Na ten weekend zrobiłam chłopakom nowe muffiny. Przepis jest częściowo z internetu, ale nie byłabym sobą gdybym go nie zmodyfikowała. Po prostu lubię bawić się kuchnią, a robienie czegoś ściśle według przepisu nie leży w mojej naturze.
Nie są skomplikowane, jednak potrzeba do nich kilku składników, które nie zawsze są pod ręką, szczególnie w wersji SCD. Przyznam, że w przepisie tym wykorzystałam moje letnie zbiory owoców. Cały sezon każdy owoc jaki wpadł mi w ręce przerabiałam na przetwory spełniające wymogi diety. Żadna filozofia: owoce plus miód, do słoiczka i 15 minut pasteryzacji. Teraz do tych muffinów są jak znalazł.
Celowo posłużyłam się dwoma różnymi kolorystycznie: brzoskwinie i truskawki, tak aby całość wyglądała ciekawiej i miała większe bogactwo smaku. Jednak tu pozostawiam dowolność, użyjcie takie owoce jakie macie pod ręką, mogą być jabłka, gruszki, mango, śliwki, cokolwiek.
No, a Ci szczęśliwcy z Was, którzy dietą SCD nie muszą się przejmować, mogą po prostu użyć dwóch zwykłych deserów owocowych czy nawet dżemów.
Jak zapewne się już domyślacie, muffiny te nie zawierają mąki, proszku do pieczenia, ani cukru, dlatego też nie spodziewajcie się, że wyrosną jak szalone.
Po upieczeniu są wilgotne. Sugeruję trzymać je w lodówce, choć zapewne długo tam nie poleżą. Ja muszę wydzielać, bo mam nadzieję, że zostanie choć 2 na poniedziałek do szkoły. Szanse marne, ale nie tracę nadziei:)
MUFFINY OWOCOWE SCD (etap 4)
3 jajka
1/2 szkl brzoskwiń ze słoiczka ( ja użyłam takie gotowane brzoskwinie z odrobiną miodu)
1/3 szkl oleju z pestek winogron
1/3 szkl miodu
1 łyżka SCD ekstraktu z wanilii (do zobaczenia w tym poście klik!)
1/2 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 - 1 szkl mąki kokosowej czyli zmielonych wiórek kokosowych (zaraz opiszę dokładniej o co chodzi)
Na krem:
1/2 szkl innych owoców ( ja użyłam gotowane truskawki z odrobiną miodu, takie z przetworów)
1 łyżka mąki kokosowej do zagęszczenia
W malakserze mieszamy pierwsze siedem składników. Dosypujemy mąkę kokosową na tyle, aby ciasto przybrało konsystencję gęstego ciasta na naleśniki. Odkładamy na bok, to musi poleżeć kilka minut.
Do zrobienia mąki kokosowej fajnie jest użyć młynka do kawy i zmielić w nim wiórki.
Następnie przygotowujemy krem. Nic prostszego. Owoce mieszamy z łyżką mąki kokosowej, aby zgęstniały.
Do papilotków nakładamy do połowy ciasto, na to nakładamy łyżkę kremu i całość przykrywamy druga połową ciasta.
Wkładamy do rozgrzanego do 180 C piekarnika na 20-25 minut.
Są pyszne do kawy:)
Chyba sie skusze, i w końcu kupie foremki na muffinki:-)
OdpowiedzUsuńSą naprawdę pyszne:)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy można mąkę kokosową zamienić na jakąś inną, bo mój synek ma nietolerację na kokos i niestety pomimo nie podawania nie minęła :( my nie jesteśmy jeszcze na scd tylko bg/bm/bc. Może migdałowa?
OdpowiedzUsuńTak. Moze byc migdalowa:)
OdpowiedzUsuńcześć znalazłam przepis -myślę że można go zmodyfikować na scd
OdpowiedzUsuńSyrop imbirowy
Pokrój w cienkie plastry kłącze imbiru wielkości piłki tenisowej. Plasterki zmieszaj z dwiema szklankami cukru, trzema łyżkami przegotowanej wody i łyżeczką octu winnego. Podgrzewaj na wolnym ogniu, stale mieszając i nie dopuszczając do wrzenia, do momentu, aż powstanie gęsty syrop. Ostudź i pij codziennie po jednej łyżeczce mikstury rano i wieczorem.
zamiast cukru miód a zamiast octu winnego zwykły lub taki robiony w domu ocet ty chyba gdzieś o tym pisałaś
czy nalewkę cytrynową na odporność masz w lodówce w zakręconym słoiku?
Dzieki Monika, podepnę to jutro pod posta o leczeniu chorób. Dobrze, że mi przypomniałas o tej nalewce cytrynowej, zapomniałam o niej. Teraz wszyscy jesteśmy zdrowi, ale wiadomo. Przyjdzie na każdego:)) Tak, trzymałabym w lodówce. Krople propolisowe stoją u mnie w spiżarce, jest tam ciemno i poza latem chłodno.
OdpowiedzUsuńTen przypis który znalazłaś jest ciekawy, na pewno można zmodyfikować tak jak proponujesz. Fajny pomysł.
Dzień dobry Agnieszko;
OdpowiedzUsuńNa imię mam Ola i jestem mamą autysty. Mój syn jest w wieku Twojego Kacperka. Od dłuższego czasu noszę się z myślą, żeby wprowadzić dietę SCD.
Od 6 lat jesteśmy na diecie bezglutenowej, bezkazeinowej i bezcukrowej, ale chyba już z przyzwyczajenia, bo ta dieta na syna nie działa. Czas spróbować czegoś nowego. Twój blog jest wspaniałym drogowskazem. Ale zaczynając mam pytanie, bo wyczytałam, na którejś ze stron, że u dzieci bez problemów gastrycznych, nie musimy się przejmować etapami i możemy podawać wszystkie dozwolone na diecie pokarmy bez przeszkód.
Otóż mój syn nie ma takich problemów. Nie ma bólów brzucha, wzdęć, kupa raz dziennie pięknie uformowana, ale w badaniach wychodzą nam problemy z florą bakteryjną, osłabienie bacterioides, niedostateczna ilość lactobacterii i przerost Clostridium. W innym badaniu wyszło podwyższenie antytrypsyny alfa 1, co wskazuje na zapalne podrażnienia śluzówki jelita. Nasza lekarka DAN ( pod, której opieką jesteśmy od 5 lat)przepisała wankomycymę, ale ja boję się tego antybiotyku, bo jest to ciężki kaliber, który niszczy wszystko, nie tylko patogeny, ale i to co dobre, pozostaje ,,spalona ziemia". Zanim sięgniemy po rozwiązania ,,siłowe",(jeśli w ogóle), popróbować chcę diety SCD.
Wracając do pytania, odwołując się do Twego doświadczenia, myślisz, że w naszym przypadku zasadne byłoby przejście przez dietę etapowo, czy może zastosować wersję ,,prostszą".
Serdecznie pozdrawiam.
Cześć Ola:)
OdpowiedzUsuńGdybym była na Twoim miejscu i wzięła pod uwagę wszystko to co napisałaś, rozpoczęłabym dietę od początku i przesuwała sie po niej zgodnie z etapami. Wiesz juz że poprzednie diety nic nowego nie wnoszą. Wyraźnych objawów choroby jelit nie widzisz (to dobrze), jednak badania mówią co innego. Gdybyś wprowadziła dietę SCd jak leci, wszystko jednoczęśnie, to podawałabyś jedzenie, które dziecku nie szkodzi. Jednak w ten sposób niczego nie wyleczysz, właściwej równowagi w jelitach nie stworzysz. Zawsze będziesz pytała sama siebie, a co gdybym wprowadziła po kolei i miała pewność ze jelita są wyleczone?
Proponuję Ci 3 miesiące czasu na próbę. To będą cięzkie 3 miesiące szczególnie na początku, bo czym dalej tym łatwiej. Juz sam etap intro powinien dać Ci pewne wskazówki. Jeżeli będzie widać reakcje die-off to wyrażny znak, że dziecko diety potrzebuje.
Ja robiłabym wszystko z aptekarska dokładnością by miec pewność, że spróbowałam i odpowiedź na pytanie czy to jest dla nas droga.
Na antybiotyk czas zawsze jest, jednak opierając sie na swoim długim doświadczeniu uważam, że dieta wyleczy raz na zawsze. Antybiotyk, jak piszesz, zostawi wypaloną ziemie, ale co ją później zasiedli i ile szkod po drodze narobi to już inna kwestia.
Kacper był na diecie z etapami długo, coś koło dwóch lat juz nie pamiętam. Ma po problemie raz na zawsze. W marcu wrócilam do diety za namową Piotrka i nie żałuję. Teraz nie musi miec etapów, ale umysł stał się jaśniejszy, nauka idzie szybciej, socjalnie idzie ładnie do przodu, tylko ta nieszczęsna mowa stoi.
Zastanów się, w razie czego służę pomocą:)
Wielkie dzięki za odpowiedź. Potwierdziłaś to, co podskórnie sama wiedziałam. Wiem też, że nie będzie łatwo. Dzieciak już jest duży, apetyt ma dobry, można powiedzieć, że koneser jedzenia, ma swoje ulubione ,,jedzonka". W szkole gdzie chodzi jest jeszcze kilkunastu autystów i ani jeden na jakiejkolwiek diecie. Ale ze mnie twarda baba i konsekwentna, damy radę. Tyle już zrobiliśmy..... Serdecznie pozdrawiam; OLA
OdpowiedzUsuńTo samo u nas w szkole. Wiele dzieci autystycznych, drobna garstka na diecie bez glutenu i kazeiny, ale to na palcach jednej ręki można policzyć, a na SCD tylko Kacper choć spora grupa rodziców wie o moim blogu i mogliby gdyby chcieli wprowadzić to w zycie. Wydaje mi się ze częśći tak po prostu wygodniej, a częśc uważa ze to zbyt trudne. Smutne, ale prawdziwe. Ja wierze jednak w to że SCD za kilka lat zrobi się bardziej popularna w Polsce, bo naprawdę pomaga dzieciom. Może nie wszystkim, ale sporej grupie na pewno. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńChyba dla ludzi taka dieta jest zbyt trudna. Kolega ma wzjg, łyka sterydy i jak pokazałam jemu stronę o tej diecie, po zapoznaniu się z nią stwierdził, że to za trudne. A jak wspomniałam że mój mąż jada podobnie to usłyszałam "to na pewno dla niego jest wyrzeczenie że nie jada chleba" [praktycznie nie pieczemy chleba, sporadycznie się zdarza, od wielkiego dzwonu]. Dla mojego męża to nie jest problem. Staram się aby dziennie w menu było 30 różnych składników, jak u Japończyków: wszystkiego po trochu z tych dobrych produktów:-)
OdpowiedzUsuńMoże jak kolega stanie pod ścianą to wtedy rozważy dietę.
też tak myślę. Wiesz... czasami trzeba sięgnąć dna, żeby móc się od niego odbić. Widocznie Twój kolega nie jest w desperacji i jakoś sobie radzi z chorobą jedząc chleb. Nie czuje aż takiego dyskomfortu, aby go to zmusiło do walki. A to ze ta dieta to wielki wysiłek, to częściowo mit. Owszem, na początku jest cieżko, ale w każdej nowej sprawie jaką napotykamy w zyciu początki są najtrudniejsze. Czyz nie? Kiedyś też byłam po tamtej stronie i chyba ponad pół roku Piotrek musiał mnie namawiać żeby rozpocząć dietę. Dzisiaj się tylko uśmiecham:)
OdpowiedzUsuńChyba każda sytuacja jest inna. Mnie gluten doprowadził do takiej sytuacji ze tylko rosół mi nie szkodzil. Z tego okresu niewiele pamiętam bo nie miałam na nic siły, pamięć też mi się zresetowala. I nie mogłam jeść bo wszystko podchodzilo do gardła, czułam jak bolał mnie cały przewód pokarmowy. Jakby mój organizm sam na mnie wymusił jedzenie inaczej. I potem bylo lepiej ale jeszcze były otwarte rany ropne za uchem. I dopracowywanie detali z glutenem i dostrzeżenie tej skrobi. Dla mnie jedzenie to wyzwolenie od kłopotów, to możliwość życia, funkcjonowania, pracowania bo z glutenem to była wegetacja. Pomijając biegunki była wysypka na twarzy, schodzila skóra, luszczyla się i bez glutenu nastąpiło cudowne wyzwolenie od tych kłopotów.
UsuńGdy człowiek doświadcza na sobie taki wpływ jedzenia to chętniej poszukuje rozwiązań żywieniowych. Bo widzi niemal od razu poprawę i dalej jest lżej.
Dobrze że Piotrek był uparty z tą dieta scd, mój Piotrek był też uparty ale udało mi się w końcu na nim wymusić odstawienie glutenu i okazało się że na niego też to dobrze wpłynęło;-)
Agnieszko, czy bez sody i Z zamiana oleju z winogron na kokosowy wyjdą te babeczki? Zbliżają sie Ignasia urodziny! Musze sie przygotowac:)
OdpowiedzUsuńPozdrawi
Tak olej spokojnie możesz to zmienić. Bez sody nie wyrosną zupełnie, możesz spróbować zastąpić to łyżką octu trochę pomoże ale nie będzie taki sam efekt
Usuń