czwartek, 15 maja 2008

Odpowiedź

Ku naszemu zaskoczeniu przyszła dzisiaj.

Tony zadzwonił do Piotrka na komórkę i powiedział, że ma dobre wiadomości. Zdjęcie zostało przekazane JoB, i już wiadomo, że mogą Kacperkowi pomóc i jest on już niejako w jego mocy.
Kazał się cieszyć. Powiedział, że mamy wszystko robić jak dotychczas i zacząć się modlić - nie jak dotychczas o uzdrowienie - tego już robić nie możemy - ale w modlitwie dziękczynnej za uzdrowienie. Spytał też czy mamy na pewno wykupione wszystkie cztery dni jesienią. Będę jutro do niego dzwonić, bo chcę porozmawiać o tym osobiście.

Pozwólcie, że pozostawię to bez komentarza. Mam mętlik w głowie i mieszane uczucia.

Z nowości to Kacperek jest bardzo chory, wymiotuje ogromnie już 24 godziny, samą żółcią, bo nie ma czym. Nic nie przyjmuje. Martwię się o niego. Jeśli potrwa to do jutra to jedziemy na pogotowie.

I już ostatnia rzecz, ustaliliśmy że do Tamary Mariea, o której pisałam wczoraj trzeba jechać na sesję 10 dniową i za każdy dzień pobytu zapłacić tysiąc dolarów. Niektórzy ludzie to po prostu żerują na ludzkim nieszczęściu.

7 komentarzy:

  1. Mam nadzieje ze to wszystko prawda i ze Kacperek wyzdrowieje.
    Moze to jakis wirus grypy zoladkowej. Rosolku tez nie pije? Dbaj o to zeby sie biedaczek nie odwodnil.Wiem ze taki napuj co podalas przepis to dobry, dawaj tez troche wody z sola morska, nie wiem czy mozna dawac ale jest w aptece do picia kroplowka z solami mineralnymi, sprobuj mu to dac do picia to sie nie odwodni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z Kacperkiem już lepiej. Jutro idzie do szkoły.

    Tak daję popalić z tymi płaczami ciagle, ze chyba się wyprowadzę. Nie do wytrzymania.

    Aniu czyli zaczęliście etap 1? Jak Wanda sobie radzi?

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczelismy, wydrukowalam przepisy iprobuje, na razie zmiany to chodzi osowiala nie chce wspolpracowac , no ale mysle ze to dlatego ze bunt glodu prowadzi, jeszcze kupilam miod i nie jestem pewna czy dobry, szlag mnie trafia ze na opakowaniach nic sie doczytac nie mozna. Najgozej ze jajek pod zadna postacia jesc nie chce , moj maz juz sie wierci zeby mi zabronic, chodzi naburmuszony,pewnie da mi jeszcze kilka dni na diete, jak sie nie przyzwyczai to bedziemy musieli chyba zrezygnowac bo Wandzia nic jesc nie chce, jeszcze z warzywami problemu nie mam ale jajka-nic, a teraz juz sie jej kurczak przejadl a nie moge dostac indyka swierzego, mrozonego boje sie dac bo taki nie wiadomo czy swierzy zamrozony byl. Oj ciezko ciezko. Przetlumaczylam juz w translatorze prawie wszystkie przepisy ze stronki co podalas.Na razie sie trzymam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wołowinke ugotuj. Zrób jej placuszki z bananów, proporcje jeden banan , jedno jajko, nie powinna poczuć jajka. Jakie produkty wprowadzilas z etapu 1?

    OdpowiedzUsuń
  5. Zrobiłam wczoraj Kacperkowi taką sałatkę: (chyba jest tam gdzieś w przepisach) zmieliłam gotowane mięso- u Ciebie dobrze my było aby to była wołowina- razem z gotowaną marchewką i fasolka szparagową (dużo warzyw) oraz z ghee i olejem kokosowym, aby wyszło wilgotne. Wszystko wrzuciłam razem do malaksera i zmieliłam na papkę - wyszo super dobre i bardzo pożywne.Może takie cos by Wandzia jadła. Przykro mi, że rozważacie rezygnację, ale rozumiem, bo początki sa trudne. Spróbój wytrzymac choć miesiąc, powinnaś widzieć juz zmiany na lepsze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Aniu, a mogłabys ogólnie napisac dla wszystkich jak tłumaczyłas przepisy w translatorze?

    OdpowiedzUsuń
  7. oczywiscie, ja mam Mozille, do niej dostepne sa slowniki czyli tlumaczenie , otwieram oryginalna stronke i mam na gorze znaczeka Autotraduzione czyli przetlumacz, naciskam i srtonke po chwili mam przetlumaczona, oczywiscie nie dokladnie wiec kilka wyrazow trzeba sobie dotlumaczyc ze slownikiem , ale wiekszosc tekstu i proste teksty jak przepisy tlumaczy mi slicznie na wloski, oczywiscie, ale na polskiej mozilli jest identyko.
    Co do diety to moja Wandzia nie je nic co przypomina papke, nic co sie nie gryzie i rzuje , ona nie lubi papek zadnych, nie je nic papkowatego i dlatego mam taki straszny problem, dzis juz probowalam zrobic mleko kokosowe, oj matko jedyna ona mnie zamorduje, nie chce nic jesc, dzis pojechalam z nia nad morze myslalam ze morskie powietrze ja zmusi do jedzenia, zrobilam placuszki kurczakowomarchewkowe i na slodko te bananowe i wogole nic , a przeciez normalne ze glodna, dopiero w domu rosolu z butelki wypila juz na pol spiaca. Chyba jednak nie dam rady, moze za jakis czas jeszcze raz sprobuje , ale jutro dam jej jakas kanapke .

    OdpowiedzUsuń