sobota, 26 lipca 2014

Zapraszam do nas na smoothie z wanilią i melonem:)

Dzień dobry:) 

Co powiecie na pyszne smoothie zaraz po śniadanku? Jeżeli nie macie składników, to wybierzcie się dziś do sklepu i będzie jak znalazł na niedzielne przedpołudnie:)  Jak je zrobiłam, chłopcy wyszarpywali sobie dokładkę, pomyślałam więc, że koniecznie muszę podzielić się z Wami tym przepisem:)

SMOOTHIE BANANOWO MELONOWE (etap 3 )
  • 1 zamrożony w kawałkach dojrzały banan
  • pokrojony melon zielony w tej samej ilości co banan
  • 2 gałki lodów waniliowych SCD ( Ci z Was, którzy nie są na diecie kupują dobrej jakości lody waniliowe, a Ci na diecie robią takie lody jak podałam w poście Ze słonecznego tarasu (klik!)
  • sok wyciśnięty z 1 dużej pomarańczy
  • 1 łyżeczka SCD ekstraktu z wanilii (klik!)
Wszystko wrzucamy do blendera i miksujemy. Zróbcie więcej, bo będą prośby o dokładkę:)




piątek, 25 lipca 2014

SCD Pulpety w sosie koperkowo- warzywnym




SCD PULPETY W SOSIE KOPERKOWO - WARZYWNYM (etap 3)

80 dkg zmielonego własnoręcznie lub pod nadzorem karczku
1 jajko
1/2 szklanki zmielonych blanszowanych migdałów (czyli mąki migdałowej)
po 1/2 łyżeczki soli, słodkiej papryki  i SCD ziół prowansalskich (klik!)
1 ząbek czosnku przeciśnięty przez praskę
2 duże łyżki masła klarowanego
cały pęczek selera naciowego
niewielka marchewka
1 pęczek koperku
1 litr dowolnego, zgodnego z dietą wywaru domowej roboty (czyli bez kupnej vegety, kostek rosołowych i wszelkiej chemii i żadnej skrobi - mięso i warzywa +sól i pieprz)

Jeszcze drobna uwaga nt. słodkiej papryki. Czytajcie etykiety z tyłu opakowania. Ja wiem, że to nie daje sto procent gwarancji, ale na produktach niektórych firm jest napisane, że może zawierać śladowe ilości skrobi, kukurydzy bądź soi. Lepiej wybrać taką, która tej informacji nie ma zamieszczonej, a wybór takich jest spory. Nie trzeba jeździć do specjalistycznych sklepów.
Co zaś do wywarów domowej roboty, to przypominam, że zamrażam wszelką wodę, w której gotuję warzywa lub mięso, np. spod warzyw na sałatkę jarzynową, czy gotowania drobiu czy mięs do pasztetu, nawet spod blanszowania brokułów itp. To nie musi być rosół. Mama też wyrobiła już sobie nawyk zamrażania takich płynów i co chwilę podwozi mi kolejne w słoikach do zamrożenia dla Kacperka. Mam ich zawsze dużo i zawsze wyciagam kiedy jest potrzebny. Kupuję też co jakiś czas kości cielęce "od tzw.chłopa" i na nich gotuję wielki gar wywaru, pyrczący ponad dobę, nawet dwie doby na minimalnej mocy, tak aby cały zawarty w kościach szpik miał dość czasu aby uwolnić się do rosołu. Mam wtedy cenny, odżywczy i zdrowy wywar do wielu potraw. Dobrze wyrobić sobie taki nawyk, ale wymogiem jest spora zamrażarka. Przy SCD pomoc nieodzowna.

Wracając jednak do przepisu|:

Do mięsa dodałam jajko, przyprawy i mąkę migdałową. Wszystko starannie wyrobiłam ręką. Uformowałam małe kuleczki i rzuciłam je na masło klarowane na sporą patelnię. Kiedy zaczną się rumienić kroję selera i marchewkę na drobne kawałki i siekam drobno pęczek koperku. Warzywa dorzucam do pulpetów, podduszam kilka minut poczym zalewam wywarem i dosypuje koperek. Przykrywam i pozwalam jeszcze 10 minut się podgotować.

Ja tego sosu nie zagęszczałam. Jeżeli jednak chcecie, możecie dorzucić zmiksowaną dużą cukinię lub kilka drobniutko pokrojonych cebul. Zarówno cukinia i jak i cebula mają zdolność zagęszczenia sosu. Można też zagęścić wbijając na lekko ostudzony sos dwa rozbełtane żółtka, jednak nie na gorący sos, aby nie zrobiła się jajecznica:) Smacznego:)

czwartek, 24 lipca 2014

Problem dentysty

Dwa dni temu zawieźliśmy Kacperka do dentysty. Duży stres. Zwykły dentysta nie wchodzi w grę. Byliśmy kilka razy na przeglądzie, który Kacper dotychczas pozwalał sobie robić. Ząbki miał zawsze zdrowe, ale wiosną i jego dopadła próchnica. Obwiniam się za żywienie go czym popadnie zeszłej zimy, z masą ciast i słodyczy. Tak było, niestety. Dopiero w marcu powróciliśmy do diety. 

O zęby dbamy, myte i nitkowane są regularnie. 

Miejscowa dentystka poleciła nam wybrać się z Kacperkiem aż do Bytomia. Kawał drogi od domu, ale zarekomendowała to miejsce jako specjalizujące się w dentystyce dla dzieci niewspółpracujących. Umówiliśmy wizytę. Ja jechałam cała spięta, bo Kacper miał do zrobienia dwie szóstki, a dobrze go znam i wiem, że dobrowolnie to nie przejdzie.

Ze Stanów pamiętam jak sugerowano mi wybranie się w do placówki, która ponoć przywiązywała dziecko pasami. Nie wiem czy to prawda, bo tam nie poszliśmy. Takich metod nie akceptuję. 

W Bytomiu zastaliśmy bardzo miłą obsługę, wysłuchano nas, pani doktor przyjęła do wiadomości, że plomby mają być światłoutwardzalne.

Kacperek zaczął już protestować siadając na fotel. Próbowaliśmy go zabawiać, tłumaczyć. Nic nie pomagało. Pani doktor zaproponowała podtlenek azotu, gaz rozweselający. Obiło mi sie o uszy, że nie jest zalecany dla dzieci z autyzmem, ale nie bardzo mieliśmy wyjście. Pozostaje jedynie opcja narkozy, ale tym bardziej boję się ryzykować dla dwóch małych dziurek. Zgodziliśmy się na gaz. 

Wyobrażałam sobie, że Kacper coś powącha i na pół godziny będzie zrelaksowany, a oni w tym czasie zrobią mu zęby. Jednakże wyglądało to zupełnie inaczej. Okazało się, że aby gaz działał, to Kacper musi go non-stop wciągać nosem (czego nie rozumie) z maski założonej na nos, a pani doktor w tym samym czasie musi robić zabieg. Masakra.

Po prostu niewykonalne. Aby oddychał nosem, trzeba mu było zamykać buzię. Jak zaczynał się relaksować, dentystka otwierała buzię by robić zęby, wtedy on natychmiast zaczynał oddychać ustami i gaz przestawał działać. I tak w koło Macieju. Skończyło się na tym, że udało jej się tylko rozwiercić jednego ząbka, drugiego nawet nie zaczęła, a Kacperek płacząc trzykrotnie zwymiotował na fotel. Podejrzewam, że gaz działa mdląco i mimo iż zalecają nie jeść niczego dwie godziny wcześniej (on nie jadł cztery godziny), to nic to nie pomogło.



Mówię Wam, wyjechałam stamtąd z kacem moralnym, traumą niemalże. Kacper wymiotował jeszcze w samochodzie w drodze do domu, a ja się czułam po prostu okropnie. Zresztą czuję się tak do dziś. Zupełnie nie wiem co mam zrobić z tą sprawą. Umówiliśmy drugą wizytę na sierpień, ma być tylko taka adaptacyjna, ale nawet nie wiem czy jechać. Ząb jest rozwiercony, tymczasowo zaklejony. Nie można go zostawić w takim stanie na zbyt długo.

Nie chce mi się wierzyć, że przy dzisiejszym rozwoju przemysłu farmakologicznego nie istnieje jakiś środek, który można podać do wypicia, aby dziecku było spokojne i obojętne przez pół godziny. Co ja mam zrobić? 

środa, 23 lipca 2014

Debiut na Facebooku:)

Kochani! Jako strona wchodzę dzisiaj na Facebooka:) Zapraszam do polubień. Może w ten sposób będzie łatwiej się znaleźć w biegu:)


Dziękuję:))

wtorek, 22 lipca 2014

Tak oto Kacperek dryluje czereśnie

Niesamowicie garnie się do prac kuchennych:) Ten filmik jest sprzed 3 tygodni, ale na przykład wczoraj kupowałam 3 kg migdałów i akurat nie było w sklepie blanszowanych. Musieliśmy więc urządzić sobie wieczór jak sto lat temu. Siedzieliśmy do późna całą rodziną i obieraliśmy z łupek skąpane we wrzątku migdały - cały wielki garnek, a ja śpiewałam stare piosenki ludowe:) Kacper musiał być pierwszy. Tak się zaangażował w tą pracę, że na pewno obrał ponad pół kilo. Jak widzę takie rzeczy to gdzieś w głowie pojawia mi się nadzieja, że przyszłość dobrze się ułoży.


niedziela, 20 lipca 2014

Orzechówka

Zdecydowałam się napisać na ten temat, bo to ostatni dzwonek kiedy jeszcze możemy nastawić nalewkę z orzechów, która świetnie dopisze się do naszej listy Choroba na diecie SCD. Zbieramy tam naturalne, babcine metody, na leczenie się w najbardziej powszechnych dolegliwościach. Orzechówka jest od wieków znana jako jeden z najskuteczniejszych środków na niestrawność. Działa bakteriobójczo, zwalcza paciorkowce, bakterie duru brzusznego, gronkowce i czerwonkę. Działa przeciwzapalnie, przeciwkrwotocznie, grzybobójczo, odtruwa i ściąga błony śluzowe.



Do takiej nalewki nadają się orzechy czerwcowe i lipcowe, jednak najpóźniej do 22 lipca. Tak głosi opinia obiegowa wynikająca z faktu, że mniej więcej do tego czasu da się orzechy kroić nożem - tzn skorupka znajdująca się pod zieloną otoczką jest jeszcze na tyle miękka, że poddaje się krojeniu nożem. 
Jednak, co stwierdziłam dzisiaj, problemu nie ma i nawet po tej dacie będziemy mogli orzechy pokroić. Ja natrafiłam już na takie z twardą skorupką, która skutecznie opierała się nożowi. Obrałam więc małym nożykiem zieloną otoczkę tak pi razy drzwi, a to co zostało twarde (choć nie tak twarde jak te wrześniowe) w środku, potraktowałam dziadkiem do orzechów i dorzuciłam do reszty. Jest OK, więc myślę, że nawet po 22 lipca da się nalewkę nastawić.

Przy nastawianiu orzechówki obowiązują rękawice. W przeciwnym razie na 4-5 dni zabrudzicie ręce i nie doszorujecie ich niczym. Uważajcie też na ubranie i blat roboczy. Sok z orzechów, o zgrozo, pryskał mi nawet na twarz:) Co nam będzie potrzebne?

NALEWKA ORZECHOWA SCD

około 20-25 orzechów w zielonych łupinach
2 goździki
1 laska cynamonu
3/4 szkl miodu
0.5 litra spirytusu 96% + 0.5 litra czystej wódki

orzechy obieramy do dwóch litrowych słoików, na 4/5 wysokości, dorzucamy goździki i cynamon. Zalewamy spirytusem i zamknięte odkładamy w ciemne, chłodne miejsce na 2 tygodnie. Po upływie tego czasu podaną wyżej ilość miodu łączymy z 1 szklanką ciepłej wody i dolewamy do mikstury spirytus/wódka. Całość przecedzamy. Zakręcamy szczelnie i wynosimy w spokojne, ciemne miejsce na co najmniej rok, aby nabrało mocy.




sobota, 19 lipca 2014

Ze słonecznego tarasu

Kiedy Kacperek rozchorował się i zaczął dzień po dniu tracić mowę i wszystkie zdobyte umiejętności, przeżywałam najcięższe chwile swojego dotychczasowego życia. Uczucie, kiedy dziecko wymyka się z rąk i każdy następny dzień popycha go dalej ode mnie, od świata, w ciemną, mroczną i nieznajomą przyszłość, bez możliwości ratunku, jest nie do opisania.

Wtedy myślałam, że nigdy już, przenigdy, nie będę szczęśliwa. Że jako rodzina, mamy przed sobą czarną przyszłość z ciężką niepełnosprawnością, rehabilitacją dzień w dzień, bez możliwości większej poprawy.

Kiedy dzisiaj popatrzę na tamte dni, widzę jak bardzo się myliłam. Kacper zaszedł zdecydowanie dalej niż się spodziewałam, idzie ciągle do przodu. Ja, dzięki codziennym ostrym treningom, stałam się oazą cierpliwości. Nauczyłam się, co to znaczy kochać. Ile radości i spełnienia otrzymuje się z pracy dla innych i dawania. Jak bardzo buduje mnie pomaganie.

Zrozumiałam również, że niekoniecznie jedynym słusznym sposobem na życie jest wykształcenie, kariera zawodowa, założenie rodziny i pójście na zasłużoną emeryturę w połowie sześćdziesiątki. Dla Kacpra Bóg najwyraźniej przewidział inny plan, a ja już wiem, że będzie inny, ale będzie dobry.

Panują upały:) Wreszcie :)) Siedzę na tarasie popijając zmrożone białe wino i myślę o tym, że sposobów na szczęście jest wiele. Nie musimy iść jedną, standardowo utartą drogą, by je osiągnąć.



Muszę koniecznie podzielić się z Wami  przepysznymi lodami jakie wczoraj zrobiłam. Wszystkie inne jakie dotychczas pojawiały się na blogu były w porządku, ale te niczym nie ustępują najwyższej klasy prawdziwym lodom. Dałabym im złoty medal, więc zróbcie, bo są super:))

Mała uwaga. Do lodów wykorzystujemy śmietanę kremówkę 36 %. Musimy ją przepuścić przez 24 godzinny proces robienia jogurtu SCD, żeby zlikwidować całą laktozę i zmienić jej charakter na zgodny z dietą. Także, kiedy zechcecie robić te lody to zamiast mleka, które używacie zazwyczaj  do robienia jogurtu, użyjcie 1 litr 36 % śmietany kremówki. Zresztą w ten sposób uzyskuje się śmietanę SCD, z którą zapewne spotkacie się niejeden raz przy przepisach z naszej diety. 

Ważne to, co teraz napiszę. Osoby, które stosują tę dietę z powodu chorób jelita nie mają problemu. Jeżeli jednak stosujecie ją ze względu na autyzm, to uwaga! Śmietana krowia jest wysoce niepolecana ze względu na kazeinę, której fermentacja jogurtowa nie usunie. Kazeina to jedno z najbardziej drażniących białek, którego większość osób z autyzmem nie toleruje. Kacper nie ma z tym żadnego problemu, przetestowaliśmy wielokrotnie, ale Wy musicie się upewnić jak sprawa wygląda u Was. Jeżeli problem istnieje, to przykro mi, ale te lody nie są dla Was. 


Dodatkowo fajną sprawą jest to, że przepis który podaję, jest wyjściową bazą do modyfikacji. Teraz pokażę jak zrobić lody waniliowe, a inne smaki uzyskacie poprzez dodanie odpowiednich składników. Aby otrzymać lody śmietankowe omijacie wanilię. Każde inne rozpoczynacie od wersji śmietankowej i dodajecie do nich określone dodatki. I tak, do bakaliowych dodajecie rodzynki i drobno pokrojone orzechy włoskie, czy zresztą każde, jakie Wam pasują. Do truskawkowych zmiksowane truskawki, do kawowych parzoną prawdziwą kawę, do cytrynowych świeżo wyciśnięty z cytryny sok itd. Nie możemy zrobić czekoladowych, ale to niewielki problem, bo na SCD smaki bardzo się zmieniają i do pewnych rzeczy przestaje ciągnąć. Dość tego gadania, zaczynamy:))

SCD LODY WANILIOWE (HIT!)

7 żółtek
3 kubki śmietany 30 % kremówki - przepuszczonej prze proces, jak opisany wyżej
(przetestowałam kilka i najlepiej sprawdza się Mleczna dolina z Biedronki)
7 kopiatych łyżek miodu
ziarenka z 1-2 lasek wanilii 

Żółtka ze sparzonych jajek dobrej jakości, ubijamy z 5 łyżkami miodu na sztywno. Masa zrobi się bardzo blada i sztywna. Ten proces zajmie około 7 minut na maksymalnych obrotach, ale nie skracajcie go, bo kluczem do sukcesu jest porządne ubicie i napowietrzenie lodów. Ma się do nich dostać maksymalnie dużo powietrza, wtedy będą lekkie i puszyste. Pod koniec dodajemy ziarna wanilii. 



Następnie, miskę w której ubijaliśmy żółtka (najlepiej metalową), stawiamy na garnku z gotującą się delikatnie wodą i dalej ubijamy je na parze. Na tym etapie dajcie im kolejne 5 minut. Muszą być doskonale napowietrzone. 



Po upływie tego czasu ubijamy dalej do wystudzenia. Osobno ubijamy śmietanę kremówkę. Ważne jest to, aby do ubijania śmietana była super schłodzona. Najlepiej niech spędzi poprzedzającą noc w lodówce. Niestety, na skutek procesu jakiemu została poddana, nie ubije się już na całkiem sztywno. Dajcie jej jednak tyle samo czasu ubijając. Wyjściowo jest kwaskowata. Pod koniec ubijania musicie dołożyć tyle miodu, aby uczynić ją słodką, niwelując kwaskowatość. Dodawajcie go po troszeczkę, żeby nie ściąć śmietany. Jeżeli miód macie twardy, trzeba wcześniej dodać do niego 1-2 łyżki gorącej wody i dokładnie wymieszać, aby zmienił konsystencję na płynną. Sugeruję 2 łyżki miodu, ale spróbujcie i dosłodźcie według swoich preferencji. Śmietana ma być słodka.

Kiedy to jest już gotowe, zaczynamy powoli, po jednej łyżce, dodawać do śmietany masę jajeczną cały czas ubijając. Po całkowitym połączeniu obu mas przekładamy całość do dużego plastikowego pojemnika i zamrażamy.  Mozna tez poporcjować je od razu w małe pojemniczki, jak tu: 



Jeżeli macie maszynę do robienia lodów, to postępując według instrukcji maszyny, zamrażacie je jak podano. 
Na koniec mała podpowiedź: Jeżeli do lodów dodamy łyżkę wódki, co na SCD jest dozwolone, to nie zamarzną one tak mocno i będzie się łatwiej nakładało je do pucharków.










wtorek, 15 lipca 2014

Kilka nowych przepisów

Będzie sałatka i obiad w wersji jarskiej, ale łatwo można zrobić z niego mięsny, dorzucając trochę mielonego mięsa (podgotowanego bądź podsmażonego w zależności od etapu). Ok, bez zbędnych wstępów zaczynamy.

SAŁATKA Z FASOLĄ LIMEŃSKĄ (etap 4)


Potrzebne będzie:

1 szklanka namoczonej przez 12 godzin fasoli limeńskiej, ewentualnie innej, którą dieta dopuszcza (np. perełka). Tutaj jest podane, które fasole są dopuszczone na diecie i jak należy je przygotować by spełniały wymogi diety SCD  (klik!)

Można również użyć dopuszczonej na SCD fasoli czarnej, o takiej:


2 puszki tuńczyka w oleju
1 czerwona cebula
mała paczka pomidorków koktajlowych
pęczek szczypiorku
garść poszatkowanej natki pietruszki

Na dressing:
sok z cytryny i oliwa z oliwek w proporcjach 1:2, 1 łyżeczka miodu, starty 1 ząbek czosnku, sól, pieprz

Fasolę ugotować według zaleceń diety, cebulę pokroić w piórka, wszystko przełożyć do miski,  polać dressingiem i wymieszać. Odłożyć na godzinę, aby smaki się przegryzły, podawać w temperaturze pokojowej. Mniam:)
    
                                                 
Przepraszam, to zdjęcie wyszło nieostre, a sałatki już nie ma by zrobić następne

Druga potrawa to będzie lekki obiadek, 

ZAPIEKANKA SER GORGONZOLA, BAKŁAŻAN I POMIDORY (etap 3)


2 bakłażany
sól, pieprz
1 ząbek czosnku
1 łyżeczka SCD ziół prowansalskich (klik!)
1 łyżeczka bazylii
4 łyżki oliwy

6 pomidorów bez skórki
2 łyżki oliwy
po 1/2 łyżeczki soli, pieprzu, kurkumy, cząbru i bazylii

250 g sera gorgonzola (nie polskie podróbki)
świeża bazylia


Piekarnik rozgrzać do 200 C. Doprawione podanymi składnikami plastry bakłażana podpiec w piekarniku przez 12-13 minut. Odstawić.



W tym czasie pokrojone w plastry pomidory, doprawić podanymi przyprawami i podsmażyć tak, aby odparować z nich nadmiar soku. 
W nasmarowanym oliwą naczyniu żaroodpornym układać warstwy: bakłażan, pokruszony ser, pomidory. 
Przełożyć listkami świeżej bazylii i skomponować drugą warstwę z podanych składników. 
Wstawić do piekarnika na 20 minut i podawać na ciepło.
 Jak wspomniałam wyżej, można zrobić dodatkową warstwę z mięsa i będzie  syty, porządny obiad. Świetny danie na lato -smacznego:)





niedziela, 13 lipca 2014

Nowe badania

Czy widzieliście nowe doniesienia dotyczące badań nad autyzmem? Pojawia się ich tak mnóstwo, że łatwo przeoczyć coś nowego. Poczytajcie:

RMF 24: Lek na śpiączkę pomoże w terapii autyzmu?

Środa, 18 czerwca (08:54)
Znany od prawie stu lat lek przeciwko śpiączce afrykańskiej może pomóc w leczeniu objawów autyzmu. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego ogłosili wyniki prowadzonych na myszach badań, które wskazują, że suramina może skorygować nieprawidłowości mechanizmu przekazywania sygnałów w obrębie komórki. Jak piszą w najnowszym numerze czasopisma "Translational Psychiatry", to kolejny argument za teorią, że właśnie te nieprawidłowości mogą leżeć u podstaw autyzmu.
  • Badacze z San Diego pokazali na przykładzie myszy, cierpiących na odpowiednik autyzmu, że jednorazowe podanie suraminy może skorygować nieprawidłowości mechanizmu przekazywania sygnałów w komórkach. U myszy w wieku odpowiadającym wiekowi 30 lat u człowieka zauważono cofnięcie się neurologicznych objawów choroby.
Naukowcy odkryli, że ekspozycja na zanieczyszczenia powietrza we wczesnym okresie życia myszy powoduje poważne zmiany w ich mózgach. Podobnie jest u ludzi, co skutkuje występowaniem autyzmu i schizofrenii.
Jak podkreśla jeden z autorów publikacji, profesor Robert K. Naviaux, odkrycie wpisuje się w teorię, że objawy autyzmu to skutek wielu, powiązanych ze sobą czynników. - 20 procent znanych czynników ma charakter genetyczny, większość nie. Błędem jest przekonanie, że czynniki genetyczne i środowiskowe są oddzielne i niezależne. Ich oddziaływanie wpływa na przemianę materii w komórce - mówi Naviaux.

Komórki zagrożone atakiem wirusów czy bakterii lub działaniem szkodliwych czynników fizycznych i chemicznych bronią się, ich błony komórkowe sztywnieją. To zaburza działanie miedzy innymi mitochondriów, kluczowych dla życia komórki organelli, zajmujących się między innymi przemianami energetycznymi. Utrzymywanie tej reakcji przez dłuższy czas może prowadzić do zaburzeń rozwoju całego organizmu.
- Komórki zachowują się jak kraje w stanie wojny - tłumaczy Naviaux. Gdy pojawia się zagrożenie, umacniają swe granice. Nie wierzą swoim sąsiadom. Bez stałej komunikacji zaczynają się jednak rozmaicie rozwijać. W przypadku neuronów oznacza to tworzenie się zbyt małej lub zbyt dużej liczby połączeń nerwowych. W nawiązaniu do autyzmu można to rozumieć tak: gdy komórki przestają się komunikować, dzieci przestają mówić-opisuje Naviaux.
Naviaux i jego współpracownicy skoncentrowali się na roli nukleotydów, takich jak ATP i cząsteczek wytwarzanych przez mitochondria w chwili stresu. Te cząsteczki wiążą się z receptorami purynergicznymi, obecnymi na powierzchni każdej komórki. Przetestowano wpływ znanego od blisko stu lat inhibitora tego procesu, suraminy, stosowanego w terapii śpiączki afrykańskiej. Okazało się, że u myszy zatrzymuje ona reakcję obronną i towarzyszący jej proces zapalny. Komórki zaczęły normalnie się komunikować i objawy autyzmu zniknęły.
Działanie suraminy jest tymczasowe, jego efekty widać u myszy przez około 5 tygodni. Długotrwałe jego stosowanie nie jest z kolei możliwe ze względu naefekty uboczne. Badacze są jednak przekonani, że możliwe i wskazane jest przeprowadzenie testów klinicznych na ograniczonej grupie dzieci cierpiących na autyzm. To może być droga do zupełnie nowej metody terapii związanych z nim objawów.

No i drugi ciekawy artykuł. Widać, że badacze nie próżnują, choć wciąż szukają na oślep. Wierzę jednak w to, że w końcu znajdą odpowiedź na wszystkie pytania i autyzm stanie się chorobą rozumianą i możliwą do leczenia.


Naukowy odnaleźli "gen autyzmu"
Dzisiaj, 11 lipca (04:21)

Międzynarodowy zespół naukowców odkrył genetyczną mutację, która prowadzi do rozwoju autyzmu.
  • Gen autyzmu jest w każdym z nas, teraz go zidentyfikowano

Uczeni przeanalizowali przypadku 6176 dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu i zauważyli, że u 15 z nich doszło do mutacji genu CHD8. Poza indukcją autyzmu, uszkodzenie tego genu prowadzi także do wystąpienia problemów ze snem i trawieniem.

Naukowcy zmodyfikowali genetycznie przedstawicieli ryb gatunku danio pręgowany pod kątem CHD8 i wywołali u nich i problemy autystyczne, i trawienne. Wspomniana mutacja wywołuje ponadto efekty
 widoczne gołym okiem - szerszy rozstaw oczu i powiększoną głowę. Mimo iż dotyczy ona tylko 0,5 proc. osób autystycznych, to jej odkrycie jest istotne z kilku powodów. Od teraz będzie można stuprocentowo zidentyfikować autyzm, a ponadto CHD8 pomoże znaleźć pozostałe mutacje, odpowiedzialne za rozwój choroby .



Czytaj więcej na http://nt.interia.pl/raport-medycyna-przyszlosci/medycyna/news-naukowy-odnalezli-gen-autyzmu,nId,1464077#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome

niedziela, 6 lipca 2014

Nasze wczorajsze menu

Była na blogu pizza na bazie mięsnej (klik!), tym razem zapraszam na pizzę na bazie kalafiorowej. Tak, tak, nie śmiejcie się, na podstawie z kalafiora:) Ja swój przepis zmodyfikowałam od nieesia25, ale przepis ten krąży w sieci w wielu formach. Pomyślałam, że bardzo dobrze nada się do diety SCD.

PIZZA NA PODSTAWIE Z KALAFIORA (etap 3)

1 duży kalafior
1 jajko
przyprawy typowe dla pizzy: bazylia, oregano, słodka papryka -  wedle uznania, ale w sporych ilościach
sól, pieprz do smaku

Dodatki do pizzy, które lubimy i które dopuszcza nasz etap.

Kalafiora wrzucam do blendera i miksuję na pył, bardzo dokładnie odsączam wodę (od stopnia odsączania będzie zależeć czy spód będzie stabilny, czy będzie się  kruszył. Można też wrzucić go do mikrofali na 6 minut (900w) i dopiero takiego zblendować. Dużej różnicy nie widzę.  Do zmiksowanego kalafiora dodaję 1 jajko, przyprawy i dokładnie mieszam.


Wykładam na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, rozciągam po całej powierzchni cienką warstwą i wsadzam do piekarnika  na 20 minut (180 C), aby się podpiekł.
Po tym czasie wyciągam, smaruję ketchupem SCD (klik!), bądź passatą pomidorową SCD (klik!), posypuję ponownie ziołami (my lubimy dużo) i na wierzch układam dodatki (u nas były to papryka, cukinia, szynka domowej roboty i ser cheddar).


Ponownie wsadzam do pieca do zarumienienia się składników.


Wbrew pozorom ta pizza okazała się bardzo sycąca. Oprócz niej przygotowałam na obiad jeszcze zupę, ale wszyscy tak pojedliśmy, że nikt nie miał już na nią ochoty. Sama byłam zaskoczona.

Zrobiłam też nową sałatkę, która bardzo smakowała Piotrkowi i Kacperkowi. Oto sałatka:

WARSTWOWA SAŁATKA Z GROSZKIEM (etap 4)

1 pęczek dowolnej sałaty (u nas była to sałata dębowa prosto z ogródka)
1 duża cebula
6 jajek na twardo
pół paczki mrożonego groszku (gotowanego 8 minut w osolonej wodzie)
4 łyżki domowego majonezu SCD (klik!)
starty ser żółty dozwolony na diecie (klik!) (my użylismy cheddar)



Na dno ułożyć porwaną drobno sałatę, przykryć warstwą pokrojonej cebuli, na to dajemy jajka, 


solimy, pieprzymy, następnie groszek,


 majonez i na sama górę ser żółty.


 Ważne, aby sałatkę owinąć folią spożywczą i wsadzić przynajmniej na godzinę do lodówki, (najlepiej na noc).