wtorek, 8 kwietnia 2008

Po przerwie

Przyda się z pewnością przegląd niezbędnych urządzeń kuchennych, które ułatwią pracę przy SCD. Bez niektórych, nie wyobrażam sobie wcale stosowania tej diety, natomiast inne po prostu znacznie skracają czas spędzany w kuchni.
Lista sporządzona jest na szybko. Jeżeli o czymś zapomniałam, będę dorzucać z czasem.
  1. malakser lub blender, a najlepiej jedno i drugie
  2. sokowirówka
  3. jogurtownica
  4. termometr do potraw z zakresem temp od 35 stopni C
  5. ściemniacz lub ta maszyna do regulacji temperatury
  6. obieraczki do warzyw: pozioma i pionowa
  7. filtry do kawy
  8. gęsto tkana ściereczka
  9. tego typu blender
  10. brytfanny do pieczenia
  11. torba termalna (jeżeli chcemy zabrać ze sobą ciepły posiłek)
  12. termos (jak wyżej)
  13. maszyna do robienia lodów (luksus, ale uprzyjemni dietę)
  14. gęste sitko
  15. młynek
  16. młynek do orzechów (jeżeli sami zamierzamy mielic orzechy na mąkę,  co wychodzi taniej)
  17. dehydrator (suszarka do grzybów i warzyw) - doskonale sprawdza się przy robieniu przypraw

Mało teraz piszę, bo Piotrek pracuje na dwie zmiany (ma firmę remontującą mieszkania na Manhattanie, nie skończył jeszcze poprzedniego zlecenia, a wziął już następne - sklep , który może być robiony tylko nocami, jako że w dzień jest otwarty). W dzień kończy jakąś łazienkę, a wieczorami pomaga pracownikom w sklepie.

Także praktycznie go mało widuję, nie ma nawet czasu na dłuższe rozmowy przez telefon. Nie pomaga mi teraz zupełnie w niczym, więc mam mniej czasu na pisanie.
Mam nadzieję, że to już będzie ostatni tydzień takiej jazdy, bo obojgu nam daje się to we znaki.

Ostatnio zmodernizowałam troszkę placek migdałowy, wrzuciłam do niego ugotowane kawałki jabłek i wyszło troche inne w smaku, jeszcze lepsze ciasto. O takie:




Zrobiłam też całkiem nową potrawę, którą gorąco polecam.

Roladki mięsno szpinakowe (etap 2 ):

Mielone mięso poddusić na patelni z solą, pieprzem i słodką papryką w proszku. Najlepiej zastosować taką taktykę jak opisywałam przy robieniu spaghetti, gdyż przypominam, że na tym etapie jeszcze nie wolno nam smażyć mięsa.
Osobno ugotować taka samą ilość szpinaku w osolonej wodzie. Odcedzić.

Mięso i szpinak wrzucić do malaksera i zmiksować na gładko. Można dodać majonez, drobno pokrojoną gotowaną paprykę, pieczarki, wariacji jest sporo. W miarę rozszerzania diety o nowe składniki będzie można coraz bardziej urozmaicać ten farsz.

Osobno robimy coś a la małe naleśniczki, które posłużą do owinięcia farszu. Dwa jajka miksujemy w malakserze z pełną łyżką oleju kokosowego i smażymy malutkie placuszki (nie większe niż 12 cm średnicy) rozciągając je wierzchem łyżki na patelni. Wystarczy usmażyć je z jednej strony, mają być cieniutkie i lekko zaczynać brązowieć. Wyjmujemy je na deskę, smarujemy farszem i zawijamy. Pyszności!


Przepis, jak większość jest ze strony Pecanbread, wariacje do przepisu wymyśliłam sama. Spróbujcie, dobre na śniadanie, obiad i kolację. Farsz można mrozić i w razie potrzeby na szybko przygotować same naleśniki, zawinąć i gotowe. Przy proporcjach 2:1 szpinaku nie da się wyczuć.


Na koniec jeszcze moje najświeższe chłopaki:



I Kamilek:



Pozdrówka:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz