wtorek, 12 sierpnia 2008

Wakacje

Rozpoczęły się wakacje. W poniedziałek był ostatni dzień szkoły letniej.

Już mi się dały trochę we znaki, bo akurat tak wypadło, że Piotrek pracował dziś do 22ej. Zabrałam chłopców na spacer. Jak wiecie, nie lubię chodzić z Kacperkiem na place zabaw, przez te wszystkie niemiłe i głupie komentarze jakich co poniektórzy sobie nie szczędzą. Przykre to.

Trochę niewykonalne będzie trzymać się od nich z daleka przez resztę wakacji, trudno będę musiała przełykać tą odrobine goryczy.

Zabrałam chłopców dzisiaj do sklepu zoologicznego, oglądali rybki, Kamilek był zachwycony, Kacperek mniej. Zobaczyli Arę, była olbrzymia i niebieska. Trochę agresywna. Pojeździli też trochę na automatach na pieniążki, ale kiedy skończyły się atrakcje Kacper zaczął marudzić i w atmosferze jojczenia i zawodzenia szliśmy dalej. Gdy tylko wychodzi z domu nabiera negatywnego stosunku do całego świata. Doprawdy irytujące jest to jak narzeka na przyjemny przecież spacer, gdzie można pooglądać tyle ciekawych rzeczy wokół.

Ja też nie mogę iść spokojnie i odpoczywać, bo nawet gdy w danym momencie nie marudzi to czekam kiedy tylko zacznie.

Na dobitkę nie ma znowu telewizji, a to bardzo utrudnia wytrzymanie z nim w domu. Nie ma co się oszukiwać. Kacperek ma dobry humor tylko wtedy gdy dzień ułoży się pod niego. Jeżeli cokolwiek przebiega nie po jego myśli to marudzi, płacze i to jest tak denerwujące, że zazwyczaj ustępujemy...

Dostaliśmy wypowiedzenie mieszkania z końcem września. Bardzo nam to nie pasuje, bo dopiero po rozmowie z nową właścicielką uświadomiliśmy sobie, że ta data pokrywa się z naszym wyjazdem do Rhineback do Jana od Boga. Dwa ostatnie dni września i dwa pierwsze października nie ma nas w Nowym Jorku. Jak więc mamy się wyprowadzić??

Piotrek zdecydował, że nie ruszamy się stąd do 1 listopada. Tak, tylko że to oznacza kłopoty ze strony nowej pani na włościach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz