Kacperek nie mówi ani jednego słowa i to się jakoś nie chce, póki co, zmieniać. Przed chorobą mówił. Do 80 słów w wieku półtora roku...
Na szczęście zmienia się rozumienie, było tak, że nie rozumiał ani słowa. Nic. Teraz już coraz więcej, podstawowe komendy, ale tylko pojedyncze. Zaczyna też rozumieć pewne zależności. Chociaż idzie to do przodu wolno, ale idzie. Ostatnio widzę, że szybciej. Dobrze.
Wczoraj miał kolejny dobry dzień. Od rozpoczęcia diety, to poza nielicznymi wyjątkami ma same dobre dni. Nieliczne wyjątki były tylko wtedy gdy przesadzałam z ilością jogurtu.
O! Chyba nie pisałam o tym jak ważny jest na tej diecie jogurt. Ale nie taki zwykły!
Niezwykły!
Jogurt domowej roboty według ściśle określonych zasad, stanowi niezwykle ważny etap w leczeniu jelit i tym samym - zaryzykuję się użyć tu tego stwierdzenia - w wychodzeniu z autyzmu. Nie jest dokładnie powiedziane, kiedy można jogurt wprowadzić, to zależy od indywidualnej tolerancji. Sporo osób wprowadza po 4 miesiącach, ja wprowadziłam po około 4 tygodniach na diecie. Jeżeli dziecko jadło nabiał przed rozpoczęciem diety i tolerowało go, nie musimy czekać i jogurt można rozpocząć od razu gdy znikną wszelkie negatywne objawy przestawienia na dietę (kiedy organizm ustabilizuje się i przyzwyczai do nowego żywienia).
Rozpoczynać należy od minimalnych ilości czyli 1/8 łyżeczki (czubeczek), obserwować reakcje i delikatnie zwiększać jeśli nic się nie dzieje. Ideałem jest dojście do szklanki, dwóch dziennie. Elaine określa górną granicę dla osoby dorosłej na 3 szklanki jednego dnia.
O naszym jogurcie należy myśleć jak o silnym lekarstwie - ma on ogromną siłę działania. Ostrożnie z nim!
Jogurt można zrobić z mleka orzechowego, koziego bądź krowiego. Krowie jest niebezpieczne jednak i przy autyźmie należy się powstrzymać od niego. Najlepsze i najłagodniejsze dla naszych dzieci jest orzechowe.
Muszę się jednak przyznać. Ja robię od początku z koziego. Innych nie próbowałam. Kacperek znosi je w małych ilościach (do łyżeczki dziennie).
Niezwykłość tego jogurtu polega na sposobie przygotowania i zawartości. Otóż dostępne na rynku jogurty sklepowe są wytwarzane w ciągu około 4 do 8 godzin. Tyle czasu wystarczy, aby z mleka powstał jogurt. Niestety jednak zawiera on duże ilości laktozy. Na naszej diecie wykluczonej.
Jeżeli do mleka wprowadzimy szczepy bakterii jogurtowych i stworzymy sprzyjające warunki (ciepło) zaczną się one namnażać i żywiąc laktozą zawartą w mleku przyrastać gwałtownie na ilość. W ciągu 4 godzin jednak nie są w stanie "zjeść" całej laktozy.
Nasz jogurt musi fermentować przynajmniej 24 godziny. Może dłużej (maksymalnie 30 godzin, a pamiętajcie, że czas zaczynamy odliczać dopiero gdy jogurt osiągnie wymagana temperaturę, a nie wcześniej! - u mnie zabiera to 5 godzin, czyli 5 godzin na rozgrzanie + minimum 24, maksimum 30 godzin fermentacji). Ten czas gwarantuje, że cała laktoza w jogurcie została przerobiona. Taki jogurt nie posiada już żadnego zabronionego na diecie węglowodanu. Dodatkowo czas ten sprawia, że jogurt posiada nieporównanie większą ilość sprzyjających jogurtowych bakterii (probiotyków). Dlatego też stosowanie jakichkolwiek probiotyków w zastępstwie jogurtu ma się jak podawanie 5 kropli rumianku do pełnej jego filiżanki.
Pamiętajcie też o sterylizacji wrzątkiem wszelkich naczyń i mieszadeł używanych do przygotowania jogurtu. Zmywarka do naczyń również nadaje się do sterylizacji.
Przy okazji chciałam ostrzec, że na diecie SCD dopuszczalna jest niewielka ilość suplementów (ze względu na skład) , jeśli zaś chodzi o probiotyki to dozwolone są tylko
Lactobacillus Acidophillus, Streptococcus Thermophilus, Lactobacillus Bulgaricus
oraz Saccharomyces Boulardii ( Saccharomyces Boulardii to drożdze dla ścisłości, ale te korzystne - zjadające candidę).
Chciałam teraz napisać o reakcji die-off oraz o nietolerancji.
Reakcja die-off może przydarzyć się zarówno po rozpoczęciu diety jak i po rozpoczęciu stosowania jogurtu. Jest reakcją
pożądaną. Świadczy o tym, że w organiźmie zachodzą pozytywne zmiany. Jest ona często niełatwa do wytrzymania. Może się objawiać sensacjami jelitowymi, objawami podobnymi do przeziębienia, nerwowością. U Kacperka objawia się niekontrolowanym śmiechem.
Można złagodzić ją podając węgiel aktywowany w tabletkach, który ma zdolność wiązania toksyn. Albo po prostu przeczekać. Pomocne są też kąpiele w czymś co tu nazywa się Epsom Salt i jest formą soli do kąpieli (MgSO4·7H2O). W Polsce nazywa się to sól gorzka.
Jak natomiast odróżnić reakcję die-off od nietolerancji?
Jest na to pewien sposób - sernik. Trzeba zrobić z naszego jogurtu prosty sernik. W ten sposób jeśli szkodzi nam sam jogurt, to jako sernik będzie szkodził w dalszym ciągu. Jeśli zaś jest to reakcja die-off na probiotyki zawarte w jogurcie, to temperatura w której pieczemy sernik zabije je wszystkie i wtedy sernik nie wywoła żadnych reakcji. Prosty sposób.
Oto:
PRZEPIS NA SERNIK (etap 1)
2 jajka
1/4 szkl miodu
1.25 szkl jogurtu SCD
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
Piec w 170 stopniach przez około 30 minut lub do czasu, aż zrobi się bokami brązowy. Ciasto wyjdzie bardzo cienkie. Tak jest OK
Jako startera do jogurtu można użyć
ProGurt z firmy GI ProHealth, startera
Yogourmet lub też naturalny jogurt ze sklepu (bez dodatków). Jeśli używamy sklepowego jogurtu musimy upewnić się, że nie zawiera on kultur bakteryjnych Bifidus/Bifidum ani żadnych dodatków, ulepszaczy, cukrów itp. Również
tutaj można kupić dobry polski starter. Z kolei
ten polski starter jest dobry choć nie zawiera bardzo cennego dla nas Lactobacillus Acidophillus, jest więc uboższy w kultury bakteryjne.
Sposób przygotowania jogurtu ( tłumaczony ze strony Pecanbread):
W jogurtownicy:
1.) wlej ok. 1 litr mleka do czystego garnka i podgrzewaj powoli do czasu aż temp. osiągnie 80 st C. Mieszaj mleko od czasu do czasu, aby nie przywarło do dna i ponownie gdy będziesz mierzyć temperaturę, aby mieć pewność, że całość mleka osiągnęła 80 st C. Celem podgrzania jest zabicie wszelkich niepożądanych bakterii, które mogłyby przeszkodzić w procesie tworzenia się jogurtu.
* mleko kozie jest delikatne i nie może jego temp. przekroczyć 80 stopni. Zdejmij mleko z gazu i pozwól mu ostygnąć do temperatury pokojowej lub niższej. (20-25 st C). Przed mierzeniem temperatury zamieszaj mleko, by być pewnym prawidłowości odczytu. Możesz przykryć mleko, aby zabezpieczyć przed zabrudzeniem z powietrza (przecedź mleko do jogurtownicy przez drobne sitko aby usunąć kożuch, nie musisz tego robić, ale to sprawi, że jogurt będzie gładszy).
3.) Dodaj starter jogurtowy bądź kopiatą łyżkę naturalnego jogurtu sklepowego do kilku łyżek mleka, rozmieszaj dokładnie, po czym połącz mieszankę z resztą mleka. Przelej do jogurtownicy i zamknij pokrywę.
4.) Wypełnij zewnętrzny pojemnik jogurtownicy wodą do oznaczonego poziomu. Następnie włóż wkład zawierający mleko i kultury jogurtu do maszyny - w niektórych modelach, może się wydawać, że będą się one lekko unosić na wodzie - nie szkodzi. Zamknij jogurtownicę, włącz do kontaktu i fermentuj 24 godziny. Niektóre jogurtownice moga się przegrzewać po 6-8 godzinach, jeśli tak się stanie, wyłącz urządzenie na chwilę, pozwól mu lekko ostygnąć, po czym włącz ponownie. Możesz umieścić je na ruszcie, aby było chłodzone od spodu. To może pomóc. Po upływie 24 godzin wyłącz urządzenie, wyjmij delikatnie zawartość ii przełóż do lodówki.
UWAGA! Nauczyłam się tego na własnych błędach. Temperatura w której robimy jogurt musi oscylowac pomiędzy 38-43 st C. Jeżeli jest niższa to nie dochodzi do rozmnażania się bakterii i musimy dodać kolejny czas, aby było pełne 24 godziny w odpowiedniej temperaturze (aby zdążyły strawić całą laktozę). Jeżeli jest wyższa niż 43 st C to niestety, ale bakterie zdechną. Taki jogurt możemy wyrzucić.
Czas 24 godzin zaczynamy liczyć od momentu kiedy jogurt osiągnie 38 stopni, a nie od momentu włączenia urządzenia! Ja dla bezpieczeństwa nastawiam 29 godzin i wtedy jestem pewna, że mix mleka ze starterem zdążył osiągnąć odpowiednią temperaturę zanim zaczęłam odmierzać czas.
Pamiętajcie, że nie wolno przekroczyć 30 godzin (mam na myśli samą fermentację)
W piekarniku: Powtórz punkt 1 i 2.
3.) w osobnej misce zmieszaj starter bądź kopiatą łyżkę naturalnego jogurtu sklepowego z chłodnym mlekiem mieszając dokładnie. Wymieszaną zawartość przełóż ponownie do naczynia. Znowu wymieszaj.
4.) Przykryj naczynie w piekarniku z włączoną 60 watową żarówką. Trzymaj cały czas termometr w piekarniku i utrzymuj temperaturę pomiędzy 38-43 st C. Jeśli piekarnik zrobi się zbyt ciepły uchyl drzwiczki. Po kilku próbach nabierzesz wprawy i będziesz umiała utrzymywać idealną temperaturę. Taka fermentacja musi trwać przynajmniej 24 godziny. Jeżeli możemy ustawić temperaturę piekarnika na 40 stopni to w ogóle nie ma potrzeby na takie ceregiele.
5.) Po 24 godzinach wyjmij naczynie z piekarnika i włóż do lodówki.
6.) Jogurt pozostanie aktywny przez 2 tygodnie jeśli będzie odpowiednio przechowywany (w lodówce). Polecam też używanie czystej łyżki do nabierania jogurtu i nie zanurzanie jej w nim za każdym razem, lepiej jest nabrać jednorazowo do innego naczynia porcję jogurtu jaką będziemy potrzebować, a resztę od razu odłożyć do lodówki i zamknąć.
Jeżeli macie w swoim piekarniku opcje 40 C to możecie ja również wykorzystać. Jogurt zrobi się sam. Ja tej metody nie lubię bo mam przez 24 godziny zablokowany piekarnik robieniem jogurtu, a zbyt jest mi on potrzebny do innych rzeczy.
Skoro pisałam o tym, że jogurt można przygotować z mleka orzechowego (dozwolone od etapu 2) podam więc przepis.
MLEKO ORZECHOWE (etap 1)
200g blanszowanych migdałów namaczamy na noc w 800 ml wody i 1/4 łyżeczki soli. Rano migdały płuczemy i wrzucamy do blendera. Zalewamy 800 ml świeżej wody mineralnej, znowu solimy 1/4 łyżeczki, dodajemy drobno posiekany 1 daktyl (dla lekkiego osłodzenia) i blendujemy na wysokich obrotach do dokładnego połączenia. Przecedzamy przez gęstą szmatkę. Przechowujemy w lodówce max. do 5 dni.
Wyczytałam też że jeśli robimy mleko z wiórek kokosowych (niesłodzonych) to proporcje powinny być 1:1 wiórki :woda.