czwartek, 12 czerwca 2008

Nawrót?

Wiele zachowań i reakcji Kacperka jest w stanie wpędzić mnie w mega doła, ale jedna rzecz chyba najbardziej. Właśnie przytrafiła się wczoraj i dzisiaj.

Mam na myśli poczucie nie panowania nad sytuacją. Jeżeli robię wszystko ściśle według reguł SCD, uważam na każdy produkt, temat biegunek już od jakiegoś czasu nie istnieje i tu nagle wczoraj chlup! Przepraszam za dosłowność opisu, ale w takich chwilach to tylko załamać ręce. Brzuszek znowu bardzo wydęty, nienormalnie. Coś się stało. Kombinuję co to może być...

Być może kawałek ziemniaka na roczku Kamilka, a może za dużo migdałów/orzechów we wczorajszej diecie (zjadł kilka kromek chleba jejecznego z masłem migdałowym, potem wypił mleko z orzechów laskowych i zjadł spory kawałek placka migdałowego). Tym razem miałam masło migdałowe niezbyt dobrze zmielone, może kawałki migdałów są wciąż dla niego za trudne do strawienia. Zawsze to może też być jakiś wirus pokarmowy, ale nie sądzę. To były klasyczne objawy problemów Kacperka sprzed SCD.

To są chwile, w których najbardziej się podłamuję. Przecież wkładam w to wszystko tyle pracy, starania, aby było dobrze, a tu się okazuje, że czasem nic nie trzyma się reguł. Do tego wszystkiego jeszcze Kamilek jęczał przez całą noc, leżał skulony, martwiłam się czy to jelita. Musiałam zażyć nervosol, nie wyrabiałam nerwowo.
W końcu okazało się że ząbki, bo pomógł żel znieczulający na dziąsła.

Kacper dość sporo awanturował się w niedzielę, bo Piotrek to zapalony kibic i musiał pół dnia oglądać Kubicę, a potem mecz Polska- Niemcy, a Kacper nie mógł sobie w tym czasie obejrzeć bajki. Wściekał się, wzięłam go więc na plac zabaw do wody, trochę się pomoczył i kiedy akurat nie patrzyłam podleciał do jakiejś pani siedzącej na ławce i cały się w nią wytarł. Dzięki Bogu, że na mnie nie wyskoczyła. Spuściłam go z oczu dosłownie na moment. Uff...
Wył całą drogę na plac zabaw i z powrotem. Masakra.

Czuję to szóstym zmysłem, że te nieszczęsne jelita sa kluczem do choroby Kacperka. Już ponad rok na mocnych lekach, niedługo będzie pół roku na SCD, a brzuszek wciąż wydęty i wyraźne problemy z trawieniem. Wczoraj gdy biegał wśród innych dzieci na placu zabaw, dokładnie przyjrzałam się jego ciału. Rączki i nóżki bardzo szczupłe, nadgarstki zwieszone w dół, widać żebra, a brzuszek rozlany, napuchnięty, wydęty zupełnie nienaturalnie. Na pierwszy rzut oka widać, że z tym ciałem dzieje się coś złego. Wygląda jak zwiędnięta roślinka.

Bodajże to już Hipokrates powiedział, że wszystkie choroby biorą swój początek w jelitach. Poniekąd coś w tym jest. Człowiek będzie silny tylko wtedy gdy będzie właściwie odżywiony. Bez dobrego wchłaniania więdnie i łapie wszelkie choroby, bo nie ma siły, aby sie im oprzeć.
Gdyby udało się wyleczyć jelita, Kacper mógłby zacząć pobierać z pożywienia to wszystko co mu jest potrzebne, aby się wzmocnić.

SCD musi być kontynuowane kilka lat, aby poradzić sobie z chorobą. Będę go na tej diecie trzymać tak dugo jak będzie trzeba. Musi się udać. W Polsce poszukamy jeszcze innego gastrologa dziecięcego, może rzuci na sprawę inne światło.

1 komentarz:

  1. Agunia, ależ musiała cie ta biegunka potężnie zmartwić :((( Współczuję, to takie przykre jak tyle wkladasz serca, czasu i uwagi na trzymanie diety a tu taki wypadek... napisz czy się poprawiło i pochwal sie kolejnym ząbkiem Kamilka :)

    Lotos

    OdpowiedzUsuń