Sluchajcie, udało mi się rozwiązać zagadkę tajemniczych anglojęzycznych nazw fasoli i myślę ze już wiem, która jest która. Kiedyś podejmowałam juz tę próbę, tłumaczyłam angielskie nazwy na łacinę, z łaciny na polski, ale nic to nie dawało. W końcu dzisiaj znalazłam sensowne informacje i ustaliłam, że dozwolona na diecie fasola Haricot vel Navy Beans to nic innego niż polska fasola Perełka. Natomiast zakazane fasole jak Great Northern czy Cannellini to nasz rodzimy Jaś, mniejszy i większy. Czyli Jasia się wystrzegamy, kupujemy Perełkę. Oprócz Perełki zostaje fasola limeńska dozwolona, soczewica i groch, a dużo później na etapie 5 dochodzi czerwona Red Kidney i czarna Black Bean. Te dwie ostatnie są mocnym obciążeniem dla jelit, więc próbują je osoby mocno zaawansowane w leczeniu.
SCD ZUPA Z FASOLI PEREŁKI I JARMUŻU (etap 4)
(ewentualnie jarmuż można zastąpic liśćmi szpinaku)
oliwa z oliwek
2 cebule posiekane
2 gałązki selera naciowego posiekane
2 marchewki posiekane
250 g posiekanych pieczarek
2 ząbki czosnku( przeciśnięte przez praskę)
2 litry wody
200 g fasoli perełki
1 łyżka rozmarynu
3-4 garści jarmużu (posiekany z grubsza)
0,5 kg mielonego mięsa (ja użyłam wołowinę)
sól, pieprz, domowa vegeta, płatki ostrej papryki, parmezan do posypania
Fasolę namaczam na noc, rano wodę odlewam, przepłukuję i gotuję fasolę w nowej wodzie do miękkości. Odstawiam na bok.
Mięso podsmażam na patelni.
W dużym garnku na oliwie szklę cebulę, dorzucam marchewkę, selera, grzyby, sól i pieprz. Do podsmażonych warzyw dodaję czosnek i zalewam wodą. Dosypuję rozmaryn, vegetę, jeśli trzeba jeszcze raz sól i pieprz. Dodaję podsmażone mięso, a na patelnię w której się smażyło wlewam trochę wody spod zupy, aby odmoczyć cenny sosik, po czym dolewam tą resztę do zupy. Doprowadzam do wrzenia i na małym ogniu gotuję około 20 minut. Następnie dodaję fasolę i jarmuż i gotuję jeszcze dosłownie chwilkę, aż jarmuż zmięknie. Dodaję płatki ostrej papryki, a już na talerzu ścieram w zupę trochę parmezanu. Pychota!
Na koniec przypominam jeszcze do poczytania zeszłorocznego posta o najczęściej popełnianych błędach w diecie SCD
Cześć,
OdpowiedzUsuńAga miała do Ciebie napisać na maila ale znalazłam jakiś Twój komentarz, że o diecie rozmawiamy jawnie bo wtedy inni mogą się czegoś nauczyć i stwierdziłam, że masz rację- napiszę komentarz :)
O diecie SCD dowiedziałam się jakieś pół roku temu i stwierdziłam, że to moja ostatnia deska ratunku. Miałam wrażenie, że leki (Pentasa) tylko pogarszają mój stan zamiast pomagać. Postanowiłam spróbować. Z angielskim u mnie słabo i korzystałam głównie z bloga Magdy, niestety o diecie nie wiedziałam za dużo i wyglądało to tak, że niby zrobiłam intro ale potem to już wolna amerykanka- etapów raczej nie realizowałam, po prostu jadłam produkty dozwolone. Jak mi coś bardzo szkodziło (np. mąka kokosowa) to odkładałam z myślą, że spróbuję później. Zadziałało- czułam się lepiej ale na pewno nie było idealnie. Krwi w stolcu nie widziałam już dawno ale wieczorne wzdęcia pozostały. Tak się akurat złożyło, że przyszła sesja a że studia mam dość ciężkie (budownictwo) to i stresów miałam dość dużo. No i po sesji wszystko wróciło- znów zobaczyłam krew :( Postanowiłam, że dietę zacznę od początku ale tym razem porządnie- zgodnie z etapami. Minęło już 18 dni, czuję się odrobinkę lepiej ale krew w stolcu pozostała. Na domiar złego złapało mnie lekkie zapalenie pęcherza i ratowałam się sokiem z żurawiny (pisałam chyba o tym w innym komentarzu) i nasiadówkami w naparze z kory dębu i szałwii. Myślisz, że ta krew oznacza, że dieta nie działa? Przeraża mnie to bo czasem to nawet nie jest krew w stolcu ale poleci mi taka żywa, czerwona krew (wybacz, że tak dokładnie to opisuję). Niby dopiero 18 dni ale aż płakać mi się chce gdy tak się dzieje. Mam też trochę problem z wprowadzaniem produktów no bo skąd mam wiedzieć czy któryś mi nie szkodzi skoro ta krew ciągle się pojawia :( Staram się wszystko robić tak jak trzeba, nawet zrobiłam własną pastę do zębów z Twojego przepisu. Nie jem nic spoza etapu 1, wprowadziłam już: dynię, cukinię, gotowanego banana, gotowaną gruszkę, po fasolce miałam biegunkę a dziś wprowadzę szpinak. To wszystko jest takie ciężkie, już nie wiem co mam robić :( Mam nadzieję, że się nie gniewasz, że tak zawracam Ci głowę ale już nie wiem do kogo się z tym wszystkim zwrócić. Jak pójdę do lekarza to pewnie przepisze mi już sterydy a tego bym nie chciała :(
Pozdrowienie dla Ciebie, Kacperka i całej Twojej rodziny
Ula
Ula: Wyraźnie widać i na to musisz zwrócić uwagę, że stres pogarsza stan Twoich jelit. Organizm to naczynia połączone, hormony stresu mają bardzo silny wpływ na wyściółkę jelit. Miałam takie dziewczyny, że leczenie szło pięknie, a jak przychodził jakiś stres, nerwy to natychmiast jelita siadały. Związek jest ewidentny i dlatego uczulam Cię, abyś zawsze pamiętała o tym, że za każde nerwy odpokutujesz pogorszeniem. Musisz budować w sobie odporność na stres i pogode ducha. Sok z żurawiny był bez cukru? Był mega kwaśny? Krew nie oznacza ze dieta nie działa. Jednak może oznaczac ze dieta nie wystarczy. Do tego wróce, ale najpierw muszę napisać ze powinnaś miec zrobione badania inwazyjne. Bezwzględnie kolonoskopia, biopsja z jelit. Zywa krew to sprawa poważna i trzeba wykłuczyć ciężkie stany jako priorytet. Być może na początku trzeba bedzie diete wspomóc lekami. Tak czy inaczej dieta na pewno jest dla Ciebie wskazana. Z takim stanem jak Twój posuwałabym się jak najwolniej przez etapy. Wiem to cholernie trudne ale spróbuj wyłapac czy jak dieta jest bardzo podstawowa to tej krwi jest mniej. Czy tej krwi towarzyszy ciągły ból? Sugeruje prowadzić dokładne zapiski tego co jesz, o której godzinie, ile po posiłku następuje wypróżnienie, jaki jest ból w skali od 1 do 10 , jakie są objawy, wygląd stolca, krew. Po miesiącu powinnaś zauważyć jakąs prawidłowośc w tych zapiskach. Banana nie musisz gotować, ale musi być mocno dojrzały. Wracajac jednak do sprawy najwazniejszej - musisz być pod kontrola lekarza. Kacper brał Pentasę i Mercaptopurine, Sulfosalazine (ten ostatni może coś przekręcam bo nie pamietam dokładnie), poszukaj dwóch niezależnych opini jeżeli to możliwe. Ja będe Ci pomagać na ile potrafię, ale wiemy obie że choroby jelit są różne, a nie jestem lekarzem więc moge czegoś nie wiedzieć. To wyłapanie jaki produkt szkodzi przy takich objawach jest rzeczywiście trudne. Czy są chwile w ciagu dnia że boli bardziej albo mniej lub wcale? Może po bólu da sie sprawdzić czy produkt szkodzi? Nie załamuj sie tym wszystkim bo to też jest stres. Wiem, bardzo trudne. Nie wiem co Ci teraz więcej napisać, ale myślę o Tobie. Może coś przyjdzie mi do głowy. Trzymaj się Ula:)
OdpowiedzUsuńTak, wiem o tym stresie, lekarz też mnie przed tym ostrzegał ale ciężko tak żyć bez stresu w dzisiejszych czasach.
OdpowiedzUsuńSok z żurawiny był mega kwaśny i na pewno bez cukru, nie pisałam do producenta ale w składzie jest tylko: sok z owoców żurawin. A poza tym cena zł za 500ml mówi sama za siebie.
Kolonoskopie robiłam te kilka miesięcy temu, gdy zaczęły się objawy i też wtedy miałam krew. Napiszę co dostałam w opisie wyniku może to Ci coś powie: „Fragmenty błony śluzowej jelita grubego z naciekiem zapalnym o dużym nasileniu. W blaszce właściwej neutrofile i mniej liczne eozynofile. Leukocyty widoczne są także w obrębie nabłonka krypt. Stwierdzam ponadto zaburzenia architektoniki krypt o małym, ogniskowo średnim nasileniu oraz pojedyncze ropnie kryptowe. Obraz ten może odpowiadać klinicznie rozpoznawalnemu wrzodziejącemu zapaleniu jelita grubego.”
Robię także podstawowe badania krwi i wszystko jest w nich ok. Na początku miałam niską glukozę ale teraz się unormowała. OB mam na poziomie 2 czyli tak ledwo ledwo ale łapię się w normę.
Mam wrażenie, że krew nie pojawia się codziennie i tak sobie dzisiaj myślałam i doszłam do wniosku, że być może szkodzi mi kawa (oczywiście piję parzoną). Nie piję jej codziennie ale pamiętam jeden taki incydent z krwią po kawie. A dzisiaj bolał mnie dość mocno brzuch po obiedzie i pojawiła się krew a wcześniej też piłam kawę tylko teraz nie wiem czy to po kawie czy po tym szpinaku, który dzisiaj wprowadzałam. A tak ps to czy wszystkie warzywa trzeba gotować te 4 h? Bo ja przyznaję bez bicia, że tak nie robię bo np. cukinia czy dynia się rozpadają w nic po takim czasie. Gruszkę też gotuję jakieś 20 minut tylko….
Ogólnie bóli nie mam aż tak mocnych ale po obiedzie albo wieczorem zazwyczaj pojawiają się mocne wzdęcia no chyba, że po obiedzie miałam biegunkę to wtedy te wzdęcia są mniejsze.
Jestem też pod kontrolą lekarza, który po zaobserwowaniu poprawy (która raczej była spowodowana tą niedokładną dietą niż lekami) zalecił brać Pentasę i zgłosić się na kontrolę początkiem marca czyli jakoś teraz muszę się wybrać. Ja w międzyczasie przestałam brać Pentase a on wyraźnie zaznaczył, że jak sama przestane brać leki to mam mu się na oczy nie pokazywać. Boję się, że teraz mnie z gabinetu wyrzuci :P Chyba faktycznie muszę poszukać jeszcze innej opinii.
Jeśli chodzi o chwile z bólami brzucha to tak jak wspomniałam najgorzej jest po obiedzie i wieczorem kiedy mam wzdęcia. One w nocy jakoś same przechodzą i rano jest w miarę ok.
Staram się nie załamywać ale boje się tej wizyty u lekarza. Ja naprawdę nie chce już brać leków bo nie dość, że mają okropne skutki uboczne to miałam wrażenie, że wcale mi nie pomagają.
Dziękuję Ci bardzo za wsparcie, nawet nie wiesz jak bardzo podtrzymujesz mnie na duchu. Jak wiem, że jest ktoś dla kogo ta dieta to nie jest jakiś „głupi wymysł” to od razu bardziej w nią wierzę.
Ula
Kawa jest produktem wchodzącym w reakcje krzyżowe z glutenem. U mnie kawa wywoływała skurcze brzucha, biegunki i reakcje skórne, które potrafiły się utrzymywać tygodniami - podobnie mam po glutenie. Nawet dziś jak wypijam kawę od święta, to niewielka jej ilość potrafi wywołać biegunkę i skurcz brzucha.
OdpowiedzUsuńKawa, jeśli nie jest organiczna, może zwierać pestycydy.
Pozdrawiam T.
Dzięki za Twój komentarz T.:)
OdpowiedzUsuńUla jeżeli dajesz rade z warzywami gotowanymi krócej to gotuj jak uważasz, wiem ze po 4 godzinach zamieniaja się w nic:( niestety. SCD mowi ze można sobie pozwolic na lekka herbatę i lekka kawę parzoną od czasu do czasu. Aby to nie było dzień w dzień. No ale tu tez jest kwestia indywidualna.W opisie masz klasyczne problemy WZJG co jest dodatkowym argumentem aby pozostać na diecie. Jednak dla mnie lekarz jest tu konieczny. czy nie jest tak że małe porcje tolerujesz, a po większych zaczynasz się gorzej czuć? Może trzeba częsciej, a dużo mniej? Wtedy może będzie jelitom łatwiej poradzić sobie z odrobina niz z furą pokarmu. Jak lekarz tak Cie terroryzuje to poszukaj innego. No chyba ze dobry jest, wtedy warto sie trzymac. Ta choroba to walka. Walcz!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję T. za komentarz na temat kawy. Z tymi reakcjami skórnymi też mam problem po kawie. Teraz już jestem pewna że ją odstawiam. A herbatę mogę pić dowolnie często? Bo z tym miałabym spory problem bo uwielbiam herbatę :)
OdpowiedzUsuńAga dzisiaj zjadłam obiad na dwie raty w odstępie ok 1,5 godziny w mniejszych porcjach i faktycznie jest lepiej:) dzięki:)
Walczę i nie zamierzam się poddawać, bardzo mnie motywują wpisy osób, którym się udało :)
A czy ktoś może polecić jakiegoś dobrego lekarza z okolic wrocławia?
Ula
Kawa niestety ma wiele wad. Inne skutki to:
OdpowiedzUsuń- stymuluje nadnercza do produkowania hormonów stresu takich jak adrenalina i kortyzol, co może mieć negatywne działanie u ludzi, którzy i bez niej mają stresujące życie, co w połączeniu z bezsennością może doprowadzić do zmęczenia nadnerczy,
- zwiększona insulinooporność u ludzi niechorujących na cukrzycę,
- efekt podwyższonego stężenia glukozy we krwi u cukrzyków typu 2 na skutek jednoczesnego spożycia węglowodanów i kofeiny,
- zaburza metabolizm glukozy.
Co do herbaty to staram się pić takie, które nie mają w składzie aromatu, bo nigdy nie wiadomo z czego jest zrobiony aromat. I nie pijam w saszetkach bo zdarza się, że saszetki są klejone glutenem. W owocowych tez trzeba uważać, bo owoce mogą być obtaczane glutenem/cukrem.
W takich ostrych stanach to herbata raczej delikatna.
Co do ilości to trzeba obserwować organizm. Sama dla bezpieczeństwa pijam różne herbaty w ciągu dnia np. czarna, zielona.
Pozdrawiam T.
herbate możesz często ale słabą.
OdpowiedzUsuńZielona herbata i owocowe są na SCD zabronione. Nie wiem T. czy Ty tez jesteś na tej diecie, ale pisze dla reszty osób. Dzięki za ta informację o klejeniu saszetek glutenem, do głowy by mi to nie przyszło. Masakra po prostu.
OdpowiedzUsuńSprawdzałam u Elaine i zielona jest dozwolona w 2 filiżankach na dobę: http://www.breakingtheviciouscycle.info/legal/detail/green-tea/
OdpowiedzUsuńI miętowa herbata, i herbata z dodatkiem imbiru też jest dozwolona: http://www.breakingtheviciouscycle.info/legal/detail/tea/
A owocowe herbaty własnej produkcji typu, że gotujemy owoc, który możemy jeść np. jabłko, a do tego dorzucimy esencje herbacianą i imbir to też jest zakazane?
Pozdrawiam T.
Zielona herbata jest zabroniona? No to teraz mnie załamałaś :( ja piję ją codziennie :(
OdpowiedzUsuńEhhh czemu ciągle robię takie błędy? :(
Ula
Zielona herbata była długo zabroniona na SCD, po jakims czasie pojawiły sie próby jej wprowadzenia, nawet sama Elaine która całkowicie jej zabraniała, z biegiem czasu dopuściła 2 filiżanki dziennie, jednak nie jest to produkt zalecany, a jezeli ktoś się zdecyduje to nalezy rozważyć czy w jego stanie jest to wskazane.
OdpowiedzUsuńCo do owocowych to jeżeli robimy je sami w domu to jak najbardziej można je pić, ja mówiłam o kupnych, bo mało która jest w 100% przygotowana ze składników naturalnych w środowisku wolnym od substancji zakazanych. Imbirowa i miętowa dozwolone.
Odkopałam informację co do aromatów w herbatach, odpowiedź firmy: "firma Teekanne generalnie przy produkcji herbat nie używa glutenu. Jednak
OdpowiedzUsuńherbaty aromatyzowane mogą zawierać aromaty, których częścią
składową mogą być nośniki zawierające gluten.
Są to ilości mniejsze niż <20 ppm, czyli traktowane jako „wolny od
glutenu” (nie wymaga znakowania zgodnie z dyrektywą 2000/13/WE). W
odniesieniu do naparu, są to ilości naprawdę znikome. Mimo tego, nie
możemy potwierdzić 100 % „bezglutenowości” produktów Teekanne."
Na niektórych opakowaniach producenci podają procentową zawartość aromatu (np.2%) i herbaty (np.98%).
Tutaj już musi człowiek sam się obserwować jak się czuję po herbacie. Jaka ilość jemu szkodzi.
W każdym razie dobrze sobie znaleźć herbatę, gdzie nie będzie aromatów, i nie będzie klejonych torebek.
Przerabiałam kiedyś temat klejów i w składzie ich bywa skrobia, bywa gluten ale bardzo trudno znaleźć jaki jest konkretny skład kleju. A szczerze to nie miałam już cierpliwości pisać do producentów, prościej mi było wyeliminować wszystko co ma klej, albo jak już coś kleję typu nalepki to ubierać rękawiczki.
Nie mogę używać standardowych plastrów, już kiedyś o tym wspominałam, że po zwyklym plastrze założonym po pobraniu krwi miałam reakcję skórną, a potem jelitową. A plaster to klej choć w sumie w tym przypadku o niewielkiej powierzchni w stosunku do powierzchni całego ciała.
Co do zielonych herbat to w sumie napar w stylu japońskiej herbaty spodobał się moim jelitom, ale to wprowadziłam po 2 latach unormowanej pracy jelit (bez biegunek, bez bólu brzucha, bez objawów skórnych).
Może komuś pomogą te informacje:-)
Pozdrawiam T.