Przeglądając przepisy z książki Danielle Walker i trochę też myśląc już powoli o Świętach, znalazłam przepis na sos karmelowy, który zainspirował mnie do wymyślenia tych przepysznych pralinek. Chciałabym, aby w te Święta Kacperek nie odczuł jakiegoś braku, niedosytu, tęsknoty za pysznościami. Dla każdego jest to przecież czas szczególny i chcemy go spędzić najpiękniej jak się da.
Pralinki są bardzo dobre i śmiało zastąpią czekoladki. Nie wiem czy już tak pozmieniały mi się smaki, ale wydają mi się nawet dużo smaczniejsze.
Jako bazy do pralinek użyjemy dokładnie tego samego przepisu, co na batoniki granola. Kiedy połączymy już wszystkie składniki w jednolitą masę, musimy upchać ją do silikonowych foremek takiego typu:
Wypełnijcie dokładnie masą miejsca na pralinki, dociśnijcie lekko. Pieczcie tak samo jak batony, w 180 C około 20 minut.
Nie wyciągając z foremek, wystudźcie je, po czym wsadźcie na noc do lodówki (cały czas w foremkach).
Następnego dnia po wyjęciu z foremek będą wyglądać tak:
Zróbcie sos karmelowy według poniższego przepisu i kiedy po kilku godzinach zgęstnieje stygnąc, posmarujcie nim dokładnie każdą pralinkę, a następnie znowu włóżcie do lodówki. Musimy upewnić się że sos na nich zastygnie, a najszybciej odbywa się to w lodówce. Jeżeli chcecie by były obficie pokryte sosem, to trzeba 2-3 krotnie smarować je i po każdej kolejnej warstwie wsadzać do lodówki do stężenia.
SOS KARMELOWY (etap 2)
100 ml jasnego miodu
1 1/2 łyżki masła klarowanego
100 ml mleka kokosowego
1/2 łyżeczki soli
W garnuszku o grubym dnie, podgrzewaj miód od 5-7 minut od zagotowania, mieszając okazjonalnie. Kiedy nabierze ciemno bursztynowego koloru, wyłącz i dodaj do niego pozostałe składniki. Wymieszaj dokładnie i dalej gotuj na małym ogniu przez kolejne 15 minut. Sos początkowo będzie lejący się i płynny, w miarę stygnięcia będzie gęstniał.
Gdyby jednak tak się nie stało, to znaczy, że zbyt krótko podgrzewałaś miód i nie zdążył się skarmelizować. W takim przypadku podgrzej go z powrotem i jakiś czas jeszcze podgotuj. Uważaj żeby nie przesadzić z czasem, bo karmel zamieni się w kamień:)
Taki sos można przechowywać według autorki w lodówce do dwóch tygodni (u mnie stoi już miesiąc i wciąż jest pyszny i świeży). Można wykorzystać go do polewania lodów i deserów.
Można na bazie śmietany kremówki zrobić jogurt SCD (przy autyźmie uważać, bo zawiera kazeinę), gotowy dosłodzić miodem, ubić jak bitą śmietanę, połączyć z żelatyną i sosem karmelowym i mamy świetną masę do tortów - a na blaty do torta można użyć upieczonych na okrągło placków migdałowych.
Doszło do mnie, że ten opis jest niezrozumiały dla Was, więc jeszcze raz: jogurt SCD robimy używając zamiast mleka śmietany kremówki. Czyli śmietana plus starter. Postępujemy według reguły robienia jogurtu. Po 24 godzinach śmietanowy jogurt schładzamy bardzo mocno (na noc do lodówki) i ubijamy na bitą śmietanę, dosładzając do smaku miodem i dodając pod koniec rozpuszczoną w niewielkiej ilości ciepłej wody żelatynę (stopniowo, nie wszystko na raz).
Można na bazie śmietany kremówki zrobić jogurt SCD (przy autyźmie uważać, bo zawiera kazeinę), gotowy dosłodzić miodem, ubić jak bitą śmietanę, połączyć z żelatyną i sosem karmelowym i mamy świetną masę do tortów - a na blaty do torta można użyć upieczonych na okrągło placków migdałowych.
Doszło do mnie, że ten opis jest niezrozumiały dla Was, więc jeszcze raz: jogurt SCD robimy używając zamiast mleka śmietany kremówki. Czyli śmietana plus starter. Postępujemy według reguły robienia jogurtu. Po 24 godzinach śmietanowy jogurt schładzamy bardzo mocno (na noc do lodówki) i ubijamy na bitą śmietanę, dosładzając do smaku miodem i dodając pod koniec rozpuszczoną w niewielkiej ilości ciepłej wody żelatynę (stopniowo, nie wszystko na raz).
Tym razem jednak wykorzystałam go jako polewę do pralinek i wyszło niebo w gębie:) Śmiało mogę powiedzieć, że to wspaniałe Bożonarodzeniowe pralinki:)
U nas mialy byc pierniki z maki orzechowej, a bedzie zupa i etap pierwszy. Jestem strasznie zla na siebie i smutna. Pani od SI dawala dzieciom na koniec zajec male czekoladki w ksztalcie Mikolaja. Mowilam jej, zeby Zosi nie dawala, bo jest na diecie i nie moze. Dala i tak, mowiac, ze da braciszkowi. Mlody spal w aucie, a Zosia trzymala malego Mikolaja. Jak dojechalismy do domu Zosia miala juz sam papierek, choc nigdy nie ruszyla zadnej slodyczy. Masakra. Caly rok pracy i takie efekty. Modle sie, zeby nic jej nie bylo i rycze. Nawet nie wiem, co tam bylo, tak zgniotla sreberko. Czy ktos tak mial, ze dziecku sie pogorszylo po czyms zakazanym? Pozdrawiam. Monia Sz.
OdpowiedzUsuńTak Monia, Kacperkowi pogarszało sie po czymś zakazanym, najbardziej wyraźne pogorszenie wystąpiło po niedopilnowaniu gdy zjadł nutellę i wypił coca colę. Zaczął zachowywać się jak w najgorszej fazie autyzmu jaką miał, dla mnie okropne uczucie. ALE NIE MARTW SIE. Dzień, dwa i się z tego oczyszczał i wracał do stanu w jakim był przed wzięciem tego świństwa.
OdpowiedzUsuńOkropne są takie zachowania ludzi sabotujących naszą pracę. Ja potrafię się zrobić wręcz agresywna, jeżeli ktoś uparcie zaczyna się ze mną kłócić, że jeden kawałek mu nie zaszkodzi.
Wiem. Mam cudowną nauczycielkę w Kacpra szkole. Kiedy nie ma pewności, zawsze dzwoni i pyta, a jak się raz zdarzyła wpadka to powiedziała mi. Mogła nic nie mówić, nie wiedziałabym. Bardzo w niej to cenię. Mogę mieć zaufanie:) Trzymaj się Monia , otrząśniecie się z tego. Szkoda tylko ze na Święta.
Uff...Nie było tak źle. Trochę bardziej pobudzona była. Dobrze, że Mikołaj był malutki. To moja wina, mogłam być bardziej stanowcza i nie zgodzić się na zabranie czekoladki lub zabrać jej w aucie. Byłam pewna jednak, że nie ruszy, bo jak ma coś nowego, to długo się z tym oswaja, zwłaszcza jak chodzi o jedzenie czy próbowanie czegoś np. nowej pasty do zębów. Kiedyś zamiast białej kupiłam czerwoną i młoda za nic w świecie nie chciała jej spróbować, ale i tak dałam, to z płaczem wypluła. Ja też kupiłam sobie czerwoną i miałam dla siebie i synka, kiedy Zosia myła zęby. Po pół roku dopiero przyszedł dzień, że chciała sama, dlatego też nie martwiłam się o czekoladkę. W sumie ten incydent dał mi do myślenia, że Zosia zrobiła się ciekawska i chce to, co inni, bardzo mnie to cieszy. Jak już pisałam u nas jest poprawa z dnia na dzień, że są chwile, że zapominam o tym, co nas spotkało. Wiem, że jestem szalona w tym, co piszę, ale młoda musi być zdrowa. Nie obchodzi mnie, czy będzie to miała (AUTYZM czy jego cechy) jeśli nie będzie tego widać i będzie mogła normalnie żyć. Znam ludzi, którzy mają cechy autystyczne, ale o tym nie wiedzą i żyją normalnie czyli jak ktoś chodzi z jakaś chorobą, a nie ma diagnozy, to znaczy, że nie jest chory??? Nie. Nie wierzę, że tego nie można wyleczyć...nie nie...Ja urodziłam zdrowe dziecko - na pewno nie z autyzmem. Przykro mi było, kiedy ludzie atakowali Panią Radomską, że wyleczyła córkę. Zamiast się cieszyć u nas tu w Polsce potrafią dobić, niestety. Może ta nagroda ich tak bolała? Rozumiem, każdemu rodzicowi niepełnosprawnego dziecka należy się wielka nagroda, ale nie każdy ma tyle odwagi i napisze książkę. Ja kiedyś pisałam do Pani Renaty, ja bym wolała zapomnieć o tym, wyrzuciłabym diagnozę do kosza. Czy największą nagrodą dla nas, nie jest zdrowie naszych dzieci? Nawet jeśli u Państwa Radomskich to był cud, czy to nie jest wielkim szczęściem dowiedzieć się, że komuś się udało i samemu mieć nadzieję, że u niego też tak może być? Ktoś gdzieś napisał, że to przestępstwo, co ta Pani (czyli Pani Renata) robi, dawanie nadziei, że może być lepiej, jeśli specjaliści mówią, że nie może. Przestępstwem jest odbieranie nadziei, przestępstwem jest nie wykorzystywanie możliwości, jeśli ma się je pod ręką, dlaczego nie spróbować, na każdego może działać coś innego, ale warto zawsze podjąć to ryzyko na przekór niemożliwemu... Agnieszka sam Twój tytuł bloga jest też wielką nadzieją dla innych mam, Twoje pomysły przepisów są wspaniałe i bardzo pomocne. Dziękuję Ci za to. Życzę na Święta Bożego Narodzenia dla Wszystkich małych i wielkich radości, światła nadziei, dużo ciepła i miłości, bo miłość czyni cuda, naprawdę :) Pozdrawiam Monia Sz.
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
OdpowiedzUsuńMyślisz dokładnie jak ja. Znam osobiście Renate Radomską i jestem pełna podziwu dla wzystkiego co robi. Czytałam te negatywne komentarze i myślałam tak jak Ty. Najwygodniej jest siedzieć z zalożonymi rękoma i krytykować innych. Myślisz ze ja się nie spotkałam z atakami ze sieję próżną nadzieję, ze mi łatwo powiedzieć, że dieta bardzo dgoga i dla wybranych. Myślę sobie ze ilość naszych wrogów jest miara naszego sukcesu. U Renaty to wiać jak na dłoni. Cieszę się, że obyło sie u Was na strachu. Wesołych Świąt!
Czy mogłaby Pani zamieścić aktualny link do batoniki granola bo ten odsyła do usuniętego bloga??
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Oczywiście:) Już poprawione:) Smacznego:)
Usuńkurczę, nie działa odnosnik do przepisu na batoniki granola :(
OdpowiedzUsuńJuz poprawione i działa:)
Usuń