poniedziałek, 10 listopada 2014

Jak radzimy sobie na imprezach zbiorowych

Przyznam, że kiedy nagle wpada ktoś z zaproszeniem nas jako rodziny, na jakąś większą imprezę czy to w restauracji, czy u kogoś w domu, typu rocznice, urodziny, ślub i takie tam, to wpadam w panikę:)

Oczywiście chodzi o to, jak pogodzić dietę Kacperka z zastawionymi stołami pełnymi zakazanego jedzenia. Kiedy zazwyczaj nie mam kłopotów z wymyśleniem co podać na obiad, to w takich chwilach dostaję jakiegoś paraliżu, jak to wszystko ogarnąć.

Wiadomo, że najprostszym rozwiązaniem byłoby po prostu zostawić Kacperka u babci. Babcia całkiem nieźle manewruje w tematach diety i ma dobre podejście do Kacperka i jego choroby, czuję więc, że pozostawiony u niej jest bezpieczny.

Jest to jednak droga na skróty i wcale mi się nie podoba, bo wiem, że każde spotkanie w większym gronie rozwija Kacpra pod względem społecznym. Bardzo nam potrzeba takiego treningu, aby uczył się być wśród ludzi, akceptować normy społeczne, przyswajał akceptowane zachowania. Tym bardziej, że Kacper wyraźnie garnie się do ludzi, do towarzystwa.

Wobec tego wszystkiego, w 9 na 10 przypadków nie odmawiam, nie zostawiam go u babci, tylko postanawiam zabrać z nami.

Jeśli chodzi o gości, to nie ma żadnego problemu, każdy albo wie o chorobie Kacperka albo jest informowany na miejscu i generalnie ludzie są wyrozumiali i serdeczni. Chcą pomóc.

Nie ma też problemu z tym, że Kacper sięga na imprezie po zakazane jedzenie. Mam to szczęście, że przyjął dietę i zrozumiał że "niedietowe" jedzenie nie jest dla niego.

Zależy mi jednak na tym, by nie czuł się pokrzywdzony i jeżeli w danym momencie na  stół wjeżdża np. tort to i ja chcę być na to przygotowana i wyjąć z torby, w tym samym czasie, torcik SCD dla Kacperka.

Dzwonię więc do gospodarzy imprezy na dwa, trzy dni przed wydarzeniem i pytam ogólnie o rodzaj menu. Nie interesują mnie szczegóły, ale zadaję pytania typu:

  • czy będzie zupa i drugie
  • czy będzie zimna płyta
  • czy będą lody lub tort
  • czy będą ciasta
  • czy będzie coś charakterystycznego (np. ognisko z pieczeniem kiełbasek)


Nie spotkałam się jeszcze z niechęcią w udzielaniu takich informacji. Każdy wie, że to nie pusta ciekawość mną kieruje, tylko specyfika sytuacji.

Kiedy więc już mniej więcej wiem, jak będzie wyglądało menu, siadam z pustką w głowie i zaczynam panikować:) No, po prostu jest to silniejsze ode mnie i nie znoszę tego uczucia. W końcu, w mękach, zlepiam w całość analogiczne menu w wersji SCD i przystępuję do pracy.

Właśnie byliśmy na jednej z takich imprez. Tutaj pakuję koszyk z żywnością:



Tym razem, musiałam zapewnić dwa ciepłe dania, ciasto, owoce i przegryzki. To nie dużo. Gorzej jest jak idziemy np. na ślub gdzie zabawa trwa kilkanaście godzin.
Pomyślałam, że być może i Wy staniecie kiedyś przed taką sytuacją i ten post pomoże się Wam zorganizować, dlatego opiszę dokładnie, co zabrałam tym razem.

Napoje:
1. wyciśnięty sok z jabłek w proporcjach 1:1 z wodą
2. napój pomarańczowo - marchwiowy sztuk 2 (jest mega spróbujcie):

NAPÓJ POMARAŃCZOWO MARCHWIOWY - super! (etap 3)
Proporcje na 2 litry płynu:
przep. Skutecznie.tv

1 duża pomarańcza
2 średnie marchewki
sok z połowy cytryny
1/3 szkl miodu
2 litry wody

Pomarańczę dokładnie szoruję i sparzam wrzątkiem. Połowę obieram i kroję na małe fragmenty, a drugą połowę kroję ze skórką. Marchewki obieram i kroję podobnie. Wszystko to zalewam 1/2 litra wody, przykrywam i gotuję do miękkości. Po wystudzeniu miksuję w wodzie, w której się gotowało.

Osobno gotuję 1.5 litra wody, studzę, dodaję sok z cytryny i miód, rozpuszczam. Do tej wody dodaję przecedzone przez gęstą szmatkę owoce/warzywa zmiksowane wcześniej. Napój trzeba porządnie schłodzić. Jest pyszny!



Jako przegryzki:
1. orzeszki nerkowce
2. mandarynki
3. winogrona

Jako ciasto:
1. batoniki granola
2. ciasto bananowe (przepis poniżej)

Jako dania główne:
1. Kalamniaki (przepis poniżej) z kotletami mielonymi o smaku kokosa
2. orientalny kurczak (przepis poniżej)




CIASTO BANANOWE (etap 3)
przep. Danielle Walker

2 łyżki oleju kokosowego plus dodatkowo na wysmarowanie brytfanny
4 duże jajka
3 łyżki miodu
1/2 łyżeczki octu
1/2 szkl mąki kokosowej (wszystkie mąki tego typu możemy zmielić z orzechów, w młynku do kawy, w domu)
1/4 szkl mąki migdałowej (analogicznie  - jak wyżej)
1 łyżeczka sody
1/2 łyżeczki soli
1/3 szkl mleka kokosowego
3 duże dojrzałe banany

Dodatkowo można dodać posiekane orzechy, rodzynki  czy suszoną żurawinę bez cukru (do kupienia chyba tylko na internecie).

Rozgrzej piekarnik do 180 C. Wysmaruj mała keksówkę olejem kokosowym, a dno wyłóż papierem do pieczenia. Zmiksuj razem dokładnie olej kokosowy, jajka, miód, wanilię i ocet. Połącz ze sobą suche składniki, po czym dodaj je do mokrych i zmiksuj razem.

Osobno, rozgnieć widelcem banany na miazgę, dodaj mleko kokosowe, wymieszaj dokładnie i połącz z resztą składników.

Wlej do brytfanny i piecz około 40 minut do czasu, aż wsadzony w środek patyczek wyjdzie czysty. Pozwól ciastu stygnąć 15 minut w foremce, następnie wyjmij go i studź na ruszcie. 

***

KALAMNIAKI - prawie jak ubijane ziemniaki,  ale lepsze;) (etap 3)


pół główki pieczonego czosnku 
1 główka kalafiora
1/4 szkl mleka orzechowego
szczypta soli
szczypta pieprzu
2 łyżki masła klarowanego 
opcjonalnie szczypta kurkumy

Rozgrzej piekarnik do 180 C. W małym naczyniu skrop oliwą nieobrany czosnek, przykryj i piecz przez 20 minut. W tym czasie przez 10 minut podgotuj kalafiora rozdrobnionego na różyczki. Odcedź. Włóż do malaksera i zblenduj na gładko. Dodaj wyciśnięty z skórek pieczony czosnek, mleko orzechowe, masło klarowane i przyprawy, zblenduj ponownie. Jeżeli będziecie trzymać się dokładnie proporcji w tym przepisie, to danie wyjdzie pyszne.


***

ORIENTALNY KURCZAK (etap 3)


1 filet z kurczaka
sok wyciśnięty z 1 pomarańczy
1/3 szkl miodu
2 łyżki ketchupu SCD
1 szkl wywaru SCD*
1 łyżka oleju sezamowego
2 starte ząbki czosnku
1 cm tartego imbiru
łodyżka zielonej cebulki
sól, pieprz, chili do smaku

Kurczaka kroję w kostkę. Z reszty podanych składników robię marynatę i zostawiam w niej kurczaka na noc. Rano odcedzam na sitku, smażę. W osobnym garnuszku doprowadzam marynatę do wrzenia i delikatnie gotując redukuję tak długo, aż powstanie gęsty, zawiesisty sos. Pod koniec tego procesu, na około 5 minut przed wyłączeniem, dorzucam pokrojona drobno zielona cebulkę. Mięso polewam powstałym z marynaty sosem i podaję. Można też kurczaka ugotować w wywarze SCD zamiast smażyć, a potem pozostały wywar połączyć z marynatą.

*Wywar wtedy spełnia wymogi SCD jeżeli jest gotowany powoli w mięsie dowolnego rodzaju i warzywach dowolnego rodzaju (takich, które dopuszcza dieta - tu etapy nie mają znaczenia, bo warzywa odcedzamy), z wyjątkiem takich substancji jak kostki rosołowe, wszelka chemia, glutaminiansodu. Generalnie chodzi o to, abyśmy gotowali naturalnie, tak jakbyśmy nagle przenieśli się w 18 wiek, kiedy nie było dostępne nic chemicznego.

2017: Jeszcze jedna podpowiedź: jeżeli wiem z dużym wyprzedzeniem o jakiejś imprezie w przyszłości - jak np teraz wiem, ze w maju Kamilek będzie miał I Komunię Świętą, to przygotowania mogę zacząć już dużo wcześniej. Bardzo proste przygotowania, w zasadzie nie wymagające żadnej dodatkowej pracy. 
Co mam na myśli? A no to, że za każdym razem gdy piekę jakieś dietowe ciasto dla Kacperka (a sami widzicie, że na blogu jest dużo różnych przepisów na ciasta), to z każdego odkrawam po jednym kawałku i zamrażam na Komunię. Tak postępując, bez żadnego wysiłku, będę miała w dniu Komunii kilka różnych ciast dla Kacperka  i zupełnie nie będzie on czuł się pokrzywdzony.


Wszystkie te potrawy są bardzo smaczne i Kacper zjada je z przyjemnością. Nie ma poczucia, że czegokolwiek mu brakuje, a ja mam spokój, że jeżeli ma swoje ciasto, to nie będzie myślał o tym zakazanym, leżącym na stole.

Miłego!

12 komentarzy:

  1. Ja się zastanawiam jak to będzie ze świętami. Nie problem jak się robi u siebie, gorzej że my wyjeżdżamy:/

    OdpowiedzUsuń
  2. koszyk jest mega:) naprawde super sobie radzicie. ja jak ide gdzies ze swoim jedzonkiem to takie komentarze co ty znowu wymislasz i obraza majestatu oraz wieczne namawianie (mimo że wszyscy wiedzą o diecie i chorobie CU) pewne jak w banku :D po twoim poście zdałam sobie sprawe że chodzę w nieodpowiednie miejsca do nieodpowiednich ludzi :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, może być tak, że generalnie ludzie są bardziej pobłażliwi do choroby dzieci niż dorosłych i stąd takie reakcje. Nie przejmuj się ludźmi, ważne abyśmy żyli w zgodzie z własnym sumieniem i trzymali się tego co uważamy za dobre dla nas. Wszystkich nie zadowolisz, więc czy to ma w ogóle sens się tym przejmować? Razem będzie łatwiej:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ania przed Świętami postaram się przygotować tak pi razy drzwi menu na Świeta. Może Ci to pomoże, ale musisz się przygotować na takie planowanie menu jak opisuje w dzisiejszym poście:) Papa:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Agnieszko, od którego etapu mogę mu wyciskać soki z warzyw, chodzi mi głównie o marchewkę? Mam super wyciskarkę wolnoobrotową, wczoraj to co wycisnęła z winogron przepuściłam jeszcze przez pończochę... pończocha czysta!!
    Na etapie 1 wyciskam mu soki z winogron, jabłek, gruszek, a co sądzisz o pomarańczach na tym etapie?

    OdpowiedzUsuń
  6. Z marchewki możesz już, tylko najpierw podaj rozcieńczony. 1:3 potem 1 :2. Co do pomarańczy to zasada SCD podstawowa mówi, że rozcieńczony sok, przecedzony można podawać z każdego etapu już po intro, jednak zbyt wiele widziałam i czytałam, aby uważać to za całkiem bezpieczne. Możesz spróbować, delikatnie, rozcieńczony, powoli, w małych ilościach. Jak przyjmie to możecie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć a ja w niedzielę byłam na roczku i zamiast tortu miałam swoje mufinki i puding dyniowy z jabłkami gotowanymi a na kolację galaretkę z kurczakiem i chlebek dyniowy nie byłam głodna... jak idę na obiad do mojej mamy to jest lepiej bo ona już wie jak ma ugotować rosół scd i upiec mięsko czy rybkę scd a omlety robi najlepsze na świecie też nigdy nie jestem głodna a jak mam jakieś specjalne danie w domu to zabieram ze sobą - rodzina już się przyzwyczaiła ale czasem wydaje mi się że na mnie dziwnie patrzą pozostali goście i wtedy zaczyna się tłumaczenie. W niedzielę wyruszam na tydzień do warszawę ze słoikami :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Monika napisz jak robisz mięsko do słoików. Chyba się odważe w przyszłe lato na jakies wakacjE i taka wiedza się przyda:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak przeczytałam ten wpis to aż mnie ze stresu ścisnęło w żołądku. Też często staję przed tym problemem i dostaje ataku paniki. Co gorsze moje otoczenie nie jest wyrozumiałe, więc stresu mam przez to jeszcze więcej. Świetna inspiracja. Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  10. Cześć Agnieszko słoiki z zupami nawet jeżeli mają wkładkę mięsną (np pokrojoną pierś z kurczaka i poduszoną, klopsy z mięsa mielonego czy gulaszowe)robię tak: zagotowuję zupę i taką gorącą wlewam do słoika zakręcam i obracam dnem do góry,jak uzbieram 4 słoiki to wkładam do garnka i gotuję jeszcze 30 minut na wolnym ogniu, później znowu obracam i tak stoją aż wystygną. Natomiast słoiki z mięsem - cała tajemnica tkwi w smalcu .... mięso piekę w piekarniku później kroję w kawałki i zalewam płynnym smalcem zakręcam i tak sobie stygną... już moja babcia mówiła że przez warstwę smalcu to nic się nie dostanie.Trochę trudno się wyciąga mięsko ze słoika ale najlepszą metodą jest wsadzić słoik do ciepłej wody i smalec znowu zrobi się płynny.
    moja babcia piekła też w słoikach pasztety były pyszne ale nie wiem dokładnie jak to robiła -popytam

    OdpowiedzUsuń
  11. Monika wielkie dzięki. Bardzo mi sie przyda ta informacja, zresztą nie tylko mi, bo przed wakacjami postaram się na podstawie Twoich rad napisać takiego posta jak sie zorganizować na wyjazd. Zdjęcie zachowam. Bardzo mnie motywuje:)
    No i podpytaj babcię, wsadzimy informację na bloga:)

    OdpowiedzUsuń