Hannah nie chciała go wpuścić na terapię do pokoju. Finał był taki, że zamknęła drzwi, Kacper przez to jej nie uciekał, ale Gyś siedział pod drzwiami i wył wniebogłosy. Nie pomagało odwracanie uwagi, włączenie ulubionej bajki.
Zostawiłam więc pracę i poświęciłam mu całą swoją uwagę. Rysowaliśmy, czytałam mu, ale to wystarczyło tylko na jakieś dziesięć minut. Potem był już ryk do końca.
Jak mam wytłumaczyć 22 miesięcznemu dziecku, że wcześniej mógł uczestniczyć w terapii (z Marisą), a teraz przyszła nowa pani i sobie tego nie życzy???
Doradźcie coś, bo pomysłów mi brak. Przychodzi jutro na całe dwie godziny i jeśli Kamilek nie będzie spał to padne trupem, a ona chyba wraz ze mną.
Kolejna nowość: wczoraj wieczorem mieliśmy w domu ewaluację Kamilka. Zamówiłam sztab specjalistów, aby przyszli i ocenili jego poziom rozwoju. Chciałam mu załatwić terapię logopedyczną, chciałam aby ktoś przychodził również do niego, poświęcić mu troszkę czasu, pouczyć, pobawić się i z nim. On jest taki zachwycony terapią Kacperka...
Okazało się, że w sferze motorycznej i manualnej rozwój jest prawidłowy, ale mamy spore opóźnienie w mowie, zarówno receptywnej jak i ekspresywnej. Nie zaskoczyło mnie to wcale, aczkolwiek jestem zmartwiona. Spodziewałam się to usłyszeć. Widzę, że Kamilek powinien już mówić i rozumieć więcej...
Dostanie więc terapię, będę walczyć o przyznanie jak największej ilości godzin. Miasto szuka cięć finansowych, więc łatwo nie będzie. Kryzys widać na każdym kroku. Zresztą o tym, jak osobiście odczuliśmy skutki światowego kryzysu mogłabym napisać bardzo ciekawe opowiadanie. Ech...
W związku z tym wszystkim pojawił się dylemat w mojej głowie. Skoro jest opóźnienie w mowie i rozumieniu to czy jest sens rozpoczynać teraz te szczepienia? Bardzo wątpię. Czeka mnie długie myślenie i skutki błędnie podjętej decyzji mogą być ... bardzo różne, lekko mówiąc.
Mieliśmy też dzisiaj spotkanie z miastem w sprawie wyznaczenia dla Kacperka szkoły od września i przypisania go do takiego programu nauczania na najbliższe lata , który najlepiej będzie mu służył.
Haha - to była prawdziwa bitwa. Z jednej strony srogie miasto, szukające wszędzie cięć i starające się ograniczyć wydatki na każde chore dziecko, z drugiej strony zdeterminowani rodzice, walczący jak lwy o to, by dziecko dostało jak najwięcej. Przygotowawałam się psychicznie do tego spotkania już od kilku dni. Twardy przeciwnik. Twardy jak diabli!
Od jakiegoś czasu, w tego typu sprawach, przyjmuję postawę nieprzejednaną, włącza mi się w potrzebie takie gadane, że mówię tak długo aż nie skończę, wszystkie oczy są we mnie wpatrzone, a mi jakoś cudownie wylatuje z ust argument za argumentem, wszystkie rzeczowe, wszystko powiedziane dobitnie i z przekonaniem. Ostatnio tak mi sie porobiło, kiedyś nie umiałam walczyć o swoje, byłam takim typem sieroty. Dużo lepiej sie teraz żyje:)
Nie moge jednak powiedzieć, że wywalczyłam dla niego jakiś zachwycający program. Dostał 12 miesięczny cykl nauczania. Klasę 6:1:1 (sześcioro uczniów, jeden nauczyciel, jeden asystent), 2 x 30 min fizykoterapii 1:1 czyli praca sam na sam z nauczycielem, 3 x 30 min z logopeda 1:1, 3 x 30 minut terapii OT (manualnej) również 1:1 tygodniowo.
Wszystkie serwisy poza szkoła zostały nam zabrane... i to jest wielkie uuu!!!!
Procedury, przepisy, procedury. Dzieciom, ktore skończyły 5 lat i rozpoczynaja naukę w kindergarten nie należy sie już nic dodatkowego. Spytałam czy moge się odwoływać od tej decyzji. Tak , mogę założyć sprawę przeciw miastu i się sądzić, wtedy pewnie coś dostanę. Wiecie jednak dobrze, że wyjeżdzamy. Nie ma więc sensu. Odpuszczam. Od września zostanie mu tylko szkoła i terapia na jej terenie.
Na kilka najblizszych dni to koniec załatwiania z chłopakami.
Co ja mam jutro zrobić z Gysiem i tą nową terapeutką??
Help!!!
Dużo mieliśmy załatwiania w sprawach chłopców.
Po pierwsze Kacper ma nową terapeutkę w domu. W zeszłym tygodniu kiedy czekałam na ulicy na autobus przywożący Kacperka ze szkoły, podeszła do mnie jakaś dziewczyna i zapytała o adres. Powiedziałam, że to właśnie u nas, a ona na to, że ma być nową terapeutką i że ma zacząć od poniedziałku. Jak się okazało to nie ta Jacklyn na którą miałam czekać.
Tyle ją widzieli...
Kiedy nie doczekałam się na nikogo kilka kolejnych dni, zadzwoniłam znowu do agencji, a moja service coordinator przydzieliła mi jeszcze kolejną terapeutkę. Nazywa się Hannah, jest azjatką, młoda dziewczyna, wydaje mi się, że za miękka do tego typu pracy. Postanowiłam dać jej trochę czasu, mimo iz pierwsza godzina terapii była fatalna.
Złożyło się na to kilka czynników. Kacper potrzebuje twardej ręki, inaczej nie będzie robił nic. Uciekał jej więc notorycznie do salonu, a ona rozkładała ręce i nie wiedziała co ma zrobić.
Nosz kurde...
Terapeutka od siedmiu boleści. Do tego wszystkiego sytuacja nie była łatwa przez Gysia, bo on koniecznie chciał robić to samo co Kacperek, a Hannah nie chciała go wpuścić na terapię do pokoju. Finał był taki, że zamknęła drzwi, Kacper przez to jej nie uciekał, ale Gyś siedział pod drzwiami i wył wniebogłosy. Nie pomagało odwracanie uwagi, włączenie ulubionej bajki.
Zostawiłam więc pracę i poświęciłam mu całą swoją uwagę. Rysowaliśmy, czytałam mu, ale to wystarczyło tylko na jakieś dziesięć minut. Potem był już ryk do końca.
Jak mam wytłumaczyć 22 miesięcznemu dziecku, że wcześniej mógł uczestniczyć w terapii (z Marisą), a teraz przyszła nowa pani i sobie tego nie życzy???
Doradźcie coś, bo pomysłów mi brak. Przychodzi jutro na całe dwie godziny i jeśli Kamilek nie będzie spał to padne trupem, a ona chyba wraz ze mną.
Kolejna nowość: wczoraj wieczorem mieliśmy w domu ewaluację Kamilka. Zamówiłam sztab specjalistów, aby przyszli i ocenili jego poziom rozwoju. Chciałam mu załatwić terapię logopedyczną, chciałam aby ktoś przychodził również do niego, poświęcić mu troszkę czasu, pouczyć, pobawić się i z nim. On jest taki zachwycony terapią Kacperka...
Okazało się, że w sferze motorycznej i manualnej rozwój jest prawidłowy, ale mamy spore opóźnienie w mowie, zarówno receptywnej jak i ekspresywnej. Nie zaskoczyło mnie to wcale, aczkolwiek jestem zmartwiona. Spodziewałam się to usłyszeć. Widzę, że Kamilek powinien już mówić i rozumieć więcej...
Dostanie więc terapię, będę walczyć o przyznanie jak największej ilości godzin. Miasto szuka cięć finansowych, więc łatwo nie będzie. Kryzys widać na każdym kroku. Zresztą o tym, jak osobiście odczuliśmy skutki światowego kryzysu mogłabym napisać bardzo ciekawe opowiadanie. Ech...
W związku z tym wszystkim pojawił się dylemat w mojej głowie. Skoro jest opóźnienie w mowie i rozumieniu to czy jest sens rozpoczynać teraz te szczepienia? Bardzo wątpię. Czeka mnie długie myślenie i skutki błędnie podjętej decyzji mogą być ... bardzo różne, lekko mówiąc.
Mieliśmy też dzisiaj spotkanie z miastem w sprawie wyznaczenia dla Kacperka szkoły od września i przypisania go do takiego programu nauczania na najbliższe lata , który najlepiej będzie mu służył.
Haha - to była prawdziwa bitwa. Z jednej strony srogie miasto, szukające wszędzie cięć i starające się ograniczyć wydatki na każde chore dziecko, z drugiej strony zdeterminowani rodzice, walczący jak lwy o to, by dziecko dostało jak najwięcej. Przygotowawałam się psychicznie do tego spotkania już od kilku dni. Twardy przeciwnik. Twardy jak diabli!
Od jakiegoś czasu, w tego typu sprawach, przyjmuję postawę nieprzejednaną, włącza mi się w potrzebie takie gadane, że mówię tak długo aż nie skończę, wszystkie oczy są we mnie wpatrzone, a mi jakoś cudownie wylatuje z ust argument za argumentem, wszystkie rzeczowe, wszystko powiedziane dobitnie i z przekonaniem. Ostatnio tak mi sie porobiło, kiedyś nie umiałam walczyć o swoje, byłam takim typem sieroty. Dużo lepiej sie teraz żyje:)
Nie moge jednak powiedzieć, że wywalczyłam dla niego jakiś zachwycający program. Dostał 12 miesięczny cykl nauczania. Klasę 6:1:1 (sześcioro uczniów, jeden nauczyciel, jeden asystent), 2 x 30 min fizykoterapii 1:1 czyli praca sam na sam z nauczycielem, 3 x 30 min z logopeda 1:1, 3 x 30 minut terapii OT (manualnej) również 1:1 tygodniowo.
Wszystkie serwisy poza szkoła zostały nam zabrane... i to jest wielkie uuu!!!!
Procedury, przepisy, procedury. Dzieciom, ktore skończyły 5 lat i rozpoczynaja naukę w kindergarten nie należy sie już nic dodatkowego. Spytałam czy moge się odwoływać od tej decyzji. Tak , mogę założyć sprawę przeciw miastu i się sądzić, wtedy pewnie coś dostanę. Wiecie jednak dobrze, że wyjeżdzamy. Nie ma więc sensu. Odpuszczam. Od września zostanie mu tylko szkoła i terapia na jej terenie.
Na kilka najblizszych dni to koniec załatwiania z chłopakami.
Co ja mam jutro zrobić z Gysiem i tą nową terapeutką??
Help!!!
Masz kolezanke, ktora zaopiekowalalby sie kamilkiem przez ten czas? Terapeutki samej z Kacperkiem bym nie zostawila.
OdpowiedzUsuńCo do kryzysu to dotknal/ dotknie chyba kazdego w mniejszym lub wiekszym stopniu, niedawno wlasnie myslalam o Was bo nie dosc ze jestescie w US to jeszcze Piotrek w takiej branzy co ciecia chyba porobila w budzecie najwieksze, a moze sie myle.
Koleżanki nie mieszkają na tyle blisko, aby dziecko podrzucić na chwilkę, no i to nie jest rozwiązanie długofalowe, ale dziękuję:)Będzie się musiał przyzwyczaić, albo muszę z Hannah wypracowac jakiś kompromis...
OdpowiedzUsuńTeraz pisze i tak juz za późno. Ale moze warto porozmawiać z nową terapeutką. podejrzewam, ze nie czuje się pewnie w byc może zupełnie nowej dla niej sytuacji i nie bardzo może się odnaleźć. Spróbuj jej pomóc, wprowadzić ja, poprosić by Gyś również mógł być obecny przy terapii. Moze to zadziała?
OdpowiedzUsuńCo prawda od Twojego wpisu minęło już 10 dni więc pewnie masz juz sporo więcej doświadczeń w tej sprawie
Tak czy siak życzę dalej jak najwięcej mądrości, cierpliwości i gratuluję takiej elokwencji :)
Pozdrawiam ciepło
ika