czwartek, 27 stycznia 2022

Mam na imię Kacper i proszę o chwilę Twojej uwagi. W wieku dwóch lat straciłem mowę, wszystko czego dotychczas zdążyłem się nauczyć, rozwinął się u mnie autyzm. Jestem pogodnym chłopcem, cieszę się z tego co mam pomimo choroby. Dzięki leczeniu moje życie wygląda teraz lepiej, ale wciąż potrzebuję wielu godzin terapii by nauczyć się mówić, wiązać buty, samodzielnie ubierać. Chciałbym moć kiedyś poradzić sobie sam w zyciu, przede mną długa droga, ale ja wierzę że mogę to osiągnąć. Z rodzicami porozumiewam się za pomocą komputera, dlatego wraz z mamą mogłem to napisać. Proszę pomóż mi osiągnąć moje marzenia! Dane do przekazu 1% podatku KRS 0000121785 w informacjach uzupełniających jako cel szczegółowy 1% Kacper Sznajder Dodatkowo można dokonywać wpłat na konto : Fundacja dla dzieci "Dar Serca" ING Bank Śląski Odział Regionalny Bielsko Biała nr rachunku 49 1050 1070 1000 0022 6906 4552 z hasłem "Kacper Sznajder" do wpłat darowizn. Za okazane serce gorąco dziękuję!

piątek, 27 marca 2020

Świadectwo uzdrowienia dietą SCD

Cześć Wszystkim! W tym trudnym dla nas wszystkich czasie, gdy przytłoczeni obecną sytuacją na świecie siedzimy zamknięci w domach i szukamy jakiegokolwiek promyka nadziei na normalność, potrzeba nam trochę pocieszenia. 
Niech ta historia, którą przytaczam poniżej, stanie się nadzieją dla innych chorych będących na diecie SCD, na to, że da się wyleczyć, że jest to możliwe. 

Przeczytacie tutaj wpis Bartka, który chce opowiedzieć nam swoją historię wychodzenia z WZJG . Miłej lektury!

"Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale odkąd nie jestem na diecie rzadko wchodzę na strony związane z SCD.
Choruję na WZJG od 2011 roku (od 25. roku życia), a od 2016 miałem bardzo ciężkie zaostrzenia.
Na dietę przeszedłem 1 czerwca 2017 roku, w czasie baaardzo ciężkiego zaostrzenia. Tak, więc byłem już na sterydoterapii i musiałem dokończyć tę terapie. Przez 2 miesiące brałem sterydy i równocześnie byłem na diecie SCD. Objawy całkowicie minęły w ciągu 2,5 miesiąca od wprowadzenia diety.

Niestety w październiku 2017 r. objawy zaczęły powoli wracać. Podejrzewam, że to przez to, że zacząłem tę dietę, będąc na sterydoterapii oraz przez to, że dostałem depresji spowodowanej wcześniejszym atakiem. Wróciłem do fazy intro diety i postanowiłem, że nie wrócę do sterydoterapii, a z leków chemicznych będę brał tylko Asamax 500. W czasie tego zaostrzenia przyjmowałem też tabletki z kurkumą, dużo witaminy D3+k2 i paliłem marihuane, która działała na mnie przeciwbólowo i bardzo uspokajała jelita.
 Uważam, że dzięki diecie i naturalnym lekarstwom zaostrzenie przeszedłem bardzo łagodnie jak na mnie, cały czas chodziłem do pracy i nie brałem zwolnienia lekarskiego. Objawy zaostrzenia mimo diety i naturalnych leków trwały jednak aż do marca 2018 roku. Luźne stolce zdarzało mi się mieć jeszcze do maja 2018 roku - czyli prawie rok byłem na diecie zanim wszystko wróciło do stanu jak przed chorobą.

Mimo że nie miałem już od tego czasu żadnych objawów, z Asamaxu zrezygnowałem dopiero w lutym 2019 roku (tak naprawdę nie pomagał już dawno w chorobie, ale branie go siedziało w głowie). Dietę skończyłem 1 listopada 2019 r będąc w bardzo dobrej kondycji fizyczna-psychicznej, chyba nigdy nie czułem tak zdrowy jak pod koniec diety.

 W chwili obecnej nie mam żadnych objawów choroby, czuje się całkowicie zdrowy.

Teraz refleksje na podstawie moich doświadczeń i relacji innych osób, które opisywały swoje doświadczenia z dietą:
- niektórym dieta pomaga o wiele szybciej i objawy ustępują nawet po kilku dniach. Są jednak tacy, którzy mają bardzo ciężką postać WZJG (do nich się zaliczałem), u których objawy mogą trwać nawet do roku! Sprawa jest mocno indywidualna,
- nawet jak się dostanie zaostrzenia WZJG (spowodowanego prawdopodobnie błędami w jedzeniu, przyjmowanymi lekami czy burdelem w głowie z powodu traumy przez WZJG), jest ono dużo łagodniejsze niż zaostrzenia, które się miało wcześniej,
- jeszcze jedna ciekawostka: będąc na diecie po kilku miesiącach po jajkach kurzych dostawałem bardzo silnych bóli brzucha, a po bananach intensywniejszej biegunki. Więc praktycznie przez prawie całą dietę przeszedłem bez bananów i jajek! Dopiero pod koniec diety wprowadziłem banany, a jajka kurze jadłem sporadycznie. Tak że co do produktów sprawa też jest mocno indywidualna, mimo że teoretycznie są w 1. etapie, to mogą szkodzić.

Teraz napisze, jak ciężkie miałem zaostrzenia i stan przed wprowadzeniem diety:
- przy zaostrzeniach liczba biegunek nawet trudna do policzenia, myślę, że w najgorszych dniach 30 razy, w tym większość krwawych,
- duża utrata wagi: około 20 kg, jak zacząłem dietę, ważyłem około 48 kilo przy wzroście 171 cm,
- co najmniej miesiąc codziennej gorączki około 38, a nawet zdążało się 39 stopni Celsjusza.
- brak apetytu,
- bardzo silne bóle brzucha jelit, wręcz nie mogłem wstać z łóżka lub z kibla,
- całe jelito grube zajęte chorobą,
- zapalenie stawów spowodowane zapaleniem jelita. Było to tak silne zapalenie, że nie mogłem chodzić. Stawy mnie tak bolały, że ciężko mi było nawet przewrócić się z boku na bok. Żona pomagała mi dostać się do łazienki (a że byłem lekki, nie miała większych problemów z pomocą ;-)).
- leczenie szpitalne – przed dietą w szpitalu leżałem 3 razy,
- w morfologii krwi wyniki fatalne, tragiczne wyniki wątrobowe,
- ogólne sprawność fizyczna fatalna, męczyłem się po 100 m, a jak dopadł mnie ból stawów, to już mogłem tylko leżeć,
- leczenie Asamaxem 500 + sterydy (chcieli mi też dać leki immunosupresyjne, ale nie zgodziłem się, jak się dowiedziałem, jakie mają skutki uboczne).
- wyżej opisane objawy zwykle trwały z różnym natężeniem około 3 miesiące, później sterydy wygłuszały chorobę, jednak po kilku miesiącach wracała.

Teraz opisze zaostrzenie, które miało miejsce, gdy byłem już na diecie i przyjmowałem tylko naturalne leki + Asamax:
- liczba biegunek: maksymalnie 7 dziennie, w tym jedna krwawa, ale przez większość dni 4, w tym jedna krwawa,
- dużo lżejsze zapalenie stawów trwające krócej niż przed dietą,
- bóle brzucha i jelit były, ale znacznie, znacznie lżejsze niż przed dietą,
- ogólna kondycja dobra jak na zaostrzenie – mogłem pracować i chodzić po terenie bez problemów.
Innych objawów nie miałem.

Mam nadzieje, że wyczerpująco i mało chaotycznie przedstawiłem moją historie i leczenie. Mam nadzieje, że komuś to pomoże. Tak jak Pani Agnieszka nie raz wspominała na blogu, każdy inaczej reaguje na dietę. Ale patrząc, z jakiego stanu mi przywróciła zdrowie, sądzę, że każdemu choremu na WZJG może pomóc. Tak jak wspominałem, jeśli choroba by wróciła, wrócę do SCD i będę na dicie przynajmniej 4-5 lat, tak żeby mieć pewność, że wytłukłem chorobę:)

pozdrawiam i dziękuje Pani Agnieszko za BLOG :)


niedziela, 10 marca 2019

Zupa z czarnej fasoli


Przedstawiam Wam dzisiaj pyszną i wspaniale pożywną zupę. Jest to przepis bardzo zaawansowany na diecie SCD, w zasadzie tylko dla tych, którzy wprowadzili już wszystkie pokarmy i od dawna nie maja objawów choroby. 

Zupa jest pełna wysokowartościowego białka i kolorowych warzyw, syci i zaspokaja głód największych głodomorów. Do naszego menu weszła na stałe, bo robi się ją szybko i jest wspaniała w smaku. Dodanie plasterków awokado i soku z limonki bardzo podkreśla smak tej zupy. Pamiętajcie o tej opcji. Życzę smacznego:)




ZUPA Z CZARNEJ FASOLI
(etap 5)


1 łyżka oliwy
2 cebule posiekane
3 papryki (w różnych kolorach)
6 ząbków czosnku posiekanych
1 łyżka kuminu (nie kminku!)
1/2 łyżeczki chili (pieprzu kajeńskiego)
1 łyżeczka oregano
3 opakowania (po 250 gram) namoczonej przez 12 godzin, wypłukanej  i ugotowanej w świeżej wodzie  czarnej fasoli. Gotujemy nie do pełnej miękkości, gdyż fasola będzie się jeszcze potem gotowała w zupie.
4 szklanki wody spod gotowania fasoli
sól, pieprz

Ugotować fasolę według powyższej instrukcji.

Cebulę podsmażyć długo na oliwie razem z paprykami. 

Dodać czosnek, kumin, chili i oregano, podsmażyć minutę. 

Dodać fasolę wraz z wodą, w której się gotowała. 

Gotować 15 minut, doprawić solą i pieprzem. 

Nie blendować, bo zrobi się błotko.

Podawać można z sokiem z limonki, zieloną cebulka i awokado w plasterkach.



poniedziałek, 24 grudnia 2018

Życzenia świąteczne

Kochani, w te Święta pragnę Wam życzyć samych spokojnych radosnych i obfitych chwil spędzonych w gronie najbliższych!


poniedziałek, 17 września 2018

Najnowsza rozmowa Kacpra

Dawno nie wklejałam żadnych rozmów z Kacprem, takich za pomocą Worda, dlatego dzisiaj krótka rozmowa z nim, świeża, jeszcze z wczoraj.

Kacper ma teraz 14 lat, mowa czynna zaczęła się pojawiać jakieś dwa lata temu, początkowo jako pojedyncze dźwięki, potem pojedyncze sylaby, a w końcu słowa. Wszystko dzięki chelatacji, o której napisałam tu na blogu cały instruktaż, oraz sumiennej i rzetelnej pracy logopedów. Szczególne podziękowania należą się Pani Ani Matyjaszek, która swoją pracą i zaangażowaniem, przerosła wszystkich terapeutów, z którymi miałam do czynienia. Dziękuję!

Mowa Kacpra wciąż jest słaba. Największy problem stanowi fakt, że jedynie sporadycznie, używa tej mowy do komunikacji ze swojej inicjatywy. Najczęściej jest to powtarzanie słów, zdań, czytanie na głos. W sytuacjach zagrożenia potrafi sam spontanicznie powiedzieć co się dzieje, natomiast na co dzień nie chce sam rozpoczynać rozmów. Mam wrażenie, że całkowite milczenie przez ponad 10 lat zrobiło swoje, i nauczyło syna tego, że mowa nie jest mu potrzebna do funkcjonowania. Z tego błędnego rozumowania staramy się go teraz wyprowadzić i na tym się skupiamy. 

Ok, no to macie krótką wczorajszą rozmowę:)


Kacperku jak się zapatrujesz na to ze Kamil jeżdzi z nami teraz do szkoły?
Tak mniemam ze mozna rozpatrzyć  w dwóch sferach postanowiłem to sobie tlumaczyc jego dziecinnoscia bo moglby przecież jezddzic autobusem.

A co sądzisz o jego charakterze i o tym jak zachowuje się w domu?
Tak sadze ze moglby zachowywać się lepiej.peewnee wsprawy sa nie do zaakceptowania jak na przykład 
wolebyc obiektywny z bratem trzeba w zgodzie zyc.


To wyszukane słownictwo;)

niedziela, 12 sierpnia 2018

Śniadaniowe placuszki kokosowe SCD

Przyznam, że gdy nadchodzi lato tracę ochotę na jakiekolwiek ciężkie potrawy, na mięso, nabiał, jedzenie smażone, zupy i wszystko mało kolorowe. Po głowie chodzą mi wszelkie owoce, pyszne warzywne sałatki, koktajle i smoothie. 

Latem mam też więcej czasu rano, gdyż nie muszę zrywać się skoro świt, by zawieźć Kacpra na ósmą do szkoły. Wstaje wcześniej niż chłopcy, wypijam moją niezmienną od dłuższego czasu wodę z cytryną i zabieram się do przeglądania przepisów. Tym sposobem do ręki wpadł mi przepis, który znalazłam na opakowaniu mąki kokosowej. Okazało się, że wspaniale nadaje się do naszej diety, a po przetestowaniu wiedziałam już, że tak smakuje dzieciom, że koniecznie musi pojawić się na blogu. Robiłam je już kilka razy, a chłopcy wciąż proszą o nowe wersje coraz to z innymi owocami. Czemu nie? dla mnie to zabawa:)

Przy robieniu placków trzeba zwrócić uwagę na temperaturę składników. Jeżeli wlejemy olej kokosowy do zimnych jajek i mleka roślinnego, nawet jeżeli był wcześniej roztopiony zamieni się w twardą bryłę. Dlatego ważne jest aby wszystkie składniki były w jednakowej temperaturze.


Kokosowe placuszki SCD
4 łyżki oleju kokosowego
2 łyżki miodu
5 jajek
1/2 szklanki mąki kokosowej
4/5 szklanki mleka orzechowego
1 łyżeczka sody
1/5 szklanki wody gazowanej

W dużej misce mieszamy jajka z olejem kokosowym i miodem.  Dodajemy mleko orzechowe i wodę. Na koniec dodajemy mąkę kokosową i sodę. Ciasto dokładnie wymieszać do uzyskania gładkiej konsystencji, a następnie odstawić na 10-15 minut, aby zgęstniało. 
Placki smażyć na rozgrzanej patelni z nieprzywierającym dnem posmarowanej łyżka oleju kokosowego. Podawać z wszelkimi owocami i miodem. Można dodać orzechy, wiórki kokosowe oraz wszystko na co zezwala dieta SCD. Smacznego!





poniedziałek, 12 lutego 2018

SCD Ciasteczka walentynkowe

SCD ciasteczka walentynkowe (etap 3)

2 szklanki mąki migdałowej (lub zmielonych migdałów)
100 g zimnego masła
szczypta soli
3 łyżki miodu

To wszystko zagniatam i owijając powstałe ciasto folią spożywczą przekładam do lodówki na co najmniej godzinę.
Ciasto musi być zimne, aby łatwo dało się wykrawać z niego ciastka.

1 paczka mrożonych truskawek
miód (ilość wg uznania)

Truskawki i miód przekładam do garnuszka i gotuję na średnim ogniu około 20 minut. Studzę i miksuję, jeżeli jest taka potrzeba.

Gdy ciasto  jest schłodzone rozwałkowuję je na grubość 0.5 cm i foremką o dowolnym kształcie wycinam ciastka. Następnie, w co drugim ciastku robię dziurkę mniejszą foremką.

Ciastka piekę na macie silikonowej lub papierze do pieczenia w 160 C przez około 15 minut. Gdy zaczną się lekko złocić są gotowe.

Teraz wystarczy je złożyć. Na pełne ciastko wykładam łyżeczkę dżemu i przykrywam ciastkiem z dziurką. Zobaczcie jak to robię: