Plaża to taki trafny wyznacznik postępów Kacperka. Dlatego, że zdarza się w tych samych warunkach, regularnie co sezon. Potem następuje długa przerwa i znowu jedziemy w to samo miejsce, a Kacperek zachowuje się już inaczej.
W pierwszym roku choroby przez cały pobyt na plaży siedział wyłącznie na kocu i jadł chrupki ryżowe. Ludzie siedzący obok nie spuszczali z nas wzroku, Kacperka zachowanie wyraźnie odstawało od norm i wzbudzało zaciekawienie każdego.
Rok temu było już lepiej. Biegał do wody, cieszył się, że oblewają go fale. Uciekał nam jednak bardzo i był problem, bo traktował każdą osobę na plaży tak jak mnie czy Piotrka. Rączki wisiały luźno w nadgarstkach, były wiotkie w łokciach, nóżki też jakieś takie luźne, cały wiotki.
Dzisiaj już na parkingu podszedł do mnie i pokazał, ze on też chce coś nieść, dałam mu składany parasol plażowy, jak dla niego spory i dzielnie doniósł go na samo miejsce. Był zadowolony, że też uczestniczy w niesieniu tobołów:)
Wykazywał większą wszechstonność zainteresowań. Nie tylko biegał do wody, ale też wynalazł sobie zabawę w przelewanie wody z wiaderka do baseniku (rok temu nie udało nam się go do tego namówić, poza tym nie wiedział jaki ruch wykonać rączką, aby wiaderko się przechyliło).
Potem zbierał piasek i wrzucał do oceanu, sitkiem nabierał wody (hihi), dziwił się, że się nie da. Przynosili też z tatą wodę w wiaderkach do basenu i miał mnóstwo frajdy. Jest bardziej zwarty, nie ucieka, za każdym razem gdy chciał do ubikacji podchodził i dawał nam znać. Trzymał. Zachowywał się całkowicie normalnie, nie było widać, że ma jakikolwiek problem.
Powklejałam zdjęcia Kacperka, nie mogę nie wkleić Gysia.
Proszę Państwa oto Gyś!
Gyś jest bardzo grzeczny dziś!
W pierwszym roku choroby przez cały pobyt na plaży siedział wyłącznie na kocu i jadł chrupki ryżowe. Ludzie siedzący obok nie spuszczali z nas wzroku, Kacperka zachowanie wyraźnie odstawało od norm i wzbudzało zaciekawienie każdego.
Rok temu było już lepiej. Biegał do wody, cieszył się, że oblewają go fale. Uciekał nam jednak bardzo i był problem, bo traktował każdą osobę na plaży tak jak mnie czy Piotrka. Rączki wisiały luźno w nadgarstkach, były wiotkie w łokciach, nóżki też jakieś takie luźne, cały wiotki.
Dzisiaj już na parkingu podszedł do mnie i pokazał, ze on też chce coś nieść, dałam mu składany parasol plażowy, jak dla niego spory i dzielnie doniósł go na samo miejsce. Był zadowolony, że też uczestniczy w niesieniu tobołów:)
Wykazywał większą wszechstonność zainteresowań. Nie tylko biegał do wody, ale też wynalazł sobie zabawę w przelewanie wody z wiaderka do baseniku (rok temu nie udało nam się go do tego namówić, poza tym nie wiedział jaki ruch wykonać rączką, aby wiaderko się przechyliło).
Potem zbierał piasek i wrzucał do oceanu, sitkiem nabierał wody (hihi), dziwił się, że się nie da. Przynosili też z tatą wodę w wiaderkach do basenu i miał mnóstwo frajdy. Jest bardziej zwarty, nie ucieka, za każdym razem gdy chciał do ubikacji podchodził i dawał nam znać. Trzymał. Zachowywał się całkowicie normalnie, nie było widać, że ma jakikolwiek problem.
Powklejałam zdjęcia Kacperka, nie mogę nie wkleić Gysia.
Proszę Państwa oto Gyś!
Gyś jest bardzo grzeczny dziś!
Aga, zagladam tu do Ciebie prawie codziennie i najbardziej lubie czytac takie optymistyczne posty jak dzisiejszy. Trzymam za Was kciuki!
OdpowiedzUsuńHeksa
Dziękuję i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńGratuluje postepow!!!
OdpowiedzUsuńOla