Jeden z najtrudniejszych do wytrzymania psychicznie dni...
Kacper wrócił z Zoo szczęśliwy, oczywiście nie wiem jak było, bo nie umie mi przekazać, ale widziałam radość w jego oczach i to mi wystarczyło za odpowiedź. Co z tego, skoro jego dobry humor trwał może z godzinę. Potem zaczął się rzewny płacz. I to taki, że zupełnie nie wiadomo o co.
Zaczęło się od tego, że wyłączyłam mu bajkę. Potem płacz już był o wszystko. Kamilek widząc, że Kacper płacze zaczał robić to samo. Fatalnie. Kacper płakał bez przerwy ponad trzy godziny, a potem jeszcze łkał co chwilę dokąd nie zasnął. Próbowałam wszelkich metod, kija i marchewki, obojętności, odwracania uwagi, prośby, groźby, dosłownie wszystkiego. Nie pomagało nic.
Moje nerwy były już na granicy rozsypki. Do tego wszystkiego zaczęłam jeszcze zastanawiać się czy Kamilek rozwija się prawidłowo. Mam wyraźnie jakieś doły.
Ma 10.5 miesiąca. Motorycznie idzie jak burza. Chodzi szybko, prawie biegiem, kuca, wstaje z siedzenia do stania bez podpórki, wspina się na co popadnie, rzuca i łapie piłkę. Kacper w jego wieku nawet nie próbował sam stać. Woła mnie w nocy "mama". W ciagu dnia jednak mam wrażenie, że tak bardzo eksploruje środowisko wokół, że brakuje czasu do zainteresowania moją osobą. Czy dziecko w tym wieku nie powinno być bardziej wpatrzone w mamę? Bardziej trzymające się przysłowiowej spódnicy? Kamilek macha "papa" tylko jak mu się zachce, nie robi kosi kosi, nie pokazuje paluszkiem. Nie jest specjalnie zainteresowany zabawami typu sroczka kaszkę warzyła. Kiedy wołam go, aby na mnie spojrzał, nie za bardzo chętnie to robi. Faktem jest, że pytam o to zbyt często, bo non stop obsesyjnie sprawdzam jego reakcje. Po każdym jego zlekceważeniu mnie, łapię doła giganta i wyobrażam sobie czarne scenariusze przyszłości. Ale kiedy gramy w piłkę, karmię go, to patrzy mi ładnie w oczy.
Gdy ktoś obcy zaczepia go na ulicy to uśmiecha się do tego kogoś.
Uff, Kacperek w tym wieku umiał pokazać gdzie misiu ma oczko, jaki jest duży, bić brawo i machać pa pa. Chętniej się uczył. Kamilka to nie bardzo interesuje, woli sprawdzać jak działają rzeczy.
Tak, wiem że dzieci rozwijają się każde inaczej. Nie potrafię wyluzować. Decydując się na drugie dziecko, ani przez moment nie przypuszczałam jakie pierwsze dwa lata będą dla mnie trudne psychicznie przez obawę czy sytuacja się nie powtórzy. Piotrek uważa, ze wszystko jest w porządku i że to problem leży we mnie. W mojej głowie. Że muszę się uspokoić. Łatwo powiedzieć...
Wracając jednak do Kacperka w końcu sytuację uratowały bajki-słuchowiska, które moje dzieciaki dostały od forumowej Tory.
Kasieńko kłaniam Ci się do stóp! Sprawiłaś Kacperkowi ogromną radość!
Zresztą Kacperek bardzo mnie tym zaskoczył. Nie zdawałam sobie sprawy, że tak chętnie będzie słuchał tych bajek. Wynika z tego , że coś tam jednak rozumie:)
Kacper wrócił z Zoo szczęśliwy, oczywiście nie wiem jak było, bo nie umie mi przekazać, ale widziałam radość w jego oczach i to mi wystarczyło za odpowiedź. Co z tego, skoro jego dobry humor trwał może z godzinę. Potem zaczął się rzewny płacz. I to taki, że zupełnie nie wiadomo o co.
Zaczęło się od tego, że wyłączyłam mu bajkę. Potem płacz już był o wszystko. Kamilek widząc, że Kacper płacze zaczał robić to samo. Fatalnie. Kacper płakał bez przerwy ponad trzy godziny, a potem jeszcze łkał co chwilę dokąd nie zasnął. Próbowałam wszelkich metod, kija i marchewki, obojętności, odwracania uwagi, prośby, groźby, dosłownie wszystkiego. Nie pomagało nic.
Moje nerwy były już na granicy rozsypki. Do tego wszystkiego zaczęłam jeszcze zastanawiać się czy Kamilek rozwija się prawidłowo. Mam wyraźnie jakieś doły.
Ma 10.5 miesiąca. Motorycznie idzie jak burza. Chodzi szybko, prawie biegiem, kuca, wstaje z siedzenia do stania bez podpórki, wspina się na co popadnie, rzuca i łapie piłkę. Kacper w jego wieku nawet nie próbował sam stać. Woła mnie w nocy "mama". W ciagu dnia jednak mam wrażenie, że tak bardzo eksploruje środowisko wokół, że brakuje czasu do zainteresowania moją osobą. Czy dziecko w tym wieku nie powinno być bardziej wpatrzone w mamę? Bardziej trzymające się przysłowiowej spódnicy? Kamilek macha "papa" tylko jak mu się zachce, nie robi kosi kosi, nie pokazuje paluszkiem. Nie jest specjalnie zainteresowany zabawami typu sroczka kaszkę warzyła. Kiedy wołam go, aby na mnie spojrzał, nie za bardzo chętnie to robi. Faktem jest, że pytam o to zbyt często, bo non stop obsesyjnie sprawdzam jego reakcje. Po każdym jego zlekceważeniu mnie, łapię doła giganta i wyobrażam sobie czarne scenariusze przyszłości. Ale kiedy gramy w piłkę, karmię go, to patrzy mi ładnie w oczy.
Gdy ktoś obcy zaczepia go na ulicy to uśmiecha się do tego kogoś.
Uff, Kacperek w tym wieku umiał pokazać gdzie misiu ma oczko, jaki jest duży, bić brawo i machać pa pa. Chętniej się uczył. Kamilka to nie bardzo interesuje, woli sprawdzać jak działają rzeczy.
Tak, wiem że dzieci rozwijają się każde inaczej. Nie potrafię wyluzować. Decydując się na drugie dziecko, ani przez moment nie przypuszczałam jakie pierwsze dwa lata będą dla mnie trudne psychicznie przez obawę czy sytuacja się nie powtórzy. Piotrek uważa, ze wszystko jest w porządku i że to problem leży we mnie. W mojej głowie. Że muszę się uspokoić. Łatwo powiedzieć...
Wracając jednak do Kacperka w końcu sytuację uratowały bajki-słuchowiska, które moje dzieciaki dostały od forumowej Tory.
Kasieńko kłaniam Ci się do stóp! Sprawiłaś Kacperkowi ogromną radość!
Zresztą Kacperek bardzo mnie tym zaskoczył. Nie zdawałam sobie sprawy, że tak chętnie będzie słuchał tych bajek. Wynika z tego , że coś tam jednak rozumie:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz